21-09-2021, 02:30 PM
Romilly był bardzo przyzwyczajony do ciszy. I bez eliksiru uspokajającego (albo ogłupiającego, jak sam nieraz mawiał) po prostu sam z siebie bardzo mało mówił, a cisza była dla niego wygodna. Nie lubił dużo gadać, ani jak ktoś paplał w nieskończoność. No dobra, Saoirse była wyjątkiem, ale jak by nie patrzeć, pierwsze pół roku miał ochotę wetknąć jej w usta bułkę czy cokolwiek, byle przestała na chwilę mówić. Dziwne, że w to brnęła, bo jego odpowiedzi często w większości były ponurymi "mhm", "aha", "ehe" i pochodnymi. Z czasem nauczył się jej słuchać i nawet to polubił, ale to był wyjątek. Wraz nie lubił gadać, a u innych raczej go to drażniło.
Zatem milczenie z Aspasią było przyjemne i w jego odczuciu po prostu wspólne. Obustronne, bo nie czuł potrzeby rozmowy i nie sądził by i ona taką miała. Dla niego to właśnie było spędzaniem czasu i dobrze mu było w ten sposób. Mógł całe popołudnie z nią tu siedzieć i zamienić dwa zdania na krzyż, i uznałby to za absolutnie super dzień.
Aspasia wyrwała go nieco z zamyślenia o pogodzie i ułożeniu trawy, przez co na chwilę zwrócił na nią wciąż mieniące się, nieco odległe spojrzenie. Chwilę tylko zajęło mu ogarnięcie gdzie są i co robią, na co zamrugał, jak i jego oczy wróciły do normy, jednak w jego odczuciu - i tu delikatnie pojawiała się frustracja - zamulił na niemoralnie długi czas, jak jakiś przygłup.
- Sorry, uh... - Zaczął cicho, lekko się zmieszawszy. - Nie wiem. Znaczy, tak, raczej tak, chociaż bardziej dla samej wycieczki niż na sklepy.
Wzruszył lekko ramieniem. Jego wycieczki do Hogsmeade to raczej długi, długi spacer bocznymi uliczkami. Taki niespieszny, odprężający. No dobra, naturalnie przy cukierni musiał się zatrzymać, bo nie byłby sobą żeby nie zrobić zapasów słodyczy jak chomik, oraz na lody też musiał zajść, BO TO LODY. Ale poza tym, głównie łaził. I czasem Saoirse łaziła z nim, acz tu wymieniali się które chodzi za którym, rzadko idąc gdzieś aktualnie razem.
- Niewiele mam tam do roboty, ale dobrze wyjść poza zamek. - Dodał gwoli wyjaśnienia, choć niewiele to w sumie wyjaśniało. - A ty?
Zatem milczenie z Aspasią było przyjemne i w jego odczuciu po prostu wspólne. Obustronne, bo nie czuł potrzeby rozmowy i nie sądził by i ona taką miała. Dla niego to właśnie było spędzaniem czasu i dobrze mu było w ten sposób. Mógł całe popołudnie z nią tu siedzieć i zamienić dwa zdania na krzyż, i uznałby to za absolutnie super dzień.
Aspasia wyrwała go nieco z zamyślenia o pogodzie i ułożeniu trawy, przez co na chwilę zwrócił na nią wciąż mieniące się, nieco odległe spojrzenie. Chwilę tylko zajęło mu ogarnięcie gdzie są i co robią, na co zamrugał, jak i jego oczy wróciły do normy, jednak w jego odczuciu - i tu delikatnie pojawiała się frustracja - zamulił na niemoralnie długi czas, jak jakiś przygłup.
- Sorry, uh... - Zaczął cicho, lekko się zmieszawszy. - Nie wiem. Znaczy, tak, raczej tak, chociaż bardziej dla samej wycieczki niż na sklepy.
Wzruszył lekko ramieniem. Jego wycieczki do Hogsmeade to raczej długi, długi spacer bocznymi uliczkami. Taki niespieszny, odprężający. No dobra, naturalnie przy cukierni musiał się zatrzymać, bo nie byłby sobą żeby nie zrobić zapasów słodyczy jak chomik, oraz na lody też musiał zajść, BO TO LODY. Ale poza tym, głównie łaził. I czasem Saoirse łaziła z nim, acz tu wymieniali się które chodzi za którym, rzadko idąc gdzieś aktualnie razem.
- Niewiele mam tam do roboty, ale dobrze wyjść poza zamek. - Dodał gwoli wyjaśnienia, choć niewiele to w sumie wyjaśniało. - A ty?
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."