03-10-2021, 08:59 PM
- Ale zdziwiłabyś się, gdybyś zobaczyła moje umiejętności-... Malarskie... Makijażowe...
Oj, zdziwiłaby się. Bardziej niż on, kiedy pod koniec zdania zauważył, że jednak nie bardzo wiedział, jak to ująć. Najważniejsze, że wybrnął!
- Widzisz! W takim razie, co, mamy już plan na przyszły tydzień - zaczął wyliczać, nieświadomy, że wycieczka do Hogsmeade wcale nie wypada w przyszłym tygodniu, a fakt, że o tym już rozmawiali wcale nie pomagał. Może działo się dziś nieco za dużo. - I na Noc Duchów w przyszłym miesiącu... Jeszcze parę dni i wyjdą plany na cały rok.
Nie należał raczej do osób, które wiele planują. Chociażby dlatego, że potem zapominał o podobnych rzeczach... Na przykład wielką tajemnicą było, kiedy to przypomni sobie o zakładzie z Aurorą, która miała przynieść im wino. Czy w ogóle przypomni sobie samodzielnie? A jednak na ten moment był wręcz głupio podekscytowany kolejnymi planami z Kaią.
Zaraz uniósł lekko ręce w obronnym geście.
- Jeśli takie rzeczy cię kręcą, to ja jednak się wycofuję - ogłosił od razu, bo przecież nigdy się nie poddawał. Co najwyżej walczył z niesprawiedliwością i nierównością, jaka właśnie miała go dotknąć! - Już wolałem, kiedy kręcili cię zmarli.
Przy tym wszystkim zdaje się żadne z nich - a na pewno nie Ethan - nie zauważyli, jak daleko zachodzą w słowach. Ale czy było to ważne? Jakby nie patrzeć, nikt ich nie słuchał. A przynajmniej mogli mieć nadzieję, że nikt ich nie słuchał... Nikt, ani nic... Ale przecież to nie pierwszy wypad do Zakazanego Lasu i czy komuś się coś kiedykolwiek stało? Nie, na pewno nie!
Pokręcił nieznacznie głową, kiedy jego wyzwanie zostało oddane losowemu jedenastolatkowi. No nie, to już nie to. A przecież nauczyciel historii magii tak by się zdziwił, dostając esej od Kai Dubois... Gryfonki, która nie kontynuowała nawet jego zajęć.
- Dobra, ja tylko mówię, sam podpis nie jest równowarty lataniu po szkole nago, tylko po to, by na koniec spytać Jęczącą Martę, czy nie chciałaby spędzić upojnej nocy ze mną i z moją żoną.
O tak, będzie to przekręcał przeciwko niej tak długo, jak tylko mógł. Nie wysyła się mężów na podryw!
Zaraz przesunął dłoń niżej, by pogładzić dłonią jej udo, słuchając pytania.
- Może to w jaki sposób do mnie mówisz... Jak dziś wyglądasz. Otoczenie - skinął tu głową w stronę drzewek. - Towarzystwo, albo jego brak.
Mówiąc to może profilaktycznie nie zachodził za daleko myślami, ale przesunął przy tym dłoń aż na jej kolano, a następnie wrócił opuszkami palców na udo tuż pod materiałem jej sukienki.
Oj, zdziwiłaby się. Bardziej niż on, kiedy pod koniec zdania zauważył, że jednak nie bardzo wiedział, jak to ująć. Najważniejsze, że wybrnął!
- Widzisz! W takim razie, co, mamy już plan na przyszły tydzień - zaczął wyliczać, nieświadomy, że wycieczka do Hogsmeade wcale nie wypada w przyszłym tygodniu, a fakt, że o tym już rozmawiali wcale nie pomagał. Może działo się dziś nieco za dużo. - I na Noc Duchów w przyszłym miesiącu... Jeszcze parę dni i wyjdą plany na cały rok.
Nie należał raczej do osób, które wiele planują. Chociażby dlatego, że potem zapominał o podobnych rzeczach... Na przykład wielką tajemnicą było, kiedy to przypomni sobie o zakładzie z Aurorą, która miała przynieść im wino. Czy w ogóle przypomni sobie samodzielnie? A jednak na ten moment był wręcz głupio podekscytowany kolejnymi planami z Kaią.
Zaraz uniósł lekko ręce w obronnym geście.
- Jeśli takie rzeczy cię kręcą, to ja jednak się wycofuję - ogłosił od razu, bo przecież nigdy się nie poddawał. Co najwyżej walczył z niesprawiedliwością i nierównością, jaka właśnie miała go dotknąć! - Już wolałem, kiedy kręcili cię zmarli.
Przy tym wszystkim zdaje się żadne z nich - a na pewno nie Ethan - nie zauważyli, jak daleko zachodzą w słowach. Ale czy było to ważne? Jakby nie patrzeć, nikt ich nie słuchał. A przynajmniej mogli mieć nadzieję, że nikt ich nie słuchał... Nikt, ani nic... Ale przecież to nie pierwszy wypad do Zakazanego Lasu i czy komuś się coś kiedykolwiek stało? Nie, na pewno nie!
Pokręcił nieznacznie głową, kiedy jego wyzwanie zostało oddane losowemu jedenastolatkowi. No nie, to już nie to. A przecież nauczyciel historii magii tak by się zdziwił, dostając esej od Kai Dubois... Gryfonki, która nie kontynuowała nawet jego zajęć.
- Dobra, ja tylko mówię, sam podpis nie jest równowarty lataniu po szkole nago, tylko po to, by na koniec spytać Jęczącą Martę, czy nie chciałaby spędzić upojnej nocy ze mną i z moją żoną.
O tak, będzie to przekręcał przeciwko niej tak długo, jak tylko mógł. Nie wysyła się mężów na podryw!
Zaraz przesunął dłoń niżej, by pogładzić dłonią jej udo, słuchając pytania.
- Może to w jaki sposób do mnie mówisz... Jak dziś wyglądasz. Otoczenie - skinął tu głową w stronę drzewek. - Towarzystwo, albo jego brak.
Mówiąc to może profilaktycznie nie zachodził za daleko myślami, ale przesunął przy tym dłoń aż na jej kolano, a następnie wrócił opuszkami palców na udo tuż pod materiałem jej sukienki.