24-09-2021, 09:39 PM
-Taka z ciebie koleżanka, że mnie tu zostawisz na pastwę losu? - uśmiechnął się lekko z rozbawieniem. Może kiedy skupi się na nauce, jak również na rozmowie z koleżanką, nie będzie myślał o tym, że pewne uciążliwe dziewczę czyha gdzieś na niego, kiedy nieświadomy będzie zmierzał czy to do łazienki, czy sali lekcyjnej. Uzbrojenie się w jakiś amulet ochronny zaczynało być coraz to ciekawszym pomysłem. - Spokojnie, Shannon. Wiem, że się martwisz, ale niepotrzebnie. Jestem Krukonem, nic nie będzie w stanie rozproszyć mnie w czasie nauki - dodał. Szkoda, że w jego głosie nie było takiego przekonania, jakie próbował tam wcisnąć, starając się oszukać zarówno dziewczynę, jak i siebie. Plus za próbę, podobno to zawsze się liczy.
-Następnym razem rzuć na niego klątwę. Przynajmniej przestanie mówić na chwilę. Albo naślij na niego stado chochlików kornwalijskich. Potrafią być upierdliwe - podrzucił. Nie był wielkim fanem zemsty, nie lubiąc tracić na nią czasu, jednak niekiedy bywały takie sytuacje, że człowiek ledwo się powstrzymywał. Gdyby nie to, że jego “przeciwnikiem” była dziewczyna, zapewne inaczej rozwiązałby sytuację. Czy naprawdę musiał być aż takim dżentelmenem? Momentami nienawidził w sobie tego, że był tak wierny swoim własnym zasadom i posiadał coś takiego jak sumienie.
-Myślałem o tym kilka razy. Kiedyś próbowała mi wcisnąć jakieś czekoladki, ale udało mi się wykręcić. Naprawdę sądzisz, że byłaby zdolna dolać to gdziekolwiek? - zerknął na nią, wzdychając. Co ludzie mieli w głowie, by innych zmuszać do swojego towarzystwa. Przecież jak ktoś nie chciał z nami przebywać, nie było siły, która zatrzymałaby daną osobę na dłużej. Zander, który wcześniej niczego do owej dziewczyny nie miał, teraz zwyczajnie nie mógł na nią patrzeć. Odpychała go swoim zachowaniem, zamiast przyciągnąć, do czego ewidentnie zmierzała. - Patrząc na to, co wyprawia, pomysł durny wcale nie jest. Nic mnie nie zdziwi. Myślałem, ale niczego nie wymyśliłem. To taki typ, na którego słowa nie działają. Ani jawne pokazywanie, że ma się jej dość - odpowiedział. Nawet przestał być dla tamtej dziewczyny miły. Co jeszcze miał zrobić? Wydrzeć się na nią przy innych, by dotarło do niej, że zwyczajnie w świecie ma jej dość? Brzmiało jak plan, który nijak do Riversa nie pasował.
Starał się skupić myśli na czymś bardziej przyjemnym, szukając tych szczęśliwych. Czuł się rozproszony, to pewne, ale gdzieś tam w pamięci pojawiały się obrazy, które sprawiały, iż na sercu robiło mu się cieplej.
-Expecto Patronum - ponownie różdżką machnął i ponownie wydobyło się kilka iskiej, chociaż znacznie bledszych, niż poprzednio.
Kostka: 5
Próby: 2/5
-Następnym razem rzuć na niego klątwę. Przynajmniej przestanie mówić na chwilę. Albo naślij na niego stado chochlików kornwalijskich. Potrafią być upierdliwe - podrzucił. Nie był wielkim fanem zemsty, nie lubiąc tracić na nią czasu, jednak niekiedy bywały takie sytuacje, że człowiek ledwo się powstrzymywał. Gdyby nie to, że jego “przeciwnikiem” była dziewczyna, zapewne inaczej rozwiązałby sytuację. Czy naprawdę musiał być aż takim dżentelmenem? Momentami nienawidził w sobie tego, że był tak wierny swoim własnym zasadom i posiadał coś takiego jak sumienie.
-Myślałem o tym kilka razy. Kiedyś próbowała mi wcisnąć jakieś czekoladki, ale udało mi się wykręcić. Naprawdę sądzisz, że byłaby zdolna dolać to gdziekolwiek? - zerknął na nią, wzdychając. Co ludzie mieli w głowie, by innych zmuszać do swojego towarzystwa. Przecież jak ktoś nie chciał z nami przebywać, nie było siły, która zatrzymałaby daną osobę na dłużej. Zander, który wcześniej niczego do owej dziewczyny nie miał, teraz zwyczajnie nie mógł na nią patrzeć. Odpychała go swoim zachowaniem, zamiast przyciągnąć, do czego ewidentnie zmierzała. - Patrząc na to, co wyprawia, pomysł durny wcale nie jest. Nic mnie nie zdziwi. Myślałem, ale niczego nie wymyśliłem. To taki typ, na którego słowa nie działają. Ani jawne pokazywanie, że ma się jej dość - odpowiedział. Nawet przestał być dla tamtej dziewczyny miły. Co jeszcze miał zrobić? Wydrzeć się na nią przy innych, by dotarło do niej, że zwyczajnie w świecie ma jej dość? Brzmiało jak plan, który nijak do Riversa nie pasował.
Starał się skupić myśli na czymś bardziej przyjemnym, szukając tych szczęśliwych. Czuł się rozproszony, to pewne, ale gdzieś tam w pamięci pojawiały się obrazy, które sprawiały, iż na sercu robiło mu się cieplej.
-Expecto Patronum - ponownie różdżką machnął i ponownie wydobyło się kilka iskiej, chociaż znacznie bledszych, niż poprzednio.