24-10-2021, 11:58 AM
Pulsujący ból różnych miejsc na ciele, mieszał się z buzującą w żyłach adrenaliną. Dla nich to była prawdziwa bójka, chociaż pewnie osoba postronna zaczęłaby się po prostu śmiać, widząc te wygibasy, które nie były do niczego podobne. Mimo wszystko dawali z siebie wszystko, aby zadać coraz to trafniejsze ciosy przeciwnikowi. Barnes miał wrażenie, że aż szumi mu w głowie i jakby traci kontrolę z jakimkolwiek elementem realności. Na pewno będą jeszcze przez jakiś czas nosić na sobie ślady dzisiejszego zdarzenia w postaci rozciętej wargi, siniaków czy też dojrzałej śliwy pod okiem.
Sam nie wiedział, co nagle w niego wstąpiło, złość momentalnie ustąpiła miejsce pożądaniu. Na co dzień starannie ukrywał jakiekolwiek uczucia, nie dawał po sobie poznać, że serce nieco przyspiesza na widok Prusa. Byli kumplami, prawda? Nawet pomagali sobie przy nauce animagii, spotykając się regularnie. Teraz jakby nadmiar emocji sprawił, że Love zdecydował się na głupi pierwszy krok. Czy to nie durne? Przecież za niedługo miał ożenić się z jego siostrą, a był zbyt słaby, żeby wziąć sprawy w swoje ręce i sprzeciwić się ojcu. Chyba wiedział czym to grozi... Poszukiwanie nowego lokum, pracy mogłoby być uciążliwe, jeśli nadal jest uczniem.
Bezczelnie skorzystał z momentu rozkojarzenia chłopaka, a kiedy go całował to aż na moment zapomniał, co oznacza oddychanie. Nawet nie zdążył zarejestrować, kiedy brunet się od niego oderwał i wymierzył siarczysty policzek. Cios bardzo szybko go otrzeźwił, chociaż nadal miał ochotę po prostu go przyciągnąć do siebie, aby kontynuować to, co wcześniej Teo brutalnie przerwał. Przyjmował każdy kolejny cios, próbując jakoś złapać ręce Puchona. Czy mógłby dać mu się chociaż wytłumaczyć?
- Możesz mnie okładać do woli, ale to nie sprawi, że pokocham Twoją siostrę! - krew coraz mocniej napływała mu do ust, znajdując ujście również z nosa. - Nie chcę tego ślubu... To kolejna zachcianka mojego ojca. - dodał jeszcze po chwili, łapiąc oddech. Kiedy w pełni do niego dotrze ból oraz wszelkie obrażenia to chyba jutro nie wychyli nosa z dormitorium, udając jakąś chorobę, byle jakoś się pozbierać.
Sam nie wiedział, co nagle w niego wstąpiło, złość momentalnie ustąpiła miejsce pożądaniu. Na co dzień starannie ukrywał jakiekolwiek uczucia, nie dawał po sobie poznać, że serce nieco przyspiesza na widok Prusa. Byli kumplami, prawda? Nawet pomagali sobie przy nauce animagii, spotykając się regularnie. Teraz jakby nadmiar emocji sprawił, że Love zdecydował się na głupi pierwszy krok. Czy to nie durne? Przecież za niedługo miał ożenić się z jego siostrą, a był zbyt słaby, żeby wziąć sprawy w swoje ręce i sprzeciwić się ojcu. Chyba wiedział czym to grozi... Poszukiwanie nowego lokum, pracy mogłoby być uciążliwe, jeśli nadal jest uczniem.
Bezczelnie skorzystał z momentu rozkojarzenia chłopaka, a kiedy go całował to aż na moment zapomniał, co oznacza oddychanie. Nawet nie zdążył zarejestrować, kiedy brunet się od niego oderwał i wymierzył siarczysty policzek. Cios bardzo szybko go otrzeźwił, chociaż nadal miał ochotę po prostu go przyciągnąć do siebie, aby kontynuować to, co wcześniej Teo brutalnie przerwał. Przyjmował każdy kolejny cios, próbując jakoś złapać ręce Puchona. Czy mógłby dać mu się chociaż wytłumaczyć?
- Możesz mnie okładać do woli, ale to nie sprawi, że pokocham