25-09-2021, 03:34 AM
Słowa pocieszenia z pewnością rozgrzewały serducha, szczególnie gdy niosła je słodka świadomość szczerości i niewymuszonego zaangażowania. Jedynie jako proste przypuszczenie, ale Octavia nie miała powodu do zawiści, a dzieciaki w jej wieku o ile nie są małymi potworami to zdają się nader urokliwymi, czystymi istotkami. Kiedy zatraca się tak dobre cechy? Trudno stwierdzić, ale z pewnością pokrywa się to z czasem, gdy osoba zaczyna się coraz rzadziej uśmiechać. O ile młoda Puchonka grzała ambicie Teo to niepotrzebnie. Polak już dawno pogodził się z brakiem sukcesu w tej dziedzinie i kolejna, nieudana próba już nie niosła ze sobą kwaśnego smaku porażki. Bardziej śmiech. Wszak obiektywnie sytuacja mogła być zabawna.
- A może jedynie przerastasz mnie z potencjałem? - Uśmiechnął się do młodszej koleżanki z wyzwaniem. Liczył, iż będzie to coś motywującego w dużym stopniu. Adeptów magii należało przecież wspierać, a czy da się lepiej upewnić pierwszoroczniaka w magicznym kunszcie niż poprzez wspólną naukę zaklęcia, będąc na ostatnim roku nauki? Zapewne tak, ale Teodor i tak uznawał, że jego pomoc góruje w rankingach. Też nawet nie "pomoc", a wspólna nauka, bo on sam również Lumosa nie potrafił.
Prus nie zbagatelizował danej mu rady. Może i sama magia zdawała się kapryśna ostatnimi czasy, a magiczna rozgrzewka mogła mieć jakieś sensowne podłoże, ale rozpraszanie się ulubionymi zaklęciami temu Puchonowi nie pomogłoby. Znał się na tyle dobrze, aby umieć to stwierdzić. Zwyczajnie rozgrzał nadgarstek. Zaś kiedy kolejne starania Octavii nie udały się to chłopak zamiast smucić się, zaczął walkę z mięśniami twarzy po usłyszeniu zabawnego komentarza. Oczywiście, nie naigrawał się z zaklęcia, ale z faktu swojej starości. Usta nieposłusznie chciały wykrzywić się w grymasie rozbawienia, a Teodor walczył o zachowanie ich w formie pogodnej kreski.
- Proszę mi nie wypominać wieku, Młoda Panno. Do dyrektora Addingtona jeszcze mi daleko, przynajmniej o pół milenium. A w swojej obronię powiem, że jeszcze w lutym cieszyłem się tytułem nastolatka - nie był tym oburzony, sam nawet starał się jakoś żartować. Zdawał sobie sprawę, iż swoją metryką wyprzedza niektórych uczniów. Sporą większość właściwie. Jak i orientował się, że jego wypadek z eliksirem otaczał go mylną aurą względem wieku. Chociaż kupował alkohol bez dowodu, a to niezaprzeczalnie plus tamtego zdarzenia. Ano i pewnie jedyny.
Może to dzięki wspominkom, może za sprawą aury młodej Puchonki, ale Teosiek rzucił Lumosa poprawnie od niepamiętnych mu już czasów. Różdżka rozbłysnęła pięknym, niebieskawym światłem, przenikającymi swymi promieniami szyby. Może gdzieś, w jakiś sposób światło złamało się, zostawiając odbicie tęczy. Prusa byt to ominęło, gdyż z wrażenia omal nie opuścił przedmiotu z ręki. Zaśmiał się z zachwytem.
- Miałaś rację - przyznał, opierając plecy na framudze okna. - Niewątpliwie teraz twoja kolej na sukces! Pokaż jak czarują dzieciaki - skoro on już został starcem, ona musiała pozostać dzieckiem. Taki urok tych wiekowych przepychanek.
Kość: 6
Progres: 1/5
- A może jedynie przerastasz mnie z potencjałem? - Uśmiechnął się do młodszej koleżanki z wyzwaniem. Liczył, iż będzie to coś motywującego w dużym stopniu. Adeptów magii należało przecież wspierać, a czy da się lepiej upewnić pierwszoroczniaka w magicznym kunszcie niż poprzez wspólną naukę zaklęcia, będąc na ostatnim roku nauki? Zapewne tak, ale Teodor i tak uznawał, że jego pomoc góruje w rankingach. Też nawet nie "pomoc", a wspólna nauka, bo on sam również Lumosa nie potrafił.
Prus nie zbagatelizował danej mu rady. Może i sama magia zdawała się kapryśna ostatnimi czasy, a magiczna rozgrzewka mogła mieć jakieś sensowne podłoże, ale rozpraszanie się ulubionymi zaklęciami temu Puchonowi nie pomogłoby. Znał się na tyle dobrze, aby umieć to stwierdzić. Zwyczajnie rozgrzał nadgarstek. Zaś kiedy kolejne starania Octavii nie udały się to chłopak zamiast smucić się, zaczął walkę z mięśniami twarzy po usłyszeniu zabawnego komentarza. Oczywiście, nie naigrawał się z zaklęcia, ale z faktu swojej starości. Usta nieposłusznie chciały wykrzywić się w grymasie rozbawienia, a Teodor walczył o zachowanie ich w formie pogodnej kreski.
- Proszę mi nie wypominać wieku, Młoda Panno. Do dyrektora Addingtona jeszcze mi daleko, przynajmniej o pół milenium. A w swojej obronię powiem, że jeszcze w lutym cieszyłem się tytułem nastolatka - nie był tym oburzony, sam nawet starał się jakoś żartować. Zdawał sobie sprawę, iż swoją metryką wyprzedza niektórych uczniów. Sporą większość właściwie. Jak i orientował się, że jego wypadek z eliksirem otaczał go mylną aurą względem wieku. Chociaż kupował alkohol bez dowodu, a to niezaprzeczalnie plus tamtego zdarzenia. Ano i pewnie jedyny.
Może to dzięki wspominkom, może za sprawą aury młodej Puchonki, ale Teosiek rzucił Lumosa poprawnie od niepamiętnych mu już czasów. Różdżka rozbłysnęła pięknym, niebieskawym światłem, przenikającymi swymi promieniami szyby. Może gdzieś, w jakiś sposób światło złamało się, zostawiając odbicie tęczy. Prusa byt to ominęło, gdyż z wrażenia omal nie opuścił przedmiotu z ręki. Zaśmiał się z zachwytem.
- Miałaś rację - przyznał, opierając plecy na framudze okna. - Niewątpliwie teraz twoja kolej na sukces! Pokaż jak czarują dzieciaki - skoro on już został starcem, ona musiała pozostać dzieckiem. Taki urok tych wiekowych przepychanek.