23-09-2021, 08:53 PM
+18
Nie tylko ona Dextera tak poruszała, fizycznie i emocjonalnie. To, że uwielbiała jego ciało, już zdążyła przyswoić. Dbał o siebie, przy okazji był szalenie przystojny i po porstu nawet samo patrzenie na niego okazywało się bardzo satysfakcjonujące. Do tego dochodził jego dotyk, tak czuły, silny, pełny szacunku dla jej ciała, rozpalający jej zmysły. Aczkolwiek było coś jeszcze, czego nie umiała zidentyfikować.
Gdy ich zbliżenie nabierało tempa, a ich ciala ponownie rozgrzewały się niemożliwie, Rose odchyliła nieznacznie tylko głowę do tyłu, zamykając oczy. Poza oczywistymi odczuciami w związku z ich złączonymi w stosunku ciałami, czuła znacznie więcej. Uderzenie serca było mocniejsze gdy Dexter przeniósł dłonie na jej biodra, a pod zamkniętymi oczami miała wrażenie, że i tak wciąż widzi ciepło jego tęczówek. Ten gorąc, którzy przeszedł przez jej ciało niczym lawina, nie był to tylko efekt ich uniesień, a tego, jak blisko był, konkretnie Dexter, i jak bardzo chciała zostać w tej bliskości. Jak bardzo jej się to podobało.
Wkrótce, po chwili jednocześnie trwającej wieczność i ledwie kilka sekund, długo, ale nie dość długo, nigdy dość, jej ciałem wstrząsnął dreszcz, by po chwili rozluźnić się w uldze. Ta runda była na jej zasadach i absolutnie nie była mniej usatysfakcjonowana niż wcześniej. Jakby nawet chciała, nie miała do czego się przyczepić. Ale nie chciała, i może to było tym bardziej dla niej nowe. Oddychając głęboko, otworzyła oczy na chwilę, by przypomnieć sobie ciepło spojrzenia Dextera i jego cudowny uśmiech. Zbliżyła się, w pierwszej chwili nieco tylko przeciągle go całując, a po tym po prostu się do niego przytulając, ukłądając głowę na jego ramieniu. Troszkę tylko się układała, jednak ostatecznie było jej wygodnie jakkolwiek w ramionach mężczyzny. Złożyła mu tylko krótki, czuły pocałunek na wgłębieniu jego szyi, wtulając się weń po tym. Nie czuła już potrzeby mówienia czegokolwiek. Jedynie chciała być blisko, co zasygnalizowała nie tylko wtuleniem, ponownym zresztą, ale i powolnym, niemal leniwym teraz gładzeniem go po plecach obejmującą go ręką.
Nie tylko ona Dextera tak poruszała, fizycznie i emocjonalnie. To, że uwielbiała jego ciało, już zdążyła przyswoić. Dbał o siebie, przy okazji był szalenie przystojny i po porstu nawet samo patrzenie na niego okazywało się bardzo satysfakcjonujące. Do tego dochodził jego dotyk, tak czuły, silny, pełny szacunku dla jej ciała, rozpalający jej zmysły. Aczkolwiek było coś jeszcze, czego nie umiała zidentyfikować.
Gdy ich zbliżenie nabierało tempa, a ich ciala ponownie rozgrzewały się niemożliwie, Rose odchyliła nieznacznie tylko głowę do tyłu, zamykając oczy. Poza oczywistymi odczuciami w związku z ich złączonymi w stosunku ciałami, czuła znacznie więcej. Uderzenie serca było mocniejsze gdy Dexter przeniósł dłonie na jej biodra, a pod zamkniętymi oczami miała wrażenie, że i tak wciąż widzi ciepło jego tęczówek. Ten gorąc, którzy przeszedł przez jej ciało niczym lawina, nie był to tylko efekt ich uniesień, a tego, jak blisko był, konkretnie Dexter, i jak bardzo chciała zostać w tej bliskości. Jak bardzo jej się to podobało.
Wkrótce, po chwili jednocześnie trwającej wieczność i ledwie kilka sekund, długo, ale nie dość długo, nigdy dość, jej ciałem wstrząsnął dreszcz, by po chwili rozluźnić się w uldze. Ta runda była na jej zasadach i absolutnie nie była mniej usatysfakcjonowana niż wcześniej. Jakby nawet chciała, nie miała do czego się przyczepić. Ale nie chciała, i może to było tym bardziej dla niej nowe. Oddychając głęboko, otworzyła oczy na chwilę, by przypomnieć sobie ciepło spojrzenia Dextera i jego cudowny uśmiech. Zbliżyła się, w pierwszej chwili nieco tylko przeciągle go całując, a po tym po prostu się do niego przytulając, ukłądając głowę na jego ramieniu. Troszkę tylko się układała, jednak ostatecznie było jej wygodnie jakkolwiek w ramionach mężczyzny. Złożyła mu tylko krótki, czuły pocałunek na wgłębieniu jego szyi, wtulając się weń po tym. Nie czuła już potrzeby mówienia czegokolwiek. Jedynie chciała być blisko, co zasygnalizowała nie tylko wtuleniem, ponownym zresztą, ale i powolnym, niemal leniwym teraz gładzeniem go po plecach obejmującą go ręką.