17-10-2021, 12:56 PM
~7~
[...] tu dostaniesz petardę za nie ten szalik
[...] tu dostaniesz petardę za nie ten szalik
Koniec września zaczynał kłaść na świat delikatny kocyk chłodu. Anglia zdawała się ziębić prędzej niż zwykle, a nawet te kilkanaście stopni na dworze w odczuciu Teodora były niczym. Może jeszcze czas spędzony na błoniach, kiedy złotawe słońce wylewało się ciepłymi plamami na źdźbła trawy nie był najgorszy i pozwalał na doświadczenie jesieni w pełni jej uroku. Jednak to się zmieniało rychło, gdy powiał nawet delikatny wiatr. Z jednej strony życie nad polskim morzem hartuje do takich pogodowych ekscesów, z drugiej Prus w Hogwarcie się rozleniwił. Nawet kilka godzin na lekkim chłodzie zaczerwieniało mu nos i kolejne pół dnia chodził z bliżej nieokreślonym katarem. Takie już uroki człowieczeństwa.
Nieco szalonym pomysłem było zatem udanie się do miłego i spokojnego miejsca nauki przy VI piętrze, a spacer w tamtym kierunku odbywał się poprzez gorejący korytarz. Osławiony przez wielu kochanków, którzy niekiedy wybiegali stamtąd płacząc czy też innych uczniów, którzy wychodzili stąd tamując krwawienie spod żeber, nosem czy czegokolwiek, co umiało krwawić. Teosiek miał się z tym planem dobrze, dopóki przypadkowo nie napatoczyło mu się towarzystwo Love.
Skurwiel.
Tak bezczelnie kradnący osobistą przestrzeń. Może i o nosie rzeźbionym angielskim dłutem, ale nader kształtnym na oberwanie grubym tomiszczem podręcznika do odkręcania nieudanej transmutacji. Taki nawet Polak miał przy sobie i z każdym krokiem wgłąb korytarza chęć wykorzystania książki do jakże nienaukowego celu przejmowała chucią rozeźlenia każdą krwinkę w jego organizmie. Szczęki zaciskały się bez większego opanowania i każdy krok chłopaka niósł się nieznośnym echem po długości korytarza.
- Czy możesz, kurwa, przestać? - Zapytał się, zatrzymując się dramatycznie. Pociągnął nosem, jakby oddychanie sprawiało mu trudność. Zaś Teo miał wrażenie, że Love ma niedopędzone znudzenie się wobec oddychania prostym nosem