20-10-2021, 03:16 AM
- Ja pierdolę... A może zostawisz sobie zgrywanie ofiary dla swojej równie zajebistej rodziny? Oni najwyraźniej wstawią się za tobą nawet wtedy, a może w szczególności wtedy, kiedy nie masz racji, nie to co u mnie!
O nie. Chwila. Do tej pory mówił stanowczo za dużo, ale teraz w całej tej złości przekroczył potężną barierę, której przekraczać nie powinien. Przed nikim. W szczególności nie przed Biancą. Nawet jak byli tym całym narzeczeństwem nie zdobywał się przed nią na szczerość, która mogłaby obnażyć jego słabości. Teraz, kiedy byli już sobie oficjalnie wrogami, w szczególności powinien na to uważać, a niespodziewanie wyszło... To.
Na chwilę wyraźnie go zatkało. Zmarszczył brwi i pospiesznie odwrócił od niej wzrok, jakby miał jeszcze resztki godności do ukrycia.
Ale z każdą chwilą, w której myślał o tym, w jakim kierunku poszła ta cała rozmowa, czuł coraz silniejszą złość. Na Biancę, na siebie, na ten dzień, na nauczycielkę od eliksirów... A także na swoją rodzinę i właściwie na wszystko inne, co przychodziło mu teraz do głowy, przy czym czuł tylko rosnącą niemoc, bo nic nie szło po jego myśli. Może na chwilę zapomniał przy tym o Gemmie, która miała uratować go od odtrącenia przez rodzinę, bo sam najwyraźniej miałby być niewystarczający... Ale w gruncie rzeczy ona też nie była spełnieniem jego marzeń. Wmawiał sobie, że to najlepsze, co spotkało go od dawna, ale nie do końca tak było. Nie interesowała go. Traktował ją, jak jakąś misję do wykonania, dzięki której zyska na nowo uznanie. Może właśnie dlatego czuł teraz, jak przytłaczające było wszystko dookoła. Nawet jeśli coś było pozornie pozytywne, nie było to w żadnym stopniu spełnieniem jego marzeń. Nie było nawet blisko...
- Gdybyś tamtym razem zachowywała się normalnie... Gdybyś raz zachowywała się normalnie! Wtedy nic by się nie stało!
Zaraz zacisnął usta i zmierzył ją wzrokiem z pewnym zagubieniem... Ponownie powiedział za dużo i ponownie chciał z tego jakoś wybrnąć.
- Bo musiałaś wszystko dla mnie zjebać, tak?
Nie, to znowu nie to. Czy był tak blisko zwariowania? Czy już nie panował nad tym, co mówił? Był przekonany, że to emocje, które wzbudzała Bianca, a nieświadomie sam podsycał z każdym kolejnym zdaniem.
Wziął głębszy wdech, tuż przed przejęciem od niej kolejnego składnika.
- Gdyby tylko nie zależało mi na skończeniu jak najszybciej, wlałbym tam coś, co pozbawiłoby cię włosów, albo wzroku na parę godzin... - wymamrotał.
Dopiero po chwili dotarł do niego sens własnych słów i choć stał już nad kociołkiem, podniósł wzrok przed siebie w wyraźnym braku zrozumienia sytuacji.
- Kurwa - skwitował syknięciem, po czym dodał kolejny składnik... A mimo wyjątkowo podłego humoru, o dziwo wszystko poszło zgodnie z opisem w podręczniku. Oby tak dalej. Oby mogli pożegnać się jak najszybciej i oby Bianca zapomniała wszystko, co tu usłyszała!
Punkty Eliksirów: 5
Kostka: 5
Wynik równania oraz bonus: 5+5+1 = 11
Czy udane?: udane (+1 do sumy kolejnego kroku)
O nie. Chwila. Do tej pory mówił stanowczo za dużo, ale teraz w całej tej złości przekroczył potężną barierę, której przekraczać nie powinien. Przed nikim. W szczególności nie przed Biancą. Nawet jak byli tym całym narzeczeństwem nie zdobywał się przed nią na szczerość, która mogłaby obnażyć jego słabości. Teraz, kiedy byli już sobie oficjalnie wrogami, w szczególności powinien na to uważać, a niespodziewanie wyszło... To.
Na chwilę wyraźnie go zatkało. Zmarszczył brwi i pospiesznie odwrócił od niej wzrok, jakby miał jeszcze resztki godności do ukrycia.
Ale z każdą chwilą, w której myślał o tym, w jakim kierunku poszła ta cała rozmowa, czuł coraz silniejszą złość. Na Biancę, na siebie, na ten dzień, na nauczycielkę od eliksirów... A także na swoją rodzinę i właściwie na wszystko inne, co przychodziło mu teraz do głowy, przy czym czuł tylko rosnącą niemoc, bo nic nie szło po jego myśli. Może na chwilę zapomniał przy tym o Gemmie, która miała uratować go od odtrącenia przez rodzinę, bo sam najwyraźniej miałby być niewystarczający... Ale w gruncie rzeczy ona też nie była spełnieniem jego marzeń. Wmawiał sobie, że to najlepsze, co spotkało go od dawna, ale nie do końca tak było. Nie interesowała go. Traktował ją, jak jakąś misję do wykonania, dzięki której zyska na nowo uznanie. Może właśnie dlatego czuł teraz, jak przytłaczające było wszystko dookoła. Nawet jeśli coś było pozornie pozytywne, nie było to w żadnym stopniu spełnieniem jego marzeń. Nie było nawet blisko...
- Gdybyś tamtym razem zachowywała się normalnie... Gdybyś raz zachowywała się normalnie! Wtedy nic by się nie stało!
Zaraz zacisnął usta i zmierzył ją wzrokiem z pewnym zagubieniem... Ponownie powiedział za dużo i ponownie chciał z tego jakoś wybrnąć.
- Bo musiałaś wszystko dla mnie zjebać, tak?
Nie, to znowu nie to. Czy był tak blisko zwariowania? Czy już nie panował nad tym, co mówił? Był przekonany, że to emocje, które wzbudzała Bianca, a nieświadomie sam podsycał z każdym kolejnym zdaniem.
Wziął głębszy wdech, tuż przed przejęciem od niej kolejnego składnika.
- Gdyby tylko nie zależało mi na skończeniu jak najszybciej, wlałbym tam coś, co pozbawiłoby cię włosów, albo wzroku na parę godzin... - wymamrotał.
Dopiero po chwili dotarł do niego sens własnych słów i choć stał już nad kociołkiem, podniósł wzrok przed siebie w wyraźnym braku zrozumienia sytuacji.
- Kurwa - skwitował syknięciem, po czym dodał kolejny składnik... A mimo wyjątkowo podłego humoru, o dziwo wszystko poszło zgodnie z opisem w podręczniku. Oby tak dalej. Oby mogli pożegnać się jak najszybciej i oby Bianca zapomniała wszystko, co tu usłyszała!
Punkty Eliksirów: 5
Kostka: 5
Wynik równania oraz bonus: 5+5+1 = 11
Czy udane?: udane (+1 do sumy kolejnego kroku)