25-09-2021, 07:10 PM
~5~
Zmiana barwy jak kameleon
U młodu padnę jak Amadeo
Zmiana barwy jak kameleon
U młodu padnę jak Amadeo
Jaka rzecz znajduje się w każdej dużej szkole? Plotki! Po dwóch latach nieobecności zapewne zebrało się ich milion i drugie tyle zostało rozgromionych przy przykrym zetknięciu się z rzeczywistością. O tym zaś Teodor nie wiedział, a zaczytany w podręcznik od zielarstwa, idąc korytarzem wieczoru poprzedniego rejestrował tylko urywaki co głośniejszych rozmów. Tak też zanim Nicolai odprowadził go do lochów, pilnując, by Teo nie wjebał się nosem w cudze rozgniewane lico w głowie Prusa zaistniała myśl. Składowa kilku usłyszanych półsłówek, wymieszanych z monologiem ziomka oraz czytanym rozdziałem z podręcznika. Mianowicie Zakazany Las miał w sobie skrywać niesamowitą, magiczną roślinę, której każdy boi się zerwać. Brzmiało to jak jakaś nieśmieszna szkolna legenda, ale chęć zbadania sprawy przejęła racjonalne myślenie.
Gdyby nie to chłop zapewne domyśliłby się, że jego wymyślna przygoda była fanaberią powstałą w jego główce po tym jak złączył historię Nico o schadzce w Lesie, pogaduszki dwóch jakiś trzeciorocznych, którzy bali się zagadać do dziewczyn oraz treść przeczytanego akapitu. Mieszanka fenomenalna, niezaprzeczalnie.
Następnego dnia Teosiek już wędrował po zakazanym lesie pod postacią kameleona. Głupie i niebezpieczne? Owszem. Ale jakże owocne, kiedy rozchodzi się o poszukiwanie specyficznych roślin. Na nich zaś Puchon spędził sporo godzin, specjalnie dla nich przekroczył granicę zaraz po tym jak skończył śniadanie i snuł się tak godzinami. Bez powodzenia. Zapewne naoglądał się jakiś straszliwych scenek rodzajowych z życia maluczkiej fauny, ale to proponuję pominąć, pozostawiając w domyśle.
Siknął sobie jeszcze pod postacią kameleona, zmierzając w stronę czegoś na kształt drogi, jak mu się zdawało. Usłyszał jakieś słowa i z zainteresowaniem po ukończonej potrzebie wygramolił się z krzaków w pełni swojej aparycji. Wytarł rączki o ubranie z obrzydzeniem myśląc, że to chyba dalej podlega pod jakieś higieniczne standardy. Podszedł w stronę Kitty, jakby bezczelnie uznając, że skoro ta stoi jakoś przy pomoście to jest bezpiecznie. Ano i zrobił to tak dzielnie, że deska poszła do drewnianego raju, a jej truchło upadło w nieskończony dół poniżej ich stóp. Kolejna deska prezentowała się niewiele lepiej, a stopa Teodora zdawała się momentem niebezpiecznie zwisać nad przepaścią.
- Um, chciałem cie tylko poprosić, żebyś rzuciła mi jakieś Aquamenti - w ogóle pominął przywitanie czy rozważanie powodów czemu znajdowali się w tak osobliwym miejscu Zakazanego Lasu. Gdyby to było zabronione, Bóg by tego nie wymyślił - czy coś w ten deseń. Wtedy też pojawiło się miauknięcie z drugiej strony mostu, a kociak zdawał się ich prowokować do działania. Teo spojrzał na Puchonkę i machnął znacząco głową w stronę stworzonka. - To twój? - Zdawało się logiczne, ale warto dopytać.