24-09-2021, 02:43 AM
Więc... doszło do pytania, które właściwie mogło paść wcześniej, ale teraz zmieniło dynamikę rozmowy z chaosu na mniejszy chaos i może jakąś młodocianą niezręczność? Pozornie, Teodor był dobrej myśli. Wszak od ów udawanej randki zaczął rozmowę i teraz gadka szła w stronę jakiś przyjemnych niedorzecznych planów. Prus bardzo chciał się uznawać za mistrz w takich działaniach. Obiektywnie bliżej było mu do dziwaka, ale to prawdopodobnie dlatego, że znów oddaje się socjalizacji w magicznym społeczeństwie. Takim w szerszym pojęciu niżeli Nicolai.
- To zależy czy znasz takie pojęcie jak kicz - nie ma udawanej randki, jeśli nie jest przepełniona szaloną abstrakcją. Głowa Puchona zaczęła podrygiwać w rytm jego myśli, słodko jak psiak z kiwającą główką na blacie latającego samochodu. Proces myślowy zachodził, a brunet raczej należał do tych, którzy nie potrafią usiedzieć długo w bezruchu kiedy szare komórki są wytężane. Kilka lat temu oblał egzamin z teorii eliksirów, bo zamiast spokojnie oddać się zadaniu dodatkowemu, on podskoczył podekscytowany na krześle. Dwa razy. W ciągu kwadransu. Z lekka wtedy przesadził.
- Randka to spotkanie dwóch osób, które chcą rozwinąć relacje. Inicjowane z zamiarem umocnienia relacji emocjonalnych na tle romantycznym. Albo seksualnym. Tak bym zdefiniował prawdziwą randkę. Udawana jest pozbawiona tych dwóch ostatnich, bo mamy się na niej bawić i sprawdzić kiedy przejdą nas ciarki żenady. - Uniósł swoje łapki, aby wykonać w powietrzu gest buchających fajerwerków z cichym "wow". Wszak udawana randka to taki instruktaż, gdzie można przetestować tak wiele głupich, urokliwych chwytów z powieści chwytających za serca młode adeptki magii. Adeptów zapewne też. Niech pierwszy rzuci kamieniem kto nie przejmował się losem słodkiej Diany, która powróciła po latach nauki w mury Beauxbatons na praktyki u boku profesora, którego niegdyś darzyła płomiennym uczuciem, a który był dla niej dupkiem ze względu na szkolny etos. A po tych latach ich uczucie rozkwitło dziwnym żarem: absorbującym i zagadkowym przez kolejne trzy tomy.
- To zależy czy znasz takie pojęcie jak kicz - nie ma udawanej randki, jeśli nie jest przepełniona szaloną abstrakcją. Głowa Puchona zaczęła podrygiwać w rytm jego myśli, słodko jak psiak z kiwającą główką na blacie latającego samochodu. Proces myślowy zachodził, a brunet raczej należał do tych, którzy nie potrafią usiedzieć długo w bezruchu kiedy szare komórki są wytężane. Kilka lat temu oblał egzamin z teorii eliksirów, bo zamiast spokojnie oddać się zadaniu dodatkowemu, on podskoczył podekscytowany na krześle. Dwa razy. W ciągu kwadransu. Z lekka wtedy przesadził.
- Randka to spotkanie dwóch osób, które chcą rozwinąć relacje. Inicjowane z zamiarem umocnienia relacji emocjonalnych na tle romantycznym. Albo seksualnym. Tak bym zdefiniował prawdziwą randkę. Udawana jest pozbawiona tych dwóch ostatnich, bo mamy się na niej bawić i sprawdzić kiedy przejdą nas ciarki żenady. - Uniósł swoje łapki, aby wykonać w powietrzu gest buchających fajerwerków z cichym "wow". Wszak udawana randka to taki instruktaż, gdzie można przetestować tak wiele głupich, urokliwych chwytów z powieści chwytających za serca młode adeptki magii. Adeptów zapewne też. Niech pierwszy rzuci kamieniem kto nie przejmował się losem słodkiej Diany, która powróciła po latach nauki w mury Beauxbatons na praktyki u boku profesora, którego niegdyś darzyła płomiennym uczuciem, a który był dla niej dupkiem ze względu na szkolny etos. A po tych latach ich uczucie rozkwitło dziwnym żarem: absorbującym i zagadkowym przez kolejne trzy tomy.