18-10-2021, 04:23 PM
Przez chwilę zastanawiała się, czy nie powinna uciec razem z tłumem. Beckett już wcześniej zadawał dość niewygodne pytania, kiedy spotkał ją w bibliotece, i cudem się z nich wyłgała. Teraz uważała go za osobę na tyle bystrą, że szybko by się domyśliła, że coś jednak jest na rzeczy, a syczenie i upewnianie ludzi w plotkach krążących na jej temat… nie było najbardziej rozsądną rzeczą, jaką mogła zrobić w życiu. I mogła rzucać cień podejrzeń na jej osobę. Wolałaby jednak, żeby ten dar pozostał tajemnicą. Wystarczyło, że Lucas o nim wiedział, nie musiał nikt inny.
Na ucieczkę jednak było za późno, bo wzrok Ślizgona spoczął na niej dość szybko. Dostrzegła uśmiech, który określiłaby mianem uprzejmego i wyuczonego, jednakże aż cofnęła się o drobne kilka kroków pod samą ścianę, kiedy Beckett do niej podszedł. Poczuła się strasznie niekomfortowo i już obmyślała możliwy scenariusz wywinięcia się z tej sytuacji, kiedy…
Całkiem nieźle rozegrane.
Zerknęła z lekkim zdumieniem na twarz Dextera. W sumie spodziewała się wielu rzeczy – oskarżeń, pytań, dziwnych spojrzeń, ale… ale wyglądało na to, że ten nie uwierzył, iż Heidi faktycznie może być wężousta.
Chyba aż odetchnęła głęboko i w całej tej uldze, zjechała kilka centymetrów po ścianie. Jakby spadł z jej barków ogromny ciężar!
— Tak. Znaczy dzięki – mruknęła, kiwając może nieco zbyt skwapliwie głową. – Dobrze, że jutro jest wycieczka do Hogsmeade. Może się u Zonka jakiś znajdzie – stwierdziła.
Raczej nie bywała u Zonka i uważała jego sklep za dość… beznadziejny. Ale może nie powinna? Może ten jeden raz czas było faktycznie się przejść, tym bardziej, że ten pomysł wydawał się nawet… całkiem sensowny.
— A jak ten wąż będzie się ruszał to już w ogóle – machnęła nieco przerysowanie ręką, jak osoba, która próbuje zachowywać się normalnie. Ale na próbach się kończy, bo wychodzi na mocno przerysowaną karykaturę siebie samej.
zt x2 - wątek przedawniony
Na ucieczkę jednak było za późno, bo wzrok Ślizgona spoczął na niej dość szybko. Dostrzegła uśmiech, który określiłaby mianem uprzejmego i wyuczonego, jednakże aż cofnęła się o drobne kilka kroków pod samą ścianę, kiedy Beckett do niej podszedł. Poczuła się strasznie niekomfortowo i już obmyślała możliwy scenariusz wywinięcia się z tej sytuacji, kiedy…
Całkiem nieźle rozegrane.
Zerknęła z lekkim zdumieniem na twarz Dextera. W sumie spodziewała się wielu rzeczy – oskarżeń, pytań, dziwnych spojrzeń, ale… ale wyglądało na to, że ten nie uwierzył, iż Heidi faktycznie może być wężousta.
Chyba aż odetchnęła głęboko i w całej tej uldze, zjechała kilka centymetrów po ścianie. Jakby spadł z jej barków ogromny ciężar!
— Tak. Znaczy dzięki – mruknęła, kiwając może nieco zbyt skwapliwie głową. – Dobrze, że jutro jest wycieczka do Hogsmeade. Może się u Zonka jakiś znajdzie – stwierdziła.
Raczej nie bywała u Zonka i uważała jego sklep za dość… beznadziejny. Ale może nie powinna? Może ten jeden raz czas było faktycznie się przejść, tym bardziej, że ten pomysł wydawał się nawet… całkiem sensowny.
— A jak ten wąż będzie się ruszał to już w ogóle – machnęła nieco przerysowanie ręką, jak osoba, która próbuje zachowywać się normalnie. Ale na próbach się kończy, bo wychodzi na mocno przerysowaną karykaturę siebie samej.