24-09-2021, 10:59 PM
Gdyby nie Heather, to April nawet by przez myśl nie przeszło wychodzenie z zamku nie tylko późno, ale przede wszystkim na nielegalne wyścigi!!! Z pewnością nie zamierzała brać w nich udział, ani obstawiać wygranego, ale nie potrafiła odmówić najlepszej przyjaciółce towarzystwa.
Nie przesadzała ze strojeniem się, w końcu to noc, zimno, pewnie komary ich będą atakować, wiec postawiła na schludną wygodę - przylegające ciemne dżinsy, szary sweter z dość szerokim dekoltem odkrywającym odrobinę obojczyki, ale uzupełniła do obszerną niebieską chustką przeszywaną misternymi ciemnymi wzorami i zakończoną frędzelkami, a do tego najzwyklejsze w świecie trampki. Nie wiadomo czy przyjdzie im taplać się w błocie ścieżek leśnych, więc nie chciała narażać żadnego innego obuwia na takie niebezpieczeństwa. Zostawiła włosy rozpuszczone, co miało również służyć za ochronę przed komarami.
Chociaż urodą i klasą - przede wszystkim noszenia na sobie czegokolwiek, naprawdę - dorównywała Heather (nawet jeśli niekoniecznie skora była przyznać temu rację, bo jednak sądziła, że Gryfonka jest dużo ładniejsza), to zawsze jak pojawiały się gdziekolwiek razem, April pozostawała w jej cieniu, pozwalając świecić na firmamencie szkolnego społeczeństwa. Tak było wygodniej i bezpieczniej. Tym bardziej, że nieodłączny Vates komentował każde wejście niczym wydarzenie sportowe, na co musiała się bardzo powstrzymywać, żeby nie przewrócić oczami.
Obydwie w ciszy opuściły zamek. April w ogóle najchętniej wybiegłaby na błonia, jakby tylko potrafiła biec bezgłośnie. Trochę obawiała się przypału, ale na szczęście obyło się bez niespodzianek. Dopiero oddalone od murów o dobre kilkadziesiąt metrów, podjęły wciąż przyciszoną rozmowę. No, w każdym razie Kingsley mówiła bardzo ściszonym głosem, jakby panująca na dworze cisza miała zaraz donieść gajowemu, że uczniowie wychodzą z zamku o takich porach.
- Jakby ci wysłał sowę, to zamiast twojej obecności dostałby ode mnie butem w twarz. - Uśmiechnęła się nieco pod nosem, dobrze wiedząc jak panicznie Heather boi się ptactwa. I owszem, stanęłaby w jej obronie bez zawahania! Jakby ktoś jej sprawił przykrość, to też wyraziłaby swoją złość, chociaż może nie tak ekstremalnie, jakby chciała. No, a tak poza tym, to nie wiedziała do końca jak czuć się z faktem, że jej nie zaproszono. To nie tak, że oczekiwała zaproszenia i obrazi się, że go nie dostała, ale po ostatniej imprezie spodziewałaby się... nie ważne. Ośmieszyła się wtedy i tyle. Czemu ktoś miałby ją zaprosić? I na dodatek Vates ciągle jej o tym przypominał, w drodze do Lasu w tej chwili też, ale starała się nie zwracać na niego uwagi.
Dotarły na miejsce bez przeszkód, nie musiały się nawet ukrywać. I tak jak Heather obeszła wszystkich żeby się przywitać, tak April zatrzymała się odrobinę w tyle, posyłając znajomym twarzom jedynie uśmiech i krótkie machnięcie dłoni niemal całkiem ukrytej w rękawie swetra. Jakoś tak... denerwowała się odrobinę. Tym bardziej, że wspaniale dbający o jej pamięć Vates bardzo wyraźnie podkreślił, że może powinna przywitać się ze swoim kolegą z Gryffindoru, z którym ostatnio po imprezie tak chętnie przemierzała korytarz i dzieliła przygody?
Zarumieniła się odrobinę, co również można było zrzucić na chłód nocy.
Nie przesadzała ze strojeniem się, w końcu to noc, zimno, pewnie komary ich będą atakować, wiec postawiła na schludną wygodę - przylegające ciemne dżinsy, szary sweter z dość szerokim dekoltem odkrywającym odrobinę obojczyki, ale uzupełniła do obszerną niebieską chustką przeszywaną misternymi ciemnymi wzorami i zakończoną frędzelkami, a do tego najzwyklejsze w świecie trampki. Nie wiadomo czy przyjdzie im taplać się w błocie ścieżek leśnych, więc nie chciała narażać żadnego innego obuwia na takie niebezpieczeństwa. Zostawiła włosy rozpuszczone, co miało również służyć za ochronę przed komarami.
Chociaż urodą i klasą - przede wszystkim noszenia na sobie czegokolwiek, naprawdę - dorównywała Heather (nawet jeśli niekoniecznie skora była przyznać temu rację, bo jednak sądziła, że Gryfonka jest dużo ładniejsza), to zawsze jak pojawiały się gdziekolwiek razem, April pozostawała w jej cieniu, pozwalając świecić na firmamencie szkolnego społeczeństwa. Tak było wygodniej i bezpieczniej. Tym bardziej, że nieodłączny Vates komentował każde wejście niczym wydarzenie sportowe, na co musiała się bardzo powstrzymywać, żeby nie przewrócić oczami.
Obydwie w ciszy opuściły zamek. April w ogóle najchętniej wybiegłaby na błonia, jakby tylko potrafiła biec bezgłośnie. Trochę obawiała się przypału, ale na szczęście obyło się bez niespodzianek. Dopiero oddalone od murów o dobre kilkadziesiąt metrów, podjęły wciąż przyciszoną rozmowę. No, w każdym razie Kingsley mówiła bardzo ściszonym głosem, jakby panująca na dworze cisza miała zaraz donieść gajowemu, że uczniowie wychodzą z zamku o takich porach.
- Jakby ci wysłał sowę, to zamiast twojej obecności dostałby ode mnie butem w twarz. - Uśmiechnęła się nieco pod nosem, dobrze wiedząc jak panicznie Heather boi się ptactwa. I owszem, stanęłaby w jej obronie bez zawahania! Jakby ktoś jej sprawił przykrość, to też wyraziłaby swoją złość, chociaż może nie tak ekstremalnie, jakby chciała. No, a tak poza tym, to nie wiedziała do końca jak czuć się z faktem, że jej nie zaproszono. To nie tak, że oczekiwała zaproszenia i obrazi się, że go nie dostała, ale po ostatniej imprezie spodziewałaby się... nie ważne. Ośmieszyła się wtedy i tyle. Czemu ktoś miałby ją zaprosić? I na dodatek Vates ciągle jej o tym przypominał, w drodze do Lasu w tej chwili też, ale starała się nie zwracać na niego uwagi.
Dotarły na miejsce bez przeszkód, nie musiały się nawet ukrywać. I tak jak Heather obeszła wszystkich żeby się przywitać, tak April zatrzymała się odrobinę w tyle, posyłając znajomym twarzom jedynie uśmiech i krótkie machnięcie dłoni niemal całkiem ukrytej w rękawie swetra. Jakoś tak... denerwowała się odrobinę. Tym bardziej, że wspaniale dbający o jej pamięć Vates bardzo wyraźnie podkreślił, że może powinna przywitać się ze swoim kolegą z Gryffindoru, z którym ostatnio po imprezie tak chętnie przemierzała korytarz i dzieliła przygody?
Zarumieniła się odrobinę, co również można było zrzucić na chłód nocy.