23-09-2021, 12:39 AM
+18
Nie musiał długo czekać na reakcję Rose. Lgnęła do niego tak samo, jak w tej chwili on lgnął do niej. Jak te przysłowiowe muchy do miodu. Albo ćmy do ognia, co w tej sytuacji dużo bardziej pasowało. Nawet jeśli mieli spłonąć, to niebywale ochoczo płonęli razem.
Oddał pocałunek z zaangażowaniem w chwilę i oddaniem całego siebie w jej ręce. Było mu mało. Było mu cholernie mało jej bliskości, jakby ciało chciało w tej chwili nadrobić tyle lat negatywnych (lub źle interpretowanych pozytywnych) emocji i czerpać z tego źródła przyjemności jak najwięcej. Zadrżał nieznacznie pod wpływem jej wędrującego w dół dotyku i niczym dzieciak oczekujący gwiazdki, on nie mógł doczekać się kolejnych chwil. Całe szczęście nie musiał czekać długo. Jak tylko ciepła dłoń Rose przesunęła się po podbrzuszu, poczuł uderzenie gorąca w tej okolicy. A w momencie, jak jej palce zamknęły się na przyrodzeniu, to westchnął tuż przy jej ustach, niemalże nie przerywając pocałunku. Odrobinę mocniej zacisnął jedną dłoń na jej pośladku, drugą wędrując wzdłuż jej kręgosłupa, aż palce wplotły się we włosy na karku.
Nie odsunął rąk, kiedy się poruszyła tylko po to, żeby znaleźć się bliżej, najbliżej jak to było możliwe. Znajome już gorąco jej ciała zawróciło mu w głowie jak tylko poczuł ją tak dokładnie, tak... dogłębnie. Nawet nie byłoby sensu zwalać to na alkohol, bliskość Blackwood, jej zapach, ciepło, linie jej ciała, każde kolejne poruszenie bioder były tak ekstatycznie upajające, że żadna najlepsza whisky świata nie mogła z nią konkurować. Przez myśl mu nie przeszło, żeby zmieniać pozycję w jakiej się znajdowali. Tak jak wcześniej to on odrobinę dominował nad nią, tak teraz z największą przyjemnością i oddaniem pozwolił jej na prowadzenie. Pozwolił jej na wszystko, co chciała z nim w tej chwili zrobić, bo nie tylko było to podniecające i seksowne, ale również przynosiło dziwną satysfakcję, której się nie spodziewał. Poza tą fizyczną satysfakcją, ma się rozumieć.
W którymś momencie złapał jej biodra, żeby ułatwić i jej i sobie kolejne, coraz szybsze ruchy, coraz bardziej gorączkową penetrację, jakby nie chodziło tylko o osiągnięcie orgazmu cielesnego, ale jakby na szali stało również spełnienie emocjonalne, duchowe.
Nawet przerwał pocałunek, żeby móc spojrzeć w ciemne i błyszczące pożądaniem oczy Rose. Uśmiechnął się zupełnie niekontrolowanie, gdzieś pomiędzy chaotycznymi oddechami wprawiającymi klatkę piersiową w ruch.
Jak mógł przez tyle czasu nie docenić jej urody? A w tej chwili, rozpalona niemal do białości, lekko rozczochrana, łaknąca jego bliskości wyglądała po stokroć piękniej, mógłby podziwiać ją taką bez przerwy.
Nie musiał długo czekać na reakcję Rose. Lgnęła do niego tak samo, jak w tej chwili on lgnął do niej. Jak te przysłowiowe muchy do miodu. Albo ćmy do ognia, co w tej sytuacji dużo bardziej pasowało. Nawet jeśli mieli spłonąć, to niebywale ochoczo płonęli razem.
Oddał pocałunek z zaangażowaniem w chwilę i oddaniem całego siebie w jej ręce. Było mu mało. Było mu cholernie mało jej bliskości, jakby ciało chciało w tej chwili nadrobić tyle lat negatywnych (lub źle interpretowanych pozytywnych) emocji i czerpać z tego źródła przyjemności jak najwięcej. Zadrżał nieznacznie pod wpływem jej wędrującego w dół dotyku i niczym dzieciak oczekujący gwiazdki, on nie mógł doczekać się kolejnych chwil. Całe szczęście nie musiał czekać długo. Jak tylko ciepła dłoń Rose przesunęła się po podbrzuszu, poczuł uderzenie gorąca w tej okolicy. A w momencie, jak jej palce zamknęły się na przyrodzeniu, to westchnął tuż przy jej ustach, niemalże nie przerywając pocałunku. Odrobinę mocniej zacisnął jedną dłoń na jej pośladku, drugą wędrując wzdłuż jej kręgosłupa, aż palce wplotły się we włosy na karku.
Nie odsunął rąk, kiedy się poruszyła tylko po to, żeby znaleźć się bliżej, najbliżej jak to było możliwe. Znajome już gorąco jej ciała zawróciło mu w głowie jak tylko poczuł ją tak dokładnie, tak... dogłębnie. Nawet nie byłoby sensu zwalać to na alkohol, bliskość Blackwood, jej zapach, ciepło, linie jej ciała, każde kolejne poruszenie bioder były tak ekstatycznie upajające, że żadna najlepsza whisky świata nie mogła z nią konkurować. Przez myśl mu nie przeszło, żeby zmieniać pozycję w jakiej się znajdowali. Tak jak wcześniej to on odrobinę dominował nad nią, tak teraz z największą przyjemnością i oddaniem pozwolił jej na prowadzenie. Pozwolił jej na wszystko, co chciała z nim w tej chwili zrobić, bo nie tylko było to podniecające i seksowne, ale również przynosiło dziwną satysfakcję, której się nie spodziewał. Poza tą fizyczną satysfakcją, ma się rozumieć.
W którymś momencie złapał jej biodra, żeby ułatwić i jej i sobie kolejne, coraz szybsze ruchy, coraz bardziej gorączkową penetrację, jakby nie chodziło tylko o osiągnięcie orgazmu cielesnego, ale jakby na szali stało również spełnienie emocjonalne, duchowe.
Nawet przerwał pocałunek, żeby móc spojrzeć w ciemne i błyszczące pożądaniem oczy Rose. Uśmiechnął się zupełnie niekontrolowanie, gdzieś pomiędzy chaotycznymi oddechami wprawiającymi klatkę piersiową w ruch.
Jak mógł przez tyle czasu nie docenić jej urody? A w tej chwili, rozpalona niemal do białości, lekko rozczochrana, łaknąca jego bliskości wyglądała po stokroć piękniej, mógłby podziwiać ją taką bez przerwy.