27-09-2021, 02:06 AM
Eliksiry właściwie nie były takie złe, jako przedmiot... Może samo warzenie mikstur zajmowało całe mnóstwo czasu, a Valerian wcale nie należał do osób cierpliwych, ale przynajmniej wymagało to ruchu, niemal stałego robienia czegoś, a nie wpatrywania się godzinami w podręcznik, albo przepisywania jego fragmentów w ramach esejów.
Tak więc zadanie, które miało polegać na wykonaniu eliksiru nie było końcem świata. Dopiero etap dobierania partnerów okazał się być problematyczny. Jemu na przykład trafiła się April, z którą na co dzień może nie miał kontaktu, ale to nie bez powodu... To znaczy, on sam oczywiście był specyficzną osobą i możliwe, że utrudniał większości kontakt ze sobą, ale przede wszystkim to właśnie Kingsley była ostro pieprznięta. No dobrze, może w ostatnich latach nie zauważył, by gadała sama do siebie, ale już na pierwszym roku zauważył, jak to robiła i nie omieszkał skomentować jej zachowania! Ani dać jej o tym zapomnieć...
Dziś byli na siebie skazani, jednak Valerian nie czuł się wcale szczególnie zmotywowany i w umówione miejsce przyszedł jakieś dziesięć minut po czasie. Bez zbędnego tłumaczenia się ze spóźnienia, wszedł do sali i podszedł do niej, rozglądając się nieznacznie. Tylko czemu pasowało jej akurat to miejsce? Może na jakąś dziwną randkę, ale nie na warzenie eliksiru...
- Nie mogłaś już zacząć? - spytał właściwie z nutką irytacji w głosie.
I tak była tu pierwsza. I tak czekała... Mogła przecież ulżyć obojgu.
Tak więc zadanie, które miało polegać na wykonaniu eliksiru nie było końcem świata. Dopiero etap dobierania partnerów okazał się być problematyczny. Jemu na przykład trafiła się April, z którą na co dzień może nie miał kontaktu, ale to nie bez powodu... To znaczy, on sam oczywiście był specyficzną osobą i możliwe, że utrudniał większości kontakt ze sobą, ale przede wszystkim to właśnie Kingsley była ostro pieprznięta. No dobrze, może w ostatnich latach nie zauważył, by gadała sama do siebie, ale już na pierwszym roku zauważył, jak to robiła i nie omieszkał skomentować jej zachowania! Ani dać jej o tym zapomnieć...
Dziś byli na siebie skazani, jednak Valerian nie czuł się wcale szczególnie zmotywowany i w umówione miejsce przyszedł jakieś dziesięć minut po czasie. Bez zbędnego tłumaczenia się ze spóźnienia, wszedł do sali i podszedł do niej, rozglądając się nieznacznie. Tylko czemu pasowało jej akurat to miejsce? Może na jakąś dziwną randkę, ale nie na warzenie eliksiru...
- Nie mogłaś już zacząć? - spytał właściwie z nutką irytacji w głosie.
I tak była tu pierwsza. I tak czekała... Mogła przecież ulżyć obojgu.