10-10-2021, 03:14 PM
Gdy kończyła tłumaczyć mu, dlaczego teraz to Dani miała przejąć część jego obowiązków, uniósł przed nią palce wskazujące, na znak, że chce coś wtrącić, sprostować i sprawnie wykazać, iż nie ma racji.
- Nie, zobacz. Jak już ustaliliśmy, jestem twoim najlepszym kumplem, tak? Tak. A więc znam się na twoich potrzebach najlepiej - tłumaczył powoli, ale z pełnym przekonaniem, jakby chciał jej właśnie sprzedać coś jak niedziałające radio. - W razie czego, możesz przyjść się wyżalić do mnie... A ja wtedy poświęcę chwilę na przemyślenie sytuacji, a potem, na koniec, powiem ci, że twój chłopak miał rację.
Idealna opcja! Przecież wszyscy byliby zadowoleni. Jedynie jego triumfalny uśmiech zdradzał, że może jednak nie mówi w pełni na poważnie, ale pomysł sam w sobie wydawał mu się na ten moment godny podziwu.
Zaraz jednak zagrał oburzenie na jej śmiertelne obrażenie!
- Słucham? Przecież miało być romantycznie! Tak się umawialiśmy! - udał pretensję, nawet rozkładając przy tym ręce w akcie bezradności.
W końcu to w pieszczotliwym słowie "bulwa" krył się cały romantyzm dzisiejszego wieczora. Właśnie na to poleciała Kaia!
- To inaczej. Mała, kochana bulwa? Bulwunia? Bulweńka? Bulwusia? - wymieniał z krótkimi przerwami, patrząc na nią uważnie, aby wyczuć, które ze zdrobnień spodoba jej się najbardziej. Któreś musiało! W końcu tak miał nazywać ją resztę związku.
Jednak mieli też poważniejszy temat do obgadania i choć Ethan wyraził swoje zdziwienie, oczywiście nie miał zamiaru w żaden sposób urazić Kai. Po prostu z jakiegoś powodu nie brał takiej opcji pod uwagę - prawdopodobnie patrząc na wszystko przez swoją własną perspektywę... Albo raczej własną i większości osób w swoim otoczeniu, dla których seks w związku był rzeczą absolutnie normalną. Niemniej dobrze, że wyłożyła mu problem (o ile można było go tak nazwać) wprost. Niechęć do takiego zbliżenia na pierwszej randce, to jedna rzecz - którą zresztą akceptowałby tak samo... Brak gotowości był nieco poważniejszy. Nie zniechęcał Gryfona na tym etapie, ale nie potrafił on kryć zdziwienia.
- No... Nie, dobra - odparł w końcu powoli, po tym jak zdążyła mu wyłożyć całą tę sytuację.
Na jakiś sposób może miało to sens, ale faktycznie nijak nie podzielać tu jej zdania.
Tylko gdzie właściwie leżała teraz granica? Na pewno od dziś wolno było mu ją całować i to pewien postęp od ich relacji sprzed kilku godzin, ale nie był nawet przekonany, na ile bardziej mógł ją dotykać? Z kolei pytanie o takie sprawy zdawało się jeszcze gorszym pomysłem...
Dobrze, pozostawało spróbować jakoś rozładować sytuację.
- Znaczy, nie wiem, co może być bardziej wyjątkowe niż pierwszy raz na trawie, z jakimiś mrówkami, czy innymi, które mogłyby pogryźć cię po tyłku, ale jeśli to nie wyjątkowość na którą się piszesz... - rzucił z uśmiechem, licząc że faktycznie naprawi trochę atmosferę, która ucierpiała w ostatnich chwilach.
- Nie, zobacz. Jak już ustaliliśmy, jestem twoim najlepszym kumplem, tak? Tak. A więc znam się na twoich potrzebach najlepiej - tłumaczył powoli, ale z pełnym przekonaniem, jakby chciał jej właśnie sprzedać coś jak niedziałające radio. - W razie czego, możesz przyjść się wyżalić do mnie... A ja wtedy poświęcę chwilę na przemyślenie sytuacji, a potem, na koniec, powiem ci, że twój chłopak miał rację.
Idealna opcja! Przecież wszyscy byliby zadowoleni. Jedynie jego triumfalny uśmiech zdradzał, że może jednak nie mówi w pełni na poważnie, ale pomysł sam w sobie wydawał mu się na ten moment godny podziwu.
Zaraz jednak zagrał oburzenie na jej śmiertelne obrażenie!
- Słucham? Przecież miało być romantycznie! Tak się umawialiśmy! - udał pretensję, nawet rozkładając przy tym ręce w akcie bezradności.
W końcu to w pieszczotliwym słowie "bulwa" krył się cały romantyzm dzisiejszego wieczora. Właśnie na to poleciała Kaia!
- To inaczej. Mała, kochana bulwa? Bulwunia? Bulweńka? Bulwusia? - wymieniał z krótkimi przerwami, patrząc na nią uważnie, aby wyczuć, które ze zdrobnień spodoba jej się najbardziej. Któreś musiało! W końcu tak miał nazywać ją resztę związku.
Jednak mieli też poważniejszy temat do obgadania i choć Ethan wyraził swoje zdziwienie, oczywiście nie miał zamiaru w żaden sposób urazić Kai. Po prostu z jakiegoś powodu nie brał takiej opcji pod uwagę - prawdopodobnie patrząc na wszystko przez swoją własną perspektywę... Albo raczej własną i większości osób w swoim otoczeniu, dla których seks w związku był rzeczą absolutnie normalną. Niemniej dobrze, że wyłożyła mu problem (o ile można było go tak nazwać) wprost. Niechęć do takiego zbliżenia na pierwszej randce, to jedna rzecz - którą zresztą akceptowałby tak samo... Brak gotowości był nieco poważniejszy. Nie zniechęcał Gryfona na tym etapie, ale nie potrafił on kryć zdziwienia.
- No... Nie, dobra - odparł w końcu powoli, po tym jak zdążyła mu wyłożyć całą tę sytuację.
Na jakiś sposób może miało to sens, ale faktycznie nijak nie podzielać tu jej zdania.
Tylko gdzie właściwie leżała teraz granica? Na pewno od dziś wolno było mu ją całować i to pewien postęp od ich relacji sprzed kilku godzin, ale nie był nawet przekonany, na ile bardziej mógł ją dotykać? Z kolei pytanie o takie sprawy zdawało się jeszcze gorszym pomysłem...
Dobrze, pozostawało spróbować jakoś rozładować sytuację.
- Znaczy, nie wiem, co może być bardziej wyjątkowe niż pierwszy raz na trawie, z jakimiś mrówkami, czy innymi, które mogłyby pogryźć cię po tyłku, ale jeśli to nie wyjątkowość na którą się piszesz... - rzucił z uśmiechem, licząc że faktycznie naprawi trochę atmosferę, która ucierpiała w ostatnich chwilach.