22-09-2021, 07:01 PM
Uniósł wysoko brwi, oczy rozszerzyły się wyżej w dziwny skupieniu podziwiając jakaś cegłę. Minę miał bardzo nietęgą i przerażoną. Ostatnio czuł się tak niepokojący dziwnie, gdy był małolatkiem w okresie "dziewczyny ble" i usłyszał o łuszczeniu się macicy. Wtedy był obrzydzony i bał się oglądać koleżanek w sukienkach. Teraz bez problemu poleciałby na miotle, nawet do Londynu, gdyby którakolwiek znajoma poprosiła go o podpaski. Nawet wziąłby coś przeciwbólowego! Chociaż czarownice zapewne miały swoje sposoby na te dni, ale ten temat już pozostawiam, gdyż leży daleko poza moją kompetencją.
- Zwyczajne rozmowy są łatwe, bo nie wiążą się z niedomówioną presją i odchodzi od niech ciężar roli społecznej spoczywającej na jednostce. - Teodor oparł się ciężko o kolumnę, zjeżdżając placami w dół. Mundurek mu się podwinął niechlujnie osłaniając nerki. Tyłek głośno osiadł na ścieżce i w momencie refleksji chłopak poprawił swoją prezencję. - Bo z facetami jest łatwiej, wiesz? Chcą to wsadzą ci język w gardło, nie chcą to nawet będą udawać przyzwoitych. Najczęściej cie nie słuchają, więc rozmowa to mniejszy problem - wsadził ręce we włosy. Czy właśnie wyszedł na mizogina, które generalizuje wszystkich? Wspaniale! Z pewnością o to mu dziś chodziło. Chociaż ludzie już tak chyba mieli: czuli się ze sobą okropnie i sami pogrążali się w większej rozpaczy zamiast postawić się do pionu.
- Mówię ci to wszystko, bo jest mi przykro. Chyba dlatego, że jeśli w ogóle czeka mnie kiedyś własny ślub z kobietą, którą znajdzie mi rodzina. Taką, która będzie przy mnie ładnie wyglądać i spłodzi mi dzieci. To beznadziejne, bo dalej będę wspierał schemat pieprzonego, polskiego patriarchatu. - Podrapał się po brwiach. - Przepraszam, że ci to mówię. Nie powinienem - przyznał, myśląc teraz o Nicolaiu. Oby chłop chował ruską wódkę w jakiejś skarpecie, bo inaczej ciężko będzie dotrwać do poniedziałku. Wypadałoby też przeprosić Sky, ale to już plan do późniejszej realizacji.
- Zwyczajne rozmowy są łatwe, bo nie wiążą się z niedomówioną presją i odchodzi od niech ciężar roli społecznej spoczywającej na jednostce. - Teodor oparł się ciężko o kolumnę, zjeżdżając placami w dół. Mundurek mu się podwinął niechlujnie osłaniając nerki. Tyłek głośno osiadł na ścieżce i w momencie refleksji chłopak poprawił swoją prezencję. - Bo z facetami jest łatwiej, wiesz? Chcą to wsadzą ci język w gardło, nie chcą to nawet będą udawać przyzwoitych. Najczęściej cie nie słuchają, więc rozmowa to mniejszy problem - wsadził ręce we włosy. Czy właśnie wyszedł na mizogina, które generalizuje wszystkich? Wspaniale! Z pewnością o to mu dziś chodziło. Chociaż ludzie już tak chyba mieli: czuli się ze sobą okropnie i sami pogrążali się w większej rozpaczy zamiast postawić się do pionu.
- Mówię ci to wszystko, bo jest mi przykro. Chyba dlatego, że jeśli w ogóle czeka mnie kiedyś własny ślub z kobietą, którą znajdzie mi rodzina. Taką, która będzie przy mnie ładnie wyglądać i spłodzi mi dzieci. To beznadziejne, bo dalej będę wspierał schemat pieprzonego, polskiego patriarchatu. - Podrapał się po brwiach. - Przepraszam, że ci to mówię. Nie powinienem - przyznał, myśląc teraz o Nicolaiu. Oby chłop chował ruską wódkę w jakiejś skarpecie, bo inaczej ciężko będzie dotrwać do poniedziałku. Wypadałoby też przeprosić Sky, ale to już plan do późniejszej realizacji.