25-09-2021, 09:41 PM
Rytm oraz forma nauki w Hogwarcie zdecydowanie różniła się od Beauxbatons. Nie żeby to Pascalowi przeszkadzało, było po prostu… inne. No i dzięki dużo luźniejszemu planowi zajęć miał bardzo dużo czasu na własne zainteresowania i rozwijanie się towarzysko, czego nie robił we Francji, bo od rana do wieczora miał przeróżnego rodzaju zajęcia. Podobało mu się mieć czas na poznawanie rówieśników, spędzanie czasu na zwykłych rozmowach, żartach, spacerach oraz innych aktywnościach. Nadrabiał to, czego w Akademii nie robił, zdecydowanie!
A przede wszystkim podobało mu się, jak w dużej mierze jego (często celowo przesadzony) akcent wpływa na rozmówczynie. I rozmówców. Cóż, kto nie lubi być adorowany?
Na Historię Magii przyszedł już nieźle rozbudzony, bo chociaż otworzył oczy wyjątkowo późno i przy śniadaniu nadal nie do końca kontaktował, to kawa naprawdę potrafiła cuda. Był zwarty i gotowy do stawienia czoła teorii! Nawet lepiej, że Historia była na pierwszej lekcji, jakby miała być na końcu dnia zajęć, to mógłby już przysypiać.
Wszedł do klasy w sumie na krótko przed rozpoczęciem zajęć. Rozejrzał się pobieżnie, aż zauważył znajomą blondynkę siedzącą samą w trzeciej ławce po prawej. Uśmiechnął się pod nosem i bez ogródek podszedł, żeby zatrzymać się przy blacie.
- Bonjour ma belle. Czy dostąpisz mi zaszczytu towarzyszenia ci na tych stricte teoretycznych zajęciach? - Uśmiechnął się czarująco do Aspasii i jak tylko zaczęła odpowiadać, po prostu usiadł. Nawet jeśli zamierzała się nie zgodzić, to cóż, zyskała kompana. - Jak ci mija ten wspaniały poranek? - Wyjął podręczni na ławkę i przekręcił się odrobinę na krześle, żeby samą mową ciała dać Aspasii odczuć, że poświęca jej uwagę.
Zbyt długo nie mógł tego robić, bo oto zaczęła się lekcja. I niewiele po jej rozpoczęciu otrzymał pytanie, na które nie był pewien, czy zna odpowiedź, ale odważył się na powiedzenie czegokolwiek, co mu w głowie świtało. I okazało się, że trafił całkiem nieźle, chociaż najwyraźniej mógł trafić lepiej.
Ilość punktów w kuferku: 1 + 2 = 3
Kostka: 5
Wynik: 3 + 5 = 8
Punkty dla grupy: 1
A przede wszystkim podobało mu się, jak w dużej mierze jego (często celowo przesadzony) akcent wpływa na rozmówczynie. I rozmówców. Cóż, kto nie lubi być adorowany?
Na Historię Magii przyszedł już nieźle rozbudzony, bo chociaż otworzył oczy wyjątkowo późno i przy śniadaniu nadal nie do końca kontaktował, to kawa naprawdę potrafiła cuda. Był zwarty i gotowy do stawienia czoła teorii! Nawet lepiej, że Historia była na pierwszej lekcji, jakby miała być na końcu dnia zajęć, to mógłby już przysypiać.
Wszedł do klasy w sumie na krótko przed rozpoczęciem zajęć. Rozejrzał się pobieżnie, aż zauważył znajomą blondynkę siedzącą samą w trzeciej ławce po prawej. Uśmiechnął się pod nosem i bez ogródek podszedł, żeby zatrzymać się przy blacie.
- Bonjour ma belle. Czy dostąpisz mi zaszczytu towarzyszenia ci na tych stricte teoretycznych zajęciach? - Uśmiechnął się czarująco do Aspasii i jak tylko zaczęła odpowiadać, po prostu usiadł. Nawet jeśli zamierzała się nie zgodzić, to cóż, zyskała kompana. - Jak ci mija ten wspaniały poranek? - Wyjął podręczni na ławkę i przekręcił się odrobinę na krześle, żeby samą mową ciała dać Aspasii odczuć, że poświęca jej uwagę.
Zbyt długo nie mógł tego robić, bo oto zaczęła się lekcja. I niewiele po jej rozpoczęciu otrzymał pytanie, na które nie był pewien, czy zna odpowiedź, ale odważył się na powiedzenie czegokolwiek, co mu w głowie świtało. I okazało się, że trafił całkiem nieźle, chociaż najwyraźniej mógł trafić lepiej.