21-09-2021, 06:18 PM
Nie zamierzał wpędzać Puchonki w osłupienie, ale tak chyba najprędzej można określić to, co z dziewczyną się odczyniło. Nieczęsto wprawiał ludzi w podobne stany, więc gdy Skyler tak milczała przez te dłużące się w nieskończoność sekundy Teo zdążył przeżyć cały emocjonalny kalejdoskop. Począwszy od stresu, który mimowolnie włożył palec w usta Polaka. Między zębami znalazł się już paznokieć, który chciał zostać obgryziony. W ostatnim momencie brunet wezbrał na sile woli, szybko zabierając rękę, aby nią gdzieś niezręcznie machnąć. No i zakładam, że wyglądało to jak propozycja wspólnego spaceru mniej zatłoczoną drogą, więc tak też ich dójka znalazła się w osławionym zwodniczym korytarzu. Prus tego nie zlustrował. Zbytnio drżała mu noga, tym razem z obawy, że pierdolną taką głupotę, iż Sky nie odezwie się do niego przed końcem semestru. Optymistycznie patrząc na sprawę, oczywiście. Aż dreszcz ulgi spłyną nań błogo, kiedy tylko słowa adeptki magii rozlały się swoją słodyczą po długości korytarza.
Wtedy to nawet Todora zamurowało, robiąc wymowną minę jakby scenariusz jego prześladowań zdawał się nierealny. Czy tak było naprawdę? Nie był pewien. Młodszym rocznikom chyba nigdy się nie naraził, wręcz przeciwnie - zawsze starał się wspierać młodszych uczniów jakimś cieplejszym słówkiem. Teraz z niektórymi uczył się zaklęć, więc złowrogie widmo prześladowań powinno być widoczne na tymże szkolnym horyzoncie. Ewentualnością było prześladowanie przez Starość, ale to chyba dotyczyło wszystkich. Chociaż właśnie rozmawiał z nastolatką. Nastką. Sam nie miał dwudziestki dłużej niż rok, ale przysiągłby, że kwietnia ma już objawy artretyzmu czy innych dziwactw naznaczonych wiekiem. Swoją drogą wiedział, że przesadza, ale z drugiej strony. Czasem budziły go w nocy okropne skurcze. A w ciąży nie był!
- Nie! - Rzucił prędko, szukając jakiś dłuższych słów. - Chociaż, nie wiem, dopadło mnie przemijanie - umilkł smutno. Zapadła cisza, której nie chciał przerywać przez kolejne kroki. Cisza nie z rodzaju tych niezręcznych, raczej dających czas na przemyślenie słów. Nie chciał oddawać pałeczki Sky, miał dla niej setki słów, ale każde milkło w gardle. Wyjął i pokazał jej zaproszenie na wesele. Miało się odbyć za siedem miesięcy. Wysyłanie zaproszeń pół roku wcześniej było miłym zwyczajem, a Teo dziękował znajomej, że zrobiła mu tę nikłą przyjemność, kiedy jeszcze dobrze nie wdrożył się w swój system nauki.
- To nie jest problem. Chodzi o coś innego. Wiesz kiedy byłem na randce ostatnio? - Był tym przejęty, dramatyzował nazbyt niżeli powinien. Uspokoił się prędko, ale wyłącznie dlatego, że odpowiedź na pytanie brzmiała: miesiąc. Znośnie, ale to dalej była randka z mugolką Ostatnie dwa lata opierały się na randkach z mugolami, dość niezobowiązującymi. - Na randce z wiedźmą. - Poprawił się przygryzając wargę i odwracając wzrok na ścianę. - Bardziej chodzi mi, o wiesz... miłe spędzanie czasu i zapoznanie się z obyczajowością. Gdyby urządzano zajęcia z magicznej etykiety dla młodych czarodziejów to uwierz mi, chodziłbym. A tak, um, chcę się zdać na ciebie - spojrzał znów na Sky, przeczesując sobie włosy, pozostawiając je w rozwichrzonym nieładzie. Tak pewnie zrobiłaby Brigide Jones, a skoro pani prefekt miała zostać Panem Darcy to Teo czuł dziwne pozwolenie na głupotki.
Wtedy to nawet Todora zamurowało, robiąc wymowną minę jakby scenariusz jego prześladowań zdawał się nierealny. Czy tak było naprawdę? Nie był pewien. Młodszym rocznikom chyba nigdy się nie naraził, wręcz przeciwnie - zawsze starał się wspierać młodszych uczniów jakimś cieplejszym słówkiem. Teraz z niektórymi uczył się zaklęć, więc złowrogie widmo prześladowań powinno być widoczne na tymże szkolnym horyzoncie. Ewentualnością było prześladowanie przez Starość, ale to chyba dotyczyło wszystkich. Chociaż właśnie rozmawiał z nastolatką. Nastką. Sam nie miał dwudziestki dłużej niż rok, ale przysiągłby, że kwietnia ma już objawy artretyzmu czy innych dziwactw naznaczonych wiekiem. Swoją drogą wiedział, że przesadza, ale z drugiej strony. Czasem budziły go w nocy okropne skurcze. A w ciąży nie był!
- Nie! - Rzucił prędko, szukając jakiś dłuższych słów. - Chociaż, nie wiem, dopadło mnie przemijanie - umilkł smutno. Zapadła cisza, której nie chciał przerywać przez kolejne kroki. Cisza nie z rodzaju tych niezręcznych, raczej dających czas na przemyślenie słów. Nie chciał oddawać pałeczki Sky, miał dla niej setki słów, ale każde milkło w gardle. Wyjął i pokazał jej zaproszenie na wesele. Miało się odbyć za siedem miesięcy. Wysyłanie zaproszeń pół roku wcześniej było miłym zwyczajem, a Teo dziękował znajomej, że zrobiła mu tę nikłą przyjemność, kiedy jeszcze dobrze nie wdrożył się w swój system nauki.
- To nie jest problem. Chodzi o coś innego. Wiesz kiedy byłem na randce ostatnio? - Był tym przejęty, dramatyzował nazbyt niżeli powinien. Uspokoił się prędko, ale wyłącznie dlatego, że odpowiedź na pytanie brzmiała: miesiąc. Znośnie, ale to dalej była randka z mugolką Ostatnie dwa lata opierały się na randkach z mugolami, dość niezobowiązującymi. - Na randce z wiedźmą. - Poprawił się przygryzając wargę i odwracając wzrok na ścianę. - Bardziej chodzi mi, o wiesz... miłe spędzanie czasu i zapoznanie się z obyczajowością. Gdyby urządzano zajęcia z magicznej etykiety dla młodych czarodziejów to uwierz mi, chodziłbym. A tak, um, chcę się zdać na ciebie - spojrzał znów na Sky, przeczesując sobie włosy, pozostawiając je w rozwichrzonym nieładzie. Tak pewnie zrobiłaby Brigide Jones, a skoro pani prefekt miała zostać Panem Darcy to Teo czuł dziwne pozwolenie na głupotki.