25-09-2021, 12:33 AM
Z początku nie bardzo zrozumiała pytanie Lilith. Nawet odrobinę zmarszczyła nosek w zastanowieniu, czy może nie wyraziła się odpowiednio jasno i do takiego właśnie wniosku doszła. No tak, powiedziała, że nie mogę mieć zwierzątek, bo ma jeszcze dwóch młodszych braci, ale nie zaznaczyła czy to może z powodu alergii, czy braku miejsca.
- Nie mamy miejsca, bo jest nasz szóstka w mieszkanku, rodzice, Arthur, ja i jeszcze dwójka młodszych braci. No i sowa Arthura. To już tłum w domu! - Uśmiechnęła się w nerwowym rozbawieniu. Z jakiegoś powodu poczuła się, jakby była... przesłuchiwana? Nie widziała w Lilith wrogości, skąd więc to dziwne odczucie? Ubzdurała coś sobie, bo troszkę się denerwowała rozpoczęciem szkoły?
- Hm, moja rodzina w sumie jest duża, jeśli spojrzeć na to ile nas jest w domu, ale nigdy nie słyszałam o tym, żebyśmy mieli herb. - Zastanowiła się przez moment, czy mama kiedykolwiek cokolwiek mówiła jej o herbach. I coś jej w głowie zaświtało. - Och, mówiąc "większe" miałaś na myśli duże rody, których wszyscy członkowie są czarodziejami, prawda? Moja rodzina nie jest takim rodem, tata jest niemagiczny. - Pokręciła przecząco głową. Co prawda cisnęło jej się jeszcze na język dopowiedzieć, że takie rody to śpią na pieniądzach, a Crawfordowie... cóż, nie mieli zbyt wiele. Pochylił się odrobinę w kierunku Lilith, przyglądając rubinowym oczom broszkowego orła. Fakt, ozdoba wyglądała pięknie. I na pewno była bardzo droga. Pewnie na tyle droga, że mogłaby ze spokojem pokryć koszty jej ekwipunku szkolnego, nowego ekwipunku szkolnego.
Zrobiło jej się jakoś tak... przykro. Może jednak poszuka brata i jego przyjaciół? Chociaż na chwilę, żeby podnieść się na duchu.
Już miała się odezwać i wstać, nawet chwyciła własną torbę, kiedy drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich dziewczynka w podobnym wieku. Octavia nie odpowiedziała od razu na pytanie, najpierw zgramoliła się z siedzenia i zarzuciła torbę na ramię. Spojrzała na Lilith jakby przepraszająco.
- Pójdę poszukać brata, zapomniałam wziąć od niego napój na drogę. Do zobaczenia... - Przeniosła spojrzenie na nową dziewczynkę, uśmiechnęła się do niej przelotnie, po czym wyminęła ją w wejściu i odeszła w kierunku... cóż, poszła przed siebie z nadzieją, że natknie się na Arthura, Teddy'ego lub Kitty raczej prędzej niż później.
/zt
- Nie mamy miejsca, bo jest nasz szóstka w mieszkanku, rodzice, Arthur, ja i jeszcze dwójka młodszych braci. No i sowa Arthura. To już tłum w domu! - Uśmiechnęła się w nerwowym rozbawieniu. Z jakiegoś powodu poczuła się, jakby była... przesłuchiwana? Nie widziała w Lilith wrogości, skąd więc to dziwne odczucie? Ubzdurała coś sobie, bo troszkę się denerwowała rozpoczęciem szkoły?
- Hm, moja rodzina w sumie jest duża, jeśli spojrzeć na to ile nas jest w domu, ale nigdy nie słyszałam o tym, żebyśmy mieli herb. - Zastanowiła się przez moment, czy mama kiedykolwiek cokolwiek mówiła jej o herbach. I coś jej w głowie zaświtało. - Och, mówiąc "większe" miałaś na myśli duże rody, których wszyscy członkowie są czarodziejami, prawda? Moja rodzina nie jest takim rodem, tata jest niemagiczny. - Pokręciła przecząco głową. Co prawda cisnęło jej się jeszcze na język dopowiedzieć, że takie rody to śpią na pieniądzach, a Crawfordowie... cóż, nie mieli zbyt wiele. Pochylił się odrobinę w kierunku Lilith, przyglądając rubinowym oczom broszkowego orła. Fakt, ozdoba wyglądała pięknie. I na pewno była bardzo droga. Pewnie na tyle droga, że mogłaby ze spokojem pokryć koszty jej ekwipunku szkolnego, nowego ekwipunku szkolnego.
Zrobiło jej się jakoś tak... przykro. Może jednak poszuka brata i jego przyjaciół? Chociaż na chwilę, żeby podnieść się na duchu.
Już miała się odezwać i wstać, nawet chwyciła własną torbę, kiedy drzwi przedziału otworzyły się i stanęła w nich dziewczynka w podobnym wieku. Octavia nie odpowiedziała od razu na pytanie, najpierw zgramoliła się z siedzenia i zarzuciła torbę na ramię. Spojrzała na Lilith jakby przepraszająco.
- Pójdę poszukać brata, zapomniałam wziąć od niego napój na drogę. Do zobaczenia... - Przeniosła spojrzenie na nową dziewczynkę, uśmiechnęła się do niej przelotnie, po czym wyminęła ją w wejściu i odeszła w kierunku... cóż, poszła przed siebie z nadzieją, że natknie się na Arthura, Teddy'ego lub Kitty raczej prędzej niż później.
/zt