26-09-2021, 05:49 PM
W sumie pewnie nawet chodzą ploty, że tu mieszka, choć jedynie koledzy z dormitorium wiedzieli, że każdej nocy wraca... Ostatecznie. Nie zawsze przed ciszą nocną, ale ważne, że w ogóle. Ale jak łatwiej zarąbać kilka liści z cieplarni niż nocą kiedy teoretycznie wszyscy powinni spać? No właśnie, trzeba myśleć jeśli się działa.
Sięgnął do swojej torby, wydobywając znane już Valerianowi, płaskie pudełko z liśćmi i skrętami. Naturalnie, jako "ten zjarany z zaskakującą pamięcią", pamiętał każdy sykl winny ze strony Valeriana, i choć zdawało się, że nawet go lubił, wcale nie zamierzał mu darować. Miał na co odkładać, a to całkiem dobry biznes, jak się nagle okazało.
- Prawie. Cinna może się wybiegać i ma sporo miejsca do zabawy, a mnie nikt dupy nie zawraca.
Wcale nie myślał o Valerianie jako zawracającym dupę, ale też nie miał drugiej myśli do rozumienia jego słów. Ogólnie w sumie rzadko miał, był raczej szorstki w obyciu. Najpewniej dlatego mało kto z nim gadał, ciężko przywyknąć do tego, że ktoś syczy i jest tak mało... Serdeczny. At all.
- Chyba że ma ku temu powód, to się przejdzie, na zdrowie. - Uniósł joint w dwóch palcach na wysokość swojej twarzy. - Sześć sykli jesteśmi winien, to będzie jedenaście.
I nie potrzebował do tego kajecika! Ha!
- A co? Martwisz się o moje życie towarzyske? - Przesunął lekko głowę w bok, przyglądając mu się z zaciekawioną nutą złośliwości.
Sięgnął do swojej torby, wydobywając znane już Valerianowi, płaskie pudełko z liśćmi i skrętami. Naturalnie, jako "ten zjarany z zaskakującą pamięcią", pamiętał każdy sykl winny ze strony Valeriana, i choć zdawało się, że nawet go lubił, wcale nie zamierzał mu darować. Miał na co odkładać, a to całkiem dobry biznes, jak się nagle okazało.
- Prawie. Cinna może się wybiegać i ma sporo miejsca do zabawy, a mnie nikt dupy nie zawraca.
Wcale nie myślał o Valerianie jako zawracającym dupę, ale też nie miał drugiej myśli do rozumienia jego słów. Ogólnie w sumie rzadko miał, był raczej szorstki w obyciu. Najpewniej dlatego mało kto z nim gadał, ciężko przywyknąć do tego, że ktoś syczy i jest tak mało... Serdeczny. At all.
- Chyba że ma ku temu powód, to się przejdzie, na zdrowie. - Uniósł joint w dwóch palcach na wysokość swojej twarzy. - Sześć sykli jesteśmi winien, to będzie jedenaście.
I nie potrzebował do tego kajecika! Ha!
- A co? Martwisz się o moje życie towarzyske? - Przesunął lekko głowę w bok, przyglądając mu się z zaciekawioną nutą złośliwości.