22-09-2021, 11:13 PM
Z początku myślała, że Alex jej nie odpowie. Widziała, jak pokręcił głową w zaprzeczeniu, iż nie jest mu zimno – jednak dopiero okazanie mu zainteresowania, lekkiego zmartwienia zwróciło na nią jego uwagę. A ona przyglądała mu się z odrobiną zaciekawienia.
Cóż, może nie powinna, ale dzisiaj… dzisiaj widziała Alexa w zupełnie innej odsłonie. Poznała jego demony. Wiedziała mniej więcej, co siedzi w jego głowie i wiedziała, gdzie leży prawdopodobnie jego największa słabość. Wiedziała, czego w życiu mu zabrakło – i czego zapewne nie spodziewał się już nigdy dostać. A gdyby tak…? To było głupie i ryzykowne, ale gdyby… Gdyby zwyczajnie okazać mu odrobinę dobroci i serca…?
Potrafiła to zrobić. Może na zewnątrz, publicznie, czasami była wredną suką, która ciętym językiem potrafiła dopiec każdemu, kto się nawinął, a gdy trzeba było – potrafiła i przypierdolić, i poczęstować jakąś soczystą klątwą, ale miała też swoją drugą stronę – tę, którą do tej pory widział tylko Tim… i teraz pokazała jej skrawek Alexowi. Potrafiła dawać dobre uczucia, potrafiła być miła i troskliwa. Tylko czy… czy na pewno powinna się mieszać?
Nie do końca wiedziała. Z tyłu głowy kołatała jej się jedynie myśl, że po tym dniu nic nie będzie już takie samo. Będą patrzyli na siebie zupełnie inaczej, gdy znali swoje słabości i ciągnące się za nimi demony przeszłości. To w sumie mogło pójść tylko w dwóch kierunkach…
Albo polubią się bardziej, albo się rozejdą.
Alexowi zależało na tym drugim bardziej. Ale czy to na pewno była dla niego dobra opcja?
Co mu zostanie w życiu, jeśli straci też ich?
Jakby na lekkie rozwianie jej wątpliwości, usłyszała jego słowa – i charakterystyczny dla niego, nieco nieustępliwy ton głosu. Brzmiał jednak znacznie bardziej uprzejmie i… nawet tak, jakby trochę mu zależało. Może czuł nawet to samo, co i ona…
Jej wargi rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. Już wiedziała, że Alex nie potrafił dziękować. Nie potrafił też przepraszać, ani wyrażać bardziej pozytywnych uczuć – dlatego łatwo przyszło jej połączenie kropek i dopowiedzenie za niego chodź z nami do Hogsmeade. Nie powiedział tego wprost, ale i tak… zrobiło jej się miło, że faktycznie chciał, żeby do nich wróciła i spędziła razem z nimi czas. Tak, jak robili to zazwyczaj.
— Nie – odezwała się cicho, nie spuszczając z niego wzroku, a jej uśmiech nieznacznie się jeszcze poszerzył. – Pójdę zamulać razem z Wami. Tak w razie gdyby Hiroshi miał uschnąć za mną z tęsknoty – rzuciła nieco żartobliwie, ale… w sumie to nie było niczym nowym, że ona wraz z Hiroshim z tej paczki byli ze sobą najbliżej. Możliwe iż przez wzgląd na uczenie się w jednej klasie, i jednym domu. I że czasami siedzieli ze sobą w ławce. Więc i generalnie mieli więcej tematów do rozmów.
Dopiero kiedy Alex podniósł się i wyjął z plecaka bluzę, faktycznie się uspokoiła. Chociaż i tak miło było posłuchać, jak sugestywnie mówi jej martwię się, zakładaj z powrotem tą kurtkę, mała wariatko. To było takie… prawie nie w stylu Alexa.
Mimo to, nie odniosła się do jego słów, a jedynie założyła z powrotem kurtkę – tym razem dokładniej, utulając się nią szczelniej, skoro wiedziała, że nie będzie musiała jej zbyt szybko zwracać. Cóż, do przewidzenia było, iż kurtka będzie na niej wisieć, ale i tak… i tak było jej szalenie miło.
Tym razem to ona położyła się pierwsza na dachówkach i z wciąż błąkającym się uśmiechem, popatrzyła w niebo, na spadające gwiazdy.
— Gdybyś wierzył, że marzenia rzeczywiście mogą się spełniać… o czym byś pomyślał? – zagadnęła go z odrobiną ciekawości i zerknęła na niego ponownie… mimo iż mogła wkroczyć znów na grząski grunt.
