25-09-2021, 09:37 PM
Chociaż była zła i zdecydowanie chciała zemścić się za tak bezczelne odejście kogoś, kogo traktowała tylko jak przelotne przyjemności, to nie był to stan bezpowrotny i trwający dopóki nie dopnie swego. Nie było łatwo rozwiać tych chmur, ale istniała na świecie jedna osoba, która robiła to niemalże bez wysiłku. Właśnie Sky. Tak, Skyler potrafiła po mistrzowsku łagodzić obyczaje Mer, uspokoić ją i odwieść od pochopnych i może nieco drastycznych działań, jeśli tylko zjawiała się na czas - a zwykle tak właśnie było. Na przykład teraz, jej szybka interwencja już samym spędzaniem wspólnie czasu zmniejszyła prawdopodobieństwo zemsty planowanej przez Ślizgonkę.
Pokiwała powoli głową, na słowa siostry. Owszem, z faktami nie ma się co kłócić, nawet jeśli sama czasem próbowała. Ale już byłą zbyt zajęta pochłanianiem sernika i delektowaniem się tym niebiańskim smakiem, żeby raczyć siostrę kolejnymi faktami naukowymi opartymi na chemii. Nie chciała jej też zanudzić swoimi zafiksowaniami alchemicznymi, a stąd brała sięnta wiedza.
Podążyła za wzrokiem siostry skierowanym na swój stojący obok kociołek, po czym o mało nie parsknęła śmiechem na jej słowa.
- Miałam tylko zaklęcia. - Dopiero co zaczęły ten rok szkolny, więc to całkiem normalne, że jeszcze nie znały swoich planów lekcji. Nawet jeśli Sky nie pamiętała na ogół planu zajęć siostry (ale Mer mogła z powodzeniem sądzić, że jednak pamiętała), to Meredith znała rozkład lekcji bliźniaczki tak samo dobrze, jak swój własny. Po kilku dniach lub tygodniach od rozpoczęcia, ma się rozumieć. Ale nie drugiego września. Nie wyjaśniała, że odsypianie nie wchodziło w grę, bo to Puchonka z pewnością wiedziała. Po co tracić czas na sen, kiedy można poświęcić go na warzenie eliksirów?
- Próbowałam rozwinąć jeden z przepisów, które od jakiegoś czasu tworzę. Udało mi się znaleźć kolejny składnik współgrający z resztą, ale nadal nie do końca jasne jest działanie, jakby czegoś brakowało. - Sky na pewno wiedziała, że to mógł być długi i żmudny proces, ale w słowniku Mer nie istniało coś takiego jak “poddać się”. Każdy swój obiecujący eksperyment doprowadzała do końca, aż dawało jakiś efekt.
- Dużo miałaś dzisiaj zajęć? - Widziały się na tej jedynej lekcji wspólnej dzisiaj, ale jako że spędziła cały niemal dzień w lochach, to nawet nie wiedziała jak wyglądał dzień siostry.
Pokiwała powoli głową, na słowa siostry. Owszem, z faktami nie ma się co kłócić, nawet jeśli sama czasem próbowała. Ale już byłą zbyt zajęta pochłanianiem sernika i delektowaniem się tym niebiańskim smakiem, żeby raczyć siostrę kolejnymi faktami naukowymi opartymi na chemii. Nie chciała jej też zanudzić swoimi zafiksowaniami alchemicznymi, a stąd brała sięnta wiedza.
Podążyła za wzrokiem siostry skierowanym na swój stojący obok kociołek, po czym o mało nie parsknęła śmiechem na jej słowa.
- Miałam tylko zaklęcia. - Dopiero co zaczęły ten rok szkolny, więc to całkiem normalne, że jeszcze nie znały swoich planów lekcji. Nawet jeśli Sky nie pamiętała na ogół planu zajęć siostry (ale Mer mogła z powodzeniem sądzić, że jednak pamiętała), to Meredith znała rozkład lekcji bliźniaczki tak samo dobrze, jak swój własny. Po kilku dniach lub tygodniach od rozpoczęcia, ma się rozumieć. Ale nie drugiego września. Nie wyjaśniała, że odsypianie nie wchodziło w grę, bo to Puchonka z pewnością wiedziała. Po co tracić czas na sen, kiedy można poświęcić go na warzenie eliksirów?
- Próbowałam rozwinąć jeden z przepisów, które od jakiegoś czasu tworzę. Udało mi się znaleźć kolejny składnik współgrający z resztą, ale nadal nie do końca jasne jest działanie, jakby czegoś brakowało. - Sky na pewno wiedziała, że to mógł być długi i żmudny proces, ale w słowniku Mer nie istniało coś takiego jak “poddać się”. Każdy swój obiecujący eksperyment doprowadzała do końca, aż dawało jakiś efekt.
- Dużo miałaś dzisiaj zajęć? - Widziały się na tej jedynej lekcji wspólnej dzisiaj, ale jako że spędziła cały niemal dzień w lochach, to nawet nie wiedziała jak wyglądał dzień siostry.