21-09-2021, 10:09 PM
W sumie nie wiedział czym obecnie jest ich relacja. Jakby ktokolwiek go zapytał, powiedziałby całkowicie szczerze, że nie wie. Nie była negatywna, chyba. Już nie w każdym razie. Pozytywna... CHYBA tak, ale właśnie, to w sumie dość skomplikowane. Plusem tego wszystkiego było to, że Romilly nie rozkminiał i po prostu sobie żył w tej niewiadomej, na siłę wyrzucając z siebie wszelkie rozkminy czym są, dokąd zmierzają. Dość i tak miał egzystencjalizmów.
Nie był pewien czy Aspasia to rozumie, ale wyglądało na to, że przynajmniej się starała. To już coś, naprawdę to doceniał. Mimo że jego mało ekspresyjna z reguły twarz niewiele zdradzała, chwilami sama jego metamorfomagia więcej wyrażała niż jego twarz. Chociaż ponoć i w tym zrobił leciutkie postępy, ale on tego nie wiedział, nie widział swojej twarzy.
Odpowiedź na pytanie Aspasii nie była oczywista. Przychodził czasem czas, że było tego mniej, potem nagle więcej, nie wiadomo skąd. Potem znowu mniej... Zwykle wakacje zjadały dużo jego energii, budowały napięcie, możliwe, że przez zamykanie wszystkiego niczym w puszce pandory i potem wyładowywanie na raz, co jakiś czas. Nie miał zbytnio z kim spędzać w domu czasu, nawet zresztą nie chciał. Często chodził na spacery, zajmował się czymkolwiek w pokoju. Najlepsze chwile by oznaczył jako te, gdy piekł lub gotował coś, albo jak zapuszczał się na Pokątną. Poza tym jednak bywało, że dzień, dwa, trzy, nie wymawiał nawet słowa, lub góra jedno zdanie będące odpowiedzią na pytanie. W szkole było inaczej i jakoś może to rozstrajało jego radzenie sobie z rzeczywistością - ta co chwilę zmieniała się, choć na dwa te same warianty.
- Zależy. - Powiedział po chwili szczerego zastanowienia się nad tą kwestią. - Czasem raz w miesiącu, czasem raz na tydzień czy dwa. Czasem miną dwa miesiące i nic. Zależy ile piję tego chłamu.
W zasadzie tak, to był jeden z powodów. Gdy to pił, aż takich ataków nie miał, jedynie był wiecznie zmęczony. A gdy nie pił, no, tę wersję znamy. O wpływie domu jednak nie był gotowy wspominać. Szczególnie nie sam z siebie.
- Ostatnio mniej. - Dodał zaraz, bardziej chyba żeby uspokoić Aspasię, niż wierząc, że to stan majacy się utrzymać.
Nie był pewien czy Aspasia to rozumie, ale wyglądało na to, że przynajmniej się starała. To już coś, naprawdę to doceniał. Mimo że jego mało ekspresyjna z reguły twarz niewiele zdradzała, chwilami sama jego metamorfomagia więcej wyrażała niż jego twarz. Chociaż ponoć i w tym zrobił leciutkie postępy, ale on tego nie wiedział, nie widział swojej twarzy.
Odpowiedź na pytanie Aspasii nie była oczywista. Przychodził czasem czas, że było tego mniej, potem nagle więcej, nie wiadomo skąd. Potem znowu mniej... Zwykle wakacje zjadały dużo jego energii, budowały napięcie, możliwe, że przez zamykanie wszystkiego niczym w puszce pandory i potem wyładowywanie na raz, co jakiś czas. Nie miał zbytnio z kim spędzać w domu czasu, nawet zresztą nie chciał. Często chodził na spacery, zajmował się czymkolwiek w pokoju. Najlepsze chwile by oznaczył jako te, gdy piekł lub gotował coś, albo jak zapuszczał się na Pokątną. Poza tym jednak bywało, że dzień, dwa, trzy, nie wymawiał nawet słowa, lub góra jedno zdanie będące odpowiedzią na pytanie. W szkole było inaczej i jakoś może to rozstrajało jego radzenie sobie z rzeczywistością - ta co chwilę zmieniała się, choć na dwa te same warianty.
- Zależy. - Powiedział po chwili szczerego zastanowienia się nad tą kwestią. - Czasem raz w miesiącu, czasem raz na tydzień czy dwa. Czasem miną dwa miesiące i nic. Zależy ile piję tego chłamu.
W zasadzie tak, to był jeden z powodów. Gdy to pił, aż takich ataków nie miał, jedynie był wiecznie zmęczony. A gdy nie pił, no, tę wersję znamy. O wpływie domu jednak nie był gotowy wspominać. Szczególnie nie sam z siebie.
- Ostatnio mniej. - Dodał zaraz, bardziej chyba żeby uspokoić Aspasię, niż wierząc, że to stan majacy się utrzymać.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."