Ale czy po dzisiejszym dniu było coś, co mogłoby być dla nich bardziej… intymne niż wyznania, które prawili sobie zaledwie chwilę temu, odkrywając i odsłaniając się przed sobą?
Cóż, może nie powinna, ale dzisiaj… dzisiaj widziała Alexa w zupełnie innej odsłonie. Poznała jego demony. Wiedziała mniej więcej, co siedzi w jego głowie i wiedziała, gdzie leży prawdopodobnie jego największa słabość. Wiedziała, czego w życiu mu zabrakło – i czego zapewne nie spodziewał się już nigdy dostać. A gdyby tak…? To było głupie i ryzykowne, ale gdyby… Gdyby zwyczajnie okazać mu odrobinę dobroci i serca…?
Potrafiła to zrobić. Może na zewnątrz, publicznie, czasami była wredną suką, która ciętym językiem potrafiła dopiec każdemu, kto się nawinął, a gdy trzeba było – potrafiła i przypierdolić, i poczęstować jakąś soczystą klątwą, ale miała też swoją drugą stronę – tę, którą do tej pory widział tylko Tim… i teraz pokazała jej skrawek Alexowi. Potrafiła dawać dobre uczucia, potrafiła być miła i troskliwa. Tylko czy… czy na pewno powinna się mieszać?
Nie do końca wiedziała. Z tyłu głowy kołatała jej się jedynie myśl, że po tym dniu nic nie będzie już takie samo. Będą patrzyli na siebie zupełnie inaczej, gdy znali swoje słabości i ciągnące się za nimi demony przeszłości. To w sumie mogło pójść tylko w dwóch kierunkach…
Albo polubią się bardziej, albo się rozejdą.
Alexowi zależało na tym drugim bardziej. Ale czy to na pewno była dla niego dobra opcja?
Co mu zostanie w życiu, jeśli straci też ich?
Jakby na lekkie rozwianie jej wątpliwości, usłyszała jego słowa – i charakterystyczny dla niego, nieco nieustępliwy ton głosu. Brzmiał jednak znacznie bardziej uprzejmie i… nawet tak, jakby trochę mu zależało. Może czuł nawet to samo, co i ona…
Jej wargi rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu. Już wiedziała, że Alex nie potrafił dziękować. Nie potrafił też przepraszać, ani wyrażać bardziej pozytywnych uczuć – dlatego łatwo przyszło jej połączenie kropek i dopowiedzenie za niego chodź z nami do Hogsmeade. Nie powiedział tego wprost, ale i tak… zrobiło jej się miło, że faktycznie chciał, żeby do nich wróciła i spędziła razem z nimi czas. Tak, jak robili to zazwyczaj.
— Nie – odezwała się cicho, nie spuszczając z niego wzroku, a jej uśmiech nieznacznie się jeszcze poszerzył. – Pójdę zamulać razem z Wami. Tak w razie gdyby Hiroshi miał uschnąć za mną z tęsknoty – rzuciła nieco żartobliwie, ale… w sumie to nie było niczym nowym, że ona wraz z Hiroshim z tej paczki byli ze sobą najbliżej. Możliwe iż przez wzgląd na uczenie się w jednej klasie, i jednym domu. I że czasami siedzieli ze sobą w ławce. Więc i generalnie mieli więcej tematów do rozmów.
Dopiero kiedy Alex podniósł się i wyjął z plecaka bluzę, faktycznie się uspokoiła. Chociaż i tak miło było posłuchać, jak sugestywnie mówi jej martwię się, zakładaj z powrotem tą kurtkę, mała wariatko. To było takie… prawie nie w stylu Alexa.
Mimo to, nie odniosła się do jego słów, a jedynie założyła z powrotem kurtkę – tym razem dokładniej, utulając się nią szczelniej, skoro wiedziała, że nie będzie musiała jej zbyt szybko zwracać. Cóż, do przewidzenia było, iż kurtka będzie na niej wisieć, ale i tak… i tak było jej szalenie miło.
Tym razem to ona położyła się pierwsza na dachówkach i z wciąż błąkającym się uśmiechem, popatrzyła w niebo, na spadające gwiazdy.
— Gdybyś wierzył, że marzenia rzeczywiście mogą się spełniać… o czym byś pomyślał? – zagadnęła go z odrobiną ciekawości i zerknęła na niego ponownie… mimo iż mogła wkroczyć znów na grząski grunt.
Ale czy po dzisiejszym dniu było coś, co mogłoby być dla nich bardziej… intymne niż wyznania, które prawili sobie zaledwie chwilę temu, odkrywając i odsłaniając się przed sobą?
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.