26-09-2021, 09:24 PM
W zasadzie chyba ich w miarę dobra komunikacja musiała polegać na tym, że Bellamy był chłodny albo zwyczajnie niemiły, żeby nie powiedzieć wredny, a Valerian albo się nie przejmował, albo odpowiadał tym samym i obaj byli zadowoleni. Tak czy inaczej, na komenttarz chłopaka Bellamy w zasadzie nie zareagował.. Nawet na próbę ugrania tego sykla się na niego nie spojrzał, skupiając wzrok na szczurku podającym mu piłeczkę prosząco. Więc ją rzucił, a gryzoń pobiegł za nią.
- Pięć za tego, co nie zapłaciłeś, i jednego zabragło do tego za siedem. - Wiedział, że Valerian go sprawdza, zamiast jednak brać do siebie zwyczajne odruchy przetrwania i chęci ugrania dla siebie jak najwięcej, jak każdy w tym padole, po prostu nie pozwalał mu na to wobec siebie. Żadna agresjaa nie była potrzebna, wręcz był jej przeciwny. Nienawidził agresji, choć wielu by go określiło za pasywnie agresywnego.
Poprawił się w siadzie, naciągając ciaśniej swoją skórzaną, brązową kurtkę. Cinna wrócił z piłeczką bardzo szybko, za co dostał kawałeczek ciasteczka. Gdy tak zawiesił wzrok na Valerianie gdy odbił pałeczkę, nawet poczuł, że wpadł na pasujący, hm... Poziom. Można tak to nazwać. Zdawali się mieć vibe nie zwiastujący focha o każde jego słowo, jak zwykle bywało. Jedynie Ethan nie był na szczęście foszasty. A czego jak czego, zwykle miał wywalone i nie oceniał, ale fochów nie znosił.
- Handlowe głównie. - Przyznał szczerze, chowając pudełko do torby. Zostawił tylko tego jednego jointa, który miał być dla Valeriana jeśli zapłaci za niego aktualnie ile powinien. Jeśli. - Ale skoro nalegasz, jak zapłacisz, nawet pozwolę ci zapalić ze mną.
To takie krypto zaproszenie w otoczeniu żartu i ironii jasno słyszalnej, żeby Valerian mógł się nie zgodzić i nie robiź z tego eventu jakby z nim zrywał. Ludzie zdawali się mieć nieraz problemy z odmawianiem...
- Pięć za tego, co nie zapłaciłeś, i jednego zabragło do tego za siedem. - Wiedział, że Valerian go sprawdza, zamiast jednak brać do siebie zwyczajne odruchy przetrwania i chęci ugrania dla siebie jak najwięcej, jak każdy w tym padole, po prostu nie pozwalał mu na to wobec siebie. Żadna agresjaa nie była potrzebna, wręcz był jej przeciwny. Nienawidził agresji, choć wielu by go określiło za pasywnie agresywnego.
Poprawił się w siadzie, naciągając ciaśniej swoją skórzaną, brązową kurtkę. Cinna wrócił z piłeczką bardzo szybko, za co dostał kawałeczek ciasteczka. Gdy tak zawiesił wzrok na Valerianie gdy odbił pałeczkę, nawet poczuł, że wpadł na pasujący, hm... Poziom. Można tak to nazwać. Zdawali się mieć vibe nie zwiastujący focha o każde jego słowo, jak zwykle bywało. Jedynie Ethan nie był na szczęście foszasty. A czego jak czego, zwykle miał wywalone i nie oceniał, ale fochów nie znosił.
- Handlowe głównie. - Przyznał szczerze, chowając pudełko do torby. Zostawił tylko tego jednego jointa, który miał być dla Valeriana jeśli zapłaci za niego aktualnie ile powinien. Jeśli. - Ale skoro nalegasz, jak zapłacisz, nawet pozwolę ci zapalić ze mną.
To takie krypto zaproszenie w otoczeniu żartu i ironii jasno słyszalnej, żeby Valerian mógł się nie zgodzić i nie robiź z tego eventu jakby z nim zrywał. Ludzie zdawali się mieć nieraz problemy z odmawianiem...