22-09-2021, 12:13 AM
Ten trip po świecie był najlepszą rzeczą, na którą Nico wpadł kiedykolwiek. Zwiedzali świat, żyli jak im się podobało. Nikt im nie zabraniał wychodzenia z pokoju po ciszy nocnej, nikt też nie patrzył się krzywo na jego dres w trzy paski i czapkę z napisem "Szlachta nie pracuje". Sam sobie był panem i robił to, co mu tylko w tym głupim, farbowanym łbie się ubzdurało.
Balowali akurat chyba gdzieś w Europie, bo tak właściwie to Nicoś pewności do końca nie miał. Za rzadko ostatnio chodził trzeźwy. Gdy poczuł swobodę, to wpadł w typowy dla gościa z Podlasia cug, w efekcie którego Teoś to mu często za niańkę musiał robić, bo Nico cofał się w rozwoju do tego stopnia, że ponownie zaczynał raczkować.
Ten poranek była właśnie jednym z takich na ostrym kacu. Krawczyk niby spał, ale to był sen na siłę, bardziej taki ze strachu przed kacem, który czekał go po wybudzeniu, niż z prawdziwej potrzeby. Gdzieś tam z oddali słyszał nawet człapanie Teośka, ale uparcie trwał dalej w tym półśnie. Do czasu. Do czasu, aż łapa Teo zagrała na jego brzuchu pieśń powstańczą, przez którą cały wypity w wieczorem i nocy alkohol niebezpiecznie podjechał mu do gardła.
- O ty kurwiu - żachnął się, nim zamilkł i zerwał się do pozycji półsiedzącej, nieprzytomny wzrok wbijając w ziomeczka i zamierając w bezruchu. Chwilę tak posiedział jak Golum nad pierścieniem, zwalczając odruch wymiotny. Bo jako Polak i Rusek - nie marnował alkoholu w ten sposób. Poza tym w drugą stronę to smakował on jeszcze gorzej niż w pierwszą, wiec wolał tego nie doświadczać już z samego rańca.
- Za co? Czemu? Nalot? - zapytał, gdy już mu przeszedł ten niemiły odruch, rozglądając się nieprzytomnie. Policajów nigdzie jednak nie widział, więc opadł na łóżko. Było zdecydowanie za wcześnie. Dopiero wtedy dojrzał jakiś kawałek papieru. I niewyraźną minę Prusa.
- Co to jest? - zapytał, unosząc kartkę, bo na czytanie też było dla niego za wcześnie. Nie żeby w ogóle czytać nie umiał. Po prostu nie miał teraz na to odpowiedniej kondycji. - I coś ty taki skwaszony jak na przyjazd teściowej? - zadał kolejne pytanie, bo mina Teodorka znacząco od normy odbiegała.
Balowali akurat chyba gdzieś w Europie, bo tak właściwie to Nicoś pewności do końca nie miał. Za rzadko ostatnio chodził trzeźwy. Gdy poczuł swobodę, to wpadł w typowy dla gościa z Podlasia cug, w efekcie którego Teoś to mu często za niańkę musiał robić, bo Nico cofał się w rozwoju do tego stopnia, że ponownie zaczynał raczkować.
Ten poranek była właśnie jednym z takich na ostrym kacu. Krawczyk niby spał, ale to był sen na siłę, bardziej taki ze strachu przed kacem, który czekał go po wybudzeniu, niż z prawdziwej potrzeby. Gdzieś tam z oddali słyszał nawet człapanie Teośka, ale uparcie trwał dalej w tym półśnie. Do czasu. Do czasu, aż łapa Teo zagrała na jego brzuchu pieśń powstańczą, przez którą cały wypity w wieczorem i nocy alkohol niebezpiecznie podjechał mu do gardła.
- O ty kurwiu - żachnął się, nim zamilkł i zerwał się do pozycji półsiedzącej, nieprzytomny wzrok wbijając w ziomeczka i zamierając w bezruchu. Chwilę tak posiedział jak Golum nad pierścieniem, zwalczając odruch wymiotny. Bo jako Polak i Rusek - nie marnował alkoholu w ten sposób. Poza tym w drugą stronę to smakował on jeszcze gorzej niż w pierwszą, wiec wolał tego nie doświadczać już z samego rańca.
- Za co? Czemu? Nalot? - zapytał, gdy już mu przeszedł ten niemiły odruch, rozglądając się nieprzytomnie. Policajów nigdzie jednak nie widział, więc opadł na łóżko. Było zdecydowanie za wcześnie. Dopiero wtedy dojrzał jakiś kawałek papieru. I niewyraźną minę Prusa.
- Co to jest? - zapytał, unosząc kartkę, bo na czytanie też było dla niego za wcześnie. Nie żeby w ogóle czytać nie umiał. Po prostu nie miał teraz na to odpowiedniej kondycji. - I coś ty taki skwaszony jak na przyjazd teściowej? - zadał kolejne pytanie, bo mina Teodorka znacząco od normy odbiegała.