27-09-2021, 05:07 PM
Pozostawiony sam sobie (z własnego wyboru) i wkurwieniu, jakie bezustannie paliło, mógł zakotwiczyć się w jednym z rogów sali z widokiem na niemal wszystko. A na pewno na to, co chciał widzieć. Popalając fajkę i dopijając whisky, obserwował Sforzę niczym polujący ptak drapieżny wyczekujący odpowiedniego momentu na atak. Sam poniekąd sprowokował tę sytuację, zakładajac jak mogą potoczyć się wydarzenia, kiedy Gryfonka w końcu zauważy brak drugiej butelki wina. Gówniaki się nie myliły, napalił się na Biancę, bo… cóż, bo wiedział do czego jest zdolna, ładna z niej dupa i nie angażowała się emocjonalnie w tę znajomość. Alex zdecydowanie lubił jej ognisty temperament, porywczość i dominujący charakter. W wieu aspektach są podobni, więc to tylko za każdym razem dodawało pikanterii ich spotkań.
Jak tylko zauważył, że dziewczyna kieruje się do wyjścia z sali zupełnie sama, zostawiajac Cavingtona za sobą, podniósł się z krzesła, dopił resztę whiski i odstawił butelkę na najbliższy blat z cichym stuknięciem. Chwycił wcześniej zajebane przez Alice wino w dłoń, dopalił papierosa, peta wrzucił do pustym szkle po Ognistej i niespiesznie ruszył w kierunku wyjścia. Nie musiał się jakoś szczególnie przepychać przez tłum, bo tłum w dużym stopniu schodił mu z drogi.
Jak w końcu wypadł na korytarz, rozejrzał się na boki w poszukiwaniu Bianci. Długo szukać nie musiał, bo nie tylko usłyszał odgłos jej kroków w ciszy nocy, ale również zauważył zmierzająca w kierunku wejścia do wiezy Gryfonów. Podążył za nią na tyle szybkim krokiem, żeby dogonić ją zanim w ogóle zbliży się do portretu grubego babska pilnującego przejścia do Pokoju Wspólnego.
/zt
Jak tylko zauważył, że dziewczyna kieruje się do wyjścia z sali zupełnie sama, zostawiajac Cavingtona za sobą, podniósł się z krzesła, dopił resztę whiski i odstawił butelkę na najbliższy blat z cichym stuknięciem. Chwycił wcześniej zajebane przez Alice wino w dłoń, dopalił papierosa, peta wrzucił do pustym szkle po Ognistej i niespiesznie ruszył w kierunku wyjścia. Nie musiał się jakoś szczególnie przepychać przez tłum, bo tłum w dużym stopniu schodił mu z drogi.
Jak w końcu wypadł na korytarz, rozejrzał się na boki w poszukiwaniu Bianci. Długo szukać nie musiał, bo nie tylko usłyszał odgłos jej kroków w ciszy nocy, ale również zauważył zmierzająca w kierunku wejścia do wiezy Gryfonów. Podążył za nią na tyle szybkim krokiem, żeby dogonić ją zanim w ogóle zbliży się do portretu grubego babska pilnującego przejścia do Pokoju Wspólnego.
/zt