26-09-2021, 05:31 PM
Jak na kogoś, kto praktycznie wcale nie ma pieniędzy, Valerian zdawał się stawać nagle stałym klientem Bellamy'ego. Cholernie problematycznym klientem, który... Cóż, praktycznie wcale nie ma pieniędzy, ale nadal klientem, który ostatecznie wywiązywał się z umów i płacił. Byłoby dużo prościej, gdyby mógł po prostu przynosić Puchonowi skradzione przedmioty w zamian za jego towar, ale ten z jakiegoś powodu nie chciał prowadzić sprzedaży barterowej. Oczywiście dużo łatwiej byłoby podjąć próbę kradzieży od samego chłopaka, ale przecież tym samym byłby w jego oczach automatycznie skreślony, a był w gruncie rzeczy osobą, która handlowała, bo odnalazła pewną niszę, a więc konkurencja była niewielka... O ile jakakolwiek.
Machnął mu niedbale ręką na przywitanie, po czym ledwie na moment skupił wzrok na jego szczurku, którego być może nawet podejrzewałby o zamieszkiwanie tego miejsca, gdyby nie to, że najwyraźniej angażował się w zabawę ze swoim prawdopodobnym właścicielem.
Zaraz skinął głową na jego pytanie.
- Może być coś lekkiego.
I taniego. Tak, to było kluczowe. Pytanie też, czy Bellamy wciąż nadążał, ile pieniędzy właściwie jeszcze był mu dłużny. Oczywiście Valerian nie miał zamiaru zagadywać o to pierwszy, na wypadek, gdyby może zapomniał, albo chociaż pomylił się nieco w kwocie na jego korzyść...
- Siedzisz tu cały czas? - zagadnął jeszcze, nie tylko by zapełnić jakoś potencjalną ciszę, ale szczerze zaczęło go to w pewnym momencie zastanawiać.
Albo był tu cały czas, albo Valerian miał do tej pory niewiarygodne szczęście trafiać.
Machnął mu niedbale ręką na przywitanie, po czym ledwie na moment skupił wzrok na jego szczurku, którego być może nawet podejrzewałby o zamieszkiwanie tego miejsca, gdyby nie to, że najwyraźniej angażował się w zabawę ze swoim prawdopodobnym właścicielem.
Zaraz skinął głową na jego pytanie.
- Może być coś lekkiego.
I taniego. Tak, to było kluczowe. Pytanie też, czy Bellamy wciąż nadążał, ile pieniędzy właściwie jeszcze był mu dłużny. Oczywiście Valerian nie miał zamiaru zagadywać o to pierwszy, na wypadek, gdyby może zapomniał, albo chociaż pomylił się nieco w kwocie na jego korzyść...
- Siedzisz tu cały czas? - zagadnął jeszcze, nie tylko by zapełnić jakoś potencjalną ciszę, ale szczerze zaczęło go to w pewnym momencie zastanawiać.
Albo był tu cały czas, albo Valerian miał do tej pory niewiarygodne szczęście trafiać.