22-09-2021, 10:35 PM
Gdyby nie wyrywające go z krótkiego zamyślenia pytanie Alice, to pewnie jeszcze długo nie zorientowałby się, że jest w samym krótkim rękawku i może faktycznie być mu chłodno. Ale jak już jego uwaga została zwrócona na ten aspekt, poczuł leciutki dreszczyk przebiegający po odsłoniętych przedramionach i zdecydowanie niższą temperaturę dachówek. Mimo to nie było mu zimno. Rześko tak, zimno nie.
Pokręcił powoli głową w zaprzeczeniu. Pewnie nawet by nie odpowiedział, gdyby nie jej kolejne słowa. Czyżby Alice się... zmartwiła? Tak na serio? Zaskoczony spojrzał w jej kierunku, widząc jak powoli zsuwa z siebie kurtkę, którą kilkanaście minut temu jej podał. A teraz chciała mu ją zwrócić i sama siedzieć na wietrze, narażając się na przeziębienie i też mniej przyjemności spędzania czasu w miejscu, które najwyraźniej lubi tak samo jak on.
- Nie wydurniaj się. Zakładaj ją z powrotem.- Wyciągnął rękę w kierunku kurtki tylko po to, żeby odepchnąć ją delikatnie, wciąż dyndającą w dłoni dziewczyny. Chociaż rzucił to dość neutralnym tonem, to zabrzmiała w nim znajoma nuta nie znoszącego sprzeciwu Alexa. Tylko że tym razem pojawiła się tam z podobnych powodów, co koleżanka chciała odzież zwrócić - bo mu odrobinę zależało.
- Też nie mam już w sumie po co iść, ale wolę spędzić dzień poza terenem szkoły, skoro pozwalają nam na to raz na miesiąc. Valerian i Hiro pewnie też wyjdą z podobnego założenia, będziesz sama zamulać? - Nie powiedział jej wprost, że może iść z nimi dla zwyczajnego wyjścia paczką, tak jak zwykle to robili. Ale zasugerował, zupełnie jakby ostatnie dwa tygodnie chłodnego milczenia i ignorowania siebie nawzajem nie miały miejsca.
Dopiero o tych słowach westchnął z jakąś pijacką rezygnacją i podniósł się do siadu, żeby wyjąć z plecaka zapakowaną tam wcześniej bluzę.
- Mam bluzę. Zakładaj kurtkę, bo... - ... siłą ją na ciebie włożę. Nie powiedział tego głośno, ale cisnęło mu się to na język tak bardzo, że musiał się autentycznie ugryźć, żeby powstrzymać. Byłoby to jak najbardziej żartobliwe, ale coś przyhamowało ten zapęd. Może ujarana podświadomość doszła do wniosku, że to zbyt grząski grunt po tym, jak niedawno przypadkiem ją dotknął? Albo ogólnie kruchy lód, wziąwszy pod uwagę... cóż, to co teraz o Alice wiedział, a jeszcze godzinę temu było mu zupełnie nieznane. -... bo zmarzniesz... - Dodał to nieco ciszej, trochę mniej pewnie. Wyraźnym było, że to nie to z początku miał na myśli.
Pokręcił powoli głową w zaprzeczeniu. Pewnie nawet by nie odpowiedział, gdyby nie jej kolejne słowa. Czyżby Alice się... zmartwiła? Tak na serio? Zaskoczony spojrzał w jej kierunku, widząc jak powoli zsuwa z siebie kurtkę, którą kilkanaście minut temu jej podał. A teraz chciała mu ją zwrócić i sama siedzieć na wietrze, narażając się na przeziębienie i też mniej przyjemności spędzania czasu w miejscu, które najwyraźniej lubi tak samo jak on.
- Nie wydurniaj się. Zakładaj ją z powrotem.- Wyciągnął rękę w kierunku kurtki tylko po to, żeby odepchnąć ją delikatnie, wciąż dyndającą w dłoni dziewczyny. Chociaż rzucił to dość neutralnym tonem, to zabrzmiała w nim znajoma nuta nie znoszącego sprzeciwu Alexa. Tylko że tym razem pojawiła się tam z podobnych powodów, co koleżanka chciała odzież zwrócić - bo mu odrobinę zależało.
- Też nie mam już w sumie po co iść, ale wolę spędzić dzień poza terenem szkoły, skoro pozwalają nam na to raz na miesiąc. Valerian i Hiro pewnie też wyjdą z podobnego założenia, będziesz sama zamulać? - Nie powiedział jej wprost, że może iść z nimi dla zwyczajnego wyjścia paczką, tak jak zwykle to robili. Ale zasugerował, zupełnie jakby ostatnie dwa tygodnie chłodnego milczenia i ignorowania siebie nawzajem nie miały miejsca.
Dopiero o tych słowach westchnął z jakąś pijacką rezygnacją i podniósł się do siadu, żeby wyjąć z plecaka zapakowaną tam wcześniej bluzę.
- Mam bluzę. Zakładaj kurtkę, bo... - ... siłą ją na ciebie włożę. Nie powiedział tego głośno, ale cisnęło mu się to na język tak bardzo, że musiał się autentycznie ugryźć, żeby powstrzymać. Byłoby to jak najbardziej żartobliwe, ale coś przyhamowało ten zapęd. Może ujarana podświadomość doszła do wniosku, że to zbyt grząski grunt po tym, jak niedawno przypadkiem ją dotknął? Albo ogólnie kruchy lód, wziąwszy pod uwagę... cóż, to co teraz o Alice wiedział, a jeszcze godzinę temu było mu zupełnie nieznane. -... bo zmarzniesz... - Dodał to nieco ciszej, trochę mniej pewnie. Wyraźnym było, że to nie to z początku miał na myśli.