05-10-2021, 03:11 AM
Ach tak? Miały czego zazdrościć? Świetnie, to teraz niech jeszcze doda, czego takiego!
- Już? - udał zdziwienie. - Czegoś poza urodą, charyzmą i intelektem?
Zaraz jednak złapał się na tym, jak Kaia mogłaby obrócić to przeciwko niemu, więc uniósł rękę w obronnym geście, aby nie weszła mu przypadkiem w słowo.
- Kolejność przypadkowa!
Nie będzie wystawiał się tak łatwo! Zaraz jeszcze mogłaby mu zarzucić, że zaczął od wyglądu, jako tej najważniejszej wartości.
Gdy tylko uniosła rękę do jego policzka, właściwie był przekonany, że to tylko pieszczota, a jeśli byłby to rodzaj pocieszenia, to tylko i wyłącznie w paru miłych gestach. A jednak był też przekonany, że Kaia nie ma pojęcia o jego drobnych wewnętrznych rozterkach oraz pewnej drażliwości tematu kolejnego roku... Czy też kolejnych lat. Dlatego też był szczerze zaskoczony, słysząc jej pytanie. O nie. Czy brzmiał aż tak żałośnie?
- Niee, na razie masz mnie na co dzień do końca roku szkolnego. Może z małą przerwą na święta - odparł szybko, licząc że w ten sposób uda mu się zbyć temat.
Mogli do niego przecież wrócić! Na przykład nigdy...
Kwestia ta była jednak problematyczna. W rzeczywistości, w głębi, Ethan naprawdę chciał poruszyć ten temat i potrzebował się wygadać, jednak nie zgadzał się na to nawet przed samym sobą! Przecież świetnie radził sobie sam... W dodatku, aby rozmawiać na ten temat, trzeba było dokładniej i dłużej o nim myśleć, czego unikał za wszelką cenę. Wizję przyszłości zostawiał sobie na ostatnią chwilę. Planował na poważnie zacząć się tym wszystkim martwić w dniu, w którym ukończy szkołę.
Faktycznie nie zareagował też na jej kolejną próbę odegrania małego foszka. Może gdyby była przy tym nieco bardziej dobitna i podkreśliła, czego oczekuje od Ethana w ramach odkupienia swoich win... Ale drobne sugestie zdecydowanie nie wystarczały.
Zdawało mu się też, że Kaia od pewnego czasu dawała mu raczej jednoznaczne sygnały i zielone światło na dalszą eksplorację... Spodziewał się nawet, że w pewnym momencie może postawić jakoś granicę, ale chyba nie oczekiwał, że ta z kolei będzie już tak dobitna. Nie było to delikatne chwycenie jego ręki i przekierowanie jej tam, gdzie by sobie jej życzyła. Nie było to też krótkie stop, które nie zakłócałoby wymiany czułości, a jedynie dałoby mu do zrozumienia, że właśnie otarł się o tę niepisaną granicę.
Ale nie, dziewczyna wydała mu się dziwnie spanikowana, kiedy zdecydowała się odsunąć i brzmiała, jakby zamotała się też we własnej wypowiedzi. Zdziwiło go to na tyle, że milczał chwilę, patrząc na nią uważnie, jakby oczekiwał czegoś więcej.
Co prawda nie rozumiał podobnych granic u niektórych dziewczyn, ale wychodził z założenia, że nie musi tego rozumieć. Po prostu istniały i... Cóż, nie miał nic do gadania.
- Okej - mruknął na początek, z pewną dozą ostrożności.
Mieszane sygnały co prawda nigdy nie były przyjemną sprawą, ale nie miał zamiaru przekonywać jej na siłę. Co prawda był o krok od wyrzucenia z siebie, że przecież zdawała się być zainteresowana, ale był zdolny do samodzielnej refleksji oraz werdyktu, że to okropny krok.
Tylko co właściwie miałby powiedzieć? Wolałby, żeby Kaia sama przeszła do wygodniejszego tematu, ale wyraźnie kisiła się we własnej niezręczności i... Czy zrobił coś bardzo nie tak?
- Znaczy... Wszystko w porządku? - dopytał po chwili, licząc że wyjaśni mu to w prostych słowach i nie będzie żywiła żadnego wyrzutu... W przeciwnym wypadku, to okropna pierwsza randka.
- Już? - udał zdziwienie. - Czegoś poza urodą, charyzmą i intelektem?
Zaraz jednak złapał się na tym, jak Kaia mogłaby obrócić to przeciwko niemu, więc uniósł rękę w obronnym geście, aby nie weszła mu przypadkiem w słowo.
- Kolejność przypadkowa!
Nie będzie wystawiał się tak łatwo! Zaraz jeszcze mogłaby mu zarzucić, że zaczął od wyglądu, jako tej najważniejszej wartości.
Gdy tylko uniosła rękę do jego policzka, właściwie był przekonany, że to tylko pieszczota, a jeśli byłby to rodzaj pocieszenia, to tylko i wyłącznie w paru miłych gestach. A jednak był też przekonany, że Kaia nie ma pojęcia o jego drobnych wewnętrznych rozterkach oraz pewnej drażliwości tematu kolejnego roku... Czy też kolejnych lat. Dlatego też był szczerze zaskoczony, słysząc jej pytanie. O nie. Czy brzmiał aż tak żałośnie?
- Niee, na razie masz mnie na co dzień do końca roku szkolnego. Może z małą przerwą na święta - odparł szybko, licząc że w ten sposób uda mu się zbyć temat.
Mogli do niego przecież wrócić! Na przykład nigdy...
Kwestia ta była jednak problematyczna. W rzeczywistości, w głębi, Ethan naprawdę chciał poruszyć ten temat i potrzebował się wygadać, jednak nie zgadzał się na to nawet przed samym sobą! Przecież świetnie radził sobie sam... W dodatku, aby rozmawiać na ten temat, trzeba było dokładniej i dłużej o nim myśleć, czego unikał za wszelką cenę. Wizję przyszłości zostawiał sobie na ostatnią chwilę. Planował na poważnie zacząć się tym wszystkim martwić w dniu, w którym ukończy szkołę.
Faktycznie nie zareagował też na jej kolejną próbę odegrania małego foszka. Może gdyby była przy tym nieco bardziej dobitna i podkreśliła, czego oczekuje od Ethana w ramach odkupienia swoich win... Ale drobne sugestie zdecydowanie nie wystarczały.
Zdawało mu się też, że Kaia od pewnego czasu dawała mu raczej jednoznaczne sygnały i zielone światło na dalszą eksplorację... Spodziewał się nawet, że w pewnym momencie może postawić jakoś granicę, ale chyba nie oczekiwał, że ta z kolei będzie już tak dobitna. Nie było to delikatne chwycenie jego ręki i przekierowanie jej tam, gdzie by sobie jej życzyła. Nie było to też krótkie stop, które nie zakłócałoby wymiany czułości, a jedynie dałoby mu do zrozumienia, że właśnie otarł się o tę niepisaną granicę.
Ale nie, dziewczyna wydała mu się dziwnie spanikowana, kiedy zdecydowała się odsunąć i brzmiała, jakby zamotała się też we własnej wypowiedzi. Zdziwiło go to na tyle, że milczał chwilę, patrząc na nią uważnie, jakby oczekiwał czegoś więcej.
Co prawda nie rozumiał podobnych granic u niektórych dziewczyn, ale wychodził z założenia, że nie musi tego rozumieć. Po prostu istniały i... Cóż, nie miał nic do gadania.
- Okej - mruknął na początek, z pewną dozą ostrożności.
Mieszane sygnały co prawda nigdy nie były przyjemną sprawą, ale nie miał zamiaru przekonywać jej na siłę. Co prawda był o krok od wyrzucenia z siebie, że przecież zdawała się być zainteresowana, ale był zdolny do samodzielnej refleksji oraz werdyktu, że to okropny krok.
Tylko co właściwie miałby powiedzieć? Wolałby, żeby Kaia sama przeszła do wygodniejszego tematu, ale wyraźnie kisiła się we własnej niezręczności i... Czy zrobił coś bardzo nie tak?
- Znaczy... Wszystko w porządku? - dopytał po chwili, licząc że wyjaśni mu to w prostych słowach i nie będzie żywiła żadnego wyrzutu... W przeciwnym wypadku, to okropna pierwsza randka.