24-09-2021, 01:08 AM
Z plusów i aktualności: Teodor Prus umiał się z siebie śmiać i słysząc jakiż to lumos jest prosty nie wykrzywił się w dreszczu zażenowania, a jedynie dziarsko uśmiechnął się rozmyślając o tym jakim cudem jeszcze nikt w szkole nie wyegzekwował od niego tego czaru. Jakby, jakoś się rozpłynął w toku jego nauczania. Praktycznie zawsze pod ręką miał swojego ziomka Nicolaia, który uzupełniał magiczne barki Teo. Czy jakiekolwiek inne jego braki. Chociaż zabawnym byłoby nie zaliczyć Owutem-ów z powodu głupiego światełka. Albo inaczej: rzecz ta byłaby jednym z najgorszych okropieństw, ale jaka niesamowita szkolna legenda powstałaby! Lumos mógłby się okryć zabawną sławą, a starsze klasy straszyłyby nim pierwszorocznych. Co byłoby złe właściwie.
Z minusów i nieaktualności: dalej nie umiał obsłużyć się tym zaklęciem, a Octavia pytała o powody. No i pewnie jakieś powody były. Musiały być. Zanim jednak Teo zdążył dziewczynie odpowiedzieć, na twarz wpełznął mu uśmiech. Klasnął od razu w dłonie, przypominając sobie chwile jak to on w zamierzchłej młodości cieszył się wielce z udanej próby jakiegokolwiek zaklęcia. Teraz zdawało się to chlebem powszednim, a euforię przynosiły jedynie trudne zaklęcia transmutacyjne czy co ciekawsze, bardziej ofensywne. Ano i jak się okazuje, na tej wspaniałej liście zabłądził też lumos.
- Gratulacja - oznajmił od razu z akcentem, którego nawet Joanna Krupa powstydzić nie mogłaby się. - Wspólna nauka czasem wydaje się dawać więcej możliwości i pewności w zaklęciach. - Brunet lubił wspólnie praktykować nowe zaklęcia, ale jeśli chodziło o wiedzę teoretyczną, sprawa przybierała innego tępa. Nie lubił uczyć się z wrażeniem, że ktoś siedzi obok w bibliotece, czytając ten sam podręcznik. Najdziwniejsza rzecz świata, wolał przyswajać teorię na własną rękę i egzekwować ją w towarzystwie. Chociażby szybkimi seriami pytań w stylu: "10 magicznych ziół, o których nie wiesz, bo nikt kto się szanuje ich nie hoduje" albo "najgorsze ciekawostki z magicznych dziejów świata, które Krasz Profesor rzuci na egzaminie". Puchon lubił takie zabawy. Z ciepłymi chciał powtórzyć sukces młodszej koleżanki, a gdy uniósł dumnie różdżkę, wypowiadając zaklęcie... Stało się gorzej niż nic. Prus z lekka spąsowiał, ale odpowiedź na zadane wcześniej pytanie klarowała się nagle samoistnie.
- Lumos chyba nie chce, żebym się go nauczył to może być powód - zaśmiał się, pocierając niezręcznie brew wewnętrzną stroną nadgarstka. Oklapł zadkiem na szerokim parapecie, ale nie miał zamiaru się poddawać. - Nie nauczyłem się go na pierwszym roku, bo... Bo nie pamiętam już czemu, a później pochłaniały mnie inne zajęcia i tak zepchnął czar w cień. - Wzruszył ramionami, bo co jeszcze miał powiedzieć? Kiedy pochłania cie nauka takich cudowności jak Evanesco czy Drętwota to jedno miałkie zaklęcie znika w niepamięci. Szczególnie, gdy konkuruje się z siostrą w wyścigu o zostanie animagiem. Co nie było na pierwszym roku, prawda, ale zajmowało sporą większość czasu Teo w późniejszych latach.
Kostka: 1
Postęp: 0/5
Z minusów i nieaktualności: dalej nie umiał obsłużyć się tym zaklęciem, a Octavia pytała o powody. No i pewnie jakieś powody były. Musiały być. Zanim jednak Teo zdążył dziewczynie odpowiedzieć, na twarz wpełznął mu uśmiech. Klasnął od razu w dłonie, przypominając sobie chwile jak to on w zamierzchłej młodości cieszył się wielce z udanej próby jakiegokolwiek zaklęcia. Teraz zdawało się to chlebem powszednim, a euforię przynosiły jedynie trudne zaklęcia transmutacyjne czy co ciekawsze, bardziej ofensywne. Ano i jak się okazuje, na tej wspaniałej liście zabłądził też lumos.
- Gratulacja - oznajmił od razu z akcentem, którego nawet Joanna Krupa powstydzić nie mogłaby się. - Wspólna nauka czasem wydaje się dawać więcej możliwości i pewności w zaklęciach. - Brunet lubił wspólnie praktykować nowe zaklęcia, ale jeśli chodziło o wiedzę teoretyczną, sprawa przybierała innego tępa. Nie lubił uczyć się z wrażeniem, że ktoś siedzi obok w bibliotece, czytając ten sam podręcznik. Najdziwniejsza rzecz świata, wolał przyswajać teorię na własną rękę i egzekwować ją w towarzystwie. Chociażby szybkimi seriami pytań w stylu: "10 magicznych ziół, o których nie wiesz, bo nikt kto się szanuje ich nie hoduje" albo "najgorsze ciekawostki z magicznych dziejów świata, które Krasz Profesor rzuci na egzaminie". Puchon lubił takie zabawy. Z ciepłymi chciał powtórzyć sukces młodszej koleżanki, a gdy uniósł dumnie różdżkę, wypowiadając zaklęcie... Stało się gorzej niż nic. Prus z lekka spąsowiał, ale odpowiedź na zadane wcześniej pytanie klarowała się nagle samoistnie.
- Lumos chyba nie chce, żebym się go nauczył to może być powód - zaśmiał się, pocierając niezręcznie brew wewnętrzną stroną nadgarstka. Oklapł zadkiem na szerokim parapecie, ale nie miał zamiaru się poddawać. - Nie nauczyłem się go na pierwszym roku, bo... Bo nie pamiętam już czemu, a później pochłaniały mnie inne zajęcia i tak zepchnął czar w cień. - Wzruszył ramionami, bo co jeszcze miał powiedzieć? Kiedy pochłania cie nauka takich cudowności jak Evanesco czy Drętwota to jedno miałkie zaklęcie znika w niepamięci. Szczególnie, gdy konkuruje się z siostrą w wyścigu o zostanie animagiem. Co nie było na pierwszym roku, prawda, ale zajmowało sporą większość czasu Teo w późniejszych latach.