22-09-2021, 11:27 AM
Kiedy usłyszała od profesor Edwards o zaplanowanym projekcie z eliksirów, nawet się ucieszyła! Miała nadzieję zgarnąć Merry i zrobić coś z nią, wspólnie – w dodatku z dziedziny, w której ona czuła się najlepiej. Obie były dość dobre w warzeniu mikstur, ale z ich dwójki to jednak Meredith radziła sobie lepiej i… no, mogło być po prostu miło i zabawnie! W końcu mogłaby spędzić ciekawie czas z siostrą.
Dlatego trochę zawiodła się, gdy usłyszała, że pary zostaną przydzielone przez nauczycielkę. Ale tylko trochę! Po prostu przemknęła jej koło nosa okazja do uwarzenia czegoś z Merry – ale przecież, tak na dobrą sprawę, mogły zgadać się w dowolnym terminie i porobić coś razem. Była praktycznie pewna, że siostra by jej nie odmówiła.
Skyler została przydzielona do pary z Raphaelem. Kojarzyła go, był Krukonem z tego samego roku. Kiedy tylko ich nazwiska padły obok siebie, odszukała go wzrokiem, a kiedy spojrzenie spoczęło na wysokim blondynie, posłała mu delikatny uśmiech. Nie wiedziała dlaczego, ale jakoś wszyscy zdawali się niezadowoleni z przydziałów – może to był zły dzień, albo nie chcieli robić tak wymagającej pracy domowej i to na początku roku szkolnego? Albo zwyczajnie profesor Edwards nie trafiła z przydziałem. W jej przypadku było inaczej. Lubiła Raphaela, na tyle na ile go kojarzyła – był bardzo miły i pozytywny. Nie pamiętała, aby kiedykolwiek musiała mu odebrać jakieś punkty czy nałożyć jakiś szlaban, zresztą już z daleka wydawał się bardzo sympatyczny – tym bardziej chciała, żeby od pierwszych chwil był świadomy, że nie ma nic przeciwko ich małej współpracy. Chociaż jeszcze nie znała do końca poziomu umiejętności chłopaka. Ale nie szkodziło! Zawsze, poza nauką, była to okazja do lepszego poznania się, rozmowy, a może nawet i dobrej zabawy.
Na koniec zajęć zabrała swój wyczyszczony kociołek, pożegnała się krótko z Merry (krótko, bo pewnie niebawem ją i tak zobaczy), po czym raz jeszcze obejrzała się po sali, aby znaleźć przydzieloną jej do projektu parę. Stwierdziła, że im szybciej się umówią, tym będzie lepiej! Odnalazła wzrokiem Keighleya, gdy ten zbierał się do wyjścia z komnaty. Świetnie!
Pospiesznym, lekkim krokiem dogoniła go i delikatnie położyła dłoń na jego ramieniu, aby zaznaczyć swoją obecność, ale szybko ją zabrała, żeby nie napastować go za bardzo.
Od razu posłała mu szeroki uśmiech, gdy zerknęła na jego twarz:
— Hej. Cóż, profesor Edwards przydzieliła nas do pary i pomyślałam, że dobrze będzie się umówić już teraz. W sensie, nie na teraz, ale teraz na później – gestykulacją dłoni starała się podkreślić, że chodzi o późniejszą godzinę. – Znajdziesz jakąś wolną chwilę?