24-09-2021, 11:20 PM
Nie umykało Heather, że April jakoś tak... Często trochę chowała się za nią. Nie przeszkadzało jej to póki Krukonka czuła się z tym w porządku, jednak jakoś ciężko jej było w to uwierzyć. Znała ją dość dobrze by widzieć kiedy nie czuła się komfortowo, czyli w sumie w większości sytuacji gdy otaczało ich nieco więcej osób. I to nie tak, że jej nie akceptowała, kochała ją taką, ale bardzo chciała przy tym dla niej dobrze. Chciała żeby się czasem chociaż rozluźniła, odetchnęła, nie myślała o klątwie, jaka na niej spoczywała.
W sumie jak się zastanowić, widać przyciągała osoby z klątwami. Dwie jej najbliższe miały z tym problem, przynajmniej Ethan chyba nic w sobie nie miał. Albo nie wiedziała o tym, odpukać. Pascal był z kolei zbyt... Niewinny, mimo wszystko, by podejrzewać go o wszelkie ciemne drugie oblicze.
- Znajduję codziennie, dzisiaj jest dla ciebie. Kocham cię, a ty nie myśl za dużo, hm? - Nachyliła się lekko, żeby jej ściszony głos usłyszały na pewno tylko one dwie. - I zupełnie ignoruj tego błazna co za tobą łazi, ten jeden raz mógłby sobie pójść do innego pokoju.
Wyprostowała się, upijając spory łyk alkoholu i krzywiąc się tylko lekko, niemal z gracją, jak zawsze gdy robiła cokolwiek. Jej zdaniem tak nie było, bo nie wypadało tak mówić, aczkolwiek faktycznie każdy jej gest zdawał się jakiś taki... Przemyślany. Jakby odruch bezwarunkowy u niej wymarł niemalże.
Wodziła sobie wzrokiem po imprezie, a jej wzrok powoli mierzył i ważył kolejne osoby, jakie widziała. Dopiero przy pewnej blondynce, której jakoś do tej pory nie kojarzyła, zatrzymała się z pewnym zainteresowaniem. Była bardziej niż zaintrygowana z każdą chwilą, jako że Ślizgoni zwykle zdawali się... Inni, po prostu. Inni niż ona, i może dlatego jej wartość w oczach Gryfonki wzrosła. Jednak zaraz April wybiła ją z zamyślenia, przy czym skupiła na sobie jej wzrok ponownie.
- Oh nie dramatyzuj, tylko pierwszy jest taki. Dezynfekujesz złe myśli, tak sobie mów. Kolejne będę ci robiła pitne, ale pierwszy zawsze musi dawać kopa. Inaczej zanim coś poczujesz, wychlasz wszystkie soki i będziesz tylko sikać co pięć minut. Impreza w kiblu to słaba sprawa.
Chyba że w innym celu, ale akurat tu Heather gardziła chodzeniem na czułości do łazienki. To obrzydliwe, ludzie tam się wypróżniają, a nie uprawiają seks. Nie była desperatką! Jeśli już miała gdzieś z kimś iść, to w sensowne miejsce. Na szczęście spotykała się z osobami, które to rozumiały bez wykładu na ten temat.
Spojrzała na dziwne rzeczy, jakie robiła pewna grupka, widać świetnie bawiąc się w... Całowanie czyjegoś tyłka? Skrzywiła się lekko.
- Wiesz, czasem zastanawiam się czy ludzie wiedzą, że nie jesteśmy zwierzętami. - Powiedziała krytycznie, patrząc biernie na... Wszystko.
W sumie jak się zastanowić, widać przyciągała osoby z klątwami. Dwie jej najbliższe miały z tym problem, przynajmniej Ethan chyba nic w sobie nie miał. Albo nie wiedziała o tym, odpukać. Pascal był z kolei zbyt... Niewinny, mimo wszystko, by podejrzewać go o wszelkie ciemne drugie oblicze.
- Znajduję codziennie, dzisiaj jest dla ciebie. Kocham cię, a ty nie myśl za dużo, hm? - Nachyliła się lekko, żeby jej ściszony głos usłyszały na pewno tylko one dwie. - I zupełnie ignoruj tego błazna co za tobą łazi, ten jeden raz mógłby sobie pójść do innego pokoju.
Wyprostowała się, upijając spory łyk alkoholu i krzywiąc się tylko lekko, niemal z gracją, jak zawsze gdy robiła cokolwiek. Jej zdaniem tak nie było, bo nie wypadało tak mówić, aczkolwiek faktycznie każdy jej gest zdawał się jakiś taki... Przemyślany. Jakby odruch bezwarunkowy u niej wymarł niemalże.
Wodziła sobie wzrokiem po imprezie, a jej wzrok powoli mierzył i ważył kolejne osoby, jakie widziała. Dopiero przy pewnej blondynce, której jakoś do tej pory nie kojarzyła, zatrzymała się z pewnym zainteresowaniem. Była bardziej niż zaintrygowana z każdą chwilą, jako że Ślizgoni zwykle zdawali się... Inni, po prostu. Inni niż ona, i może dlatego jej wartość w oczach Gryfonki wzrosła. Jednak zaraz April wybiła ją z zamyślenia, przy czym skupiła na sobie jej wzrok ponownie.
- Oh nie dramatyzuj, tylko pierwszy jest taki. Dezynfekujesz złe myśli, tak sobie mów. Kolejne będę ci robiła pitne, ale pierwszy zawsze musi dawać kopa. Inaczej zanim coś poczujesz, wychlasz wszystkie soki i będziesz tylko sikać co pięć minut. Impreza w kiblu to słaba sprawa.
Chyba że w innym celu, ale akurat tu Heather gardziła chodzeniem na czułości do łazienki. To obrzydliwe, ludzie tam się wypróżniają, a nie uprawiają seks. Nie była desperatką! Jeśli już miała gdzieś z kimś iść, to w sensowne miejsce. Na szczęście spotykała się z osobami, które to rozumiały bez wykładu na ten temat.
Spojrzała na dziwne rzeczy, jakie robiła pewna grupka, widać świetnie bawiąc się w... Całowanie czyjegoś tyłka? Skrzywiła się lekko.
- Wiesz, czasem zastanawiam się czy ludzie wiedzą, że nie jesteśmy zwierzętami. - Powiedziała krytycznie, patrząc biernie na... Wszystko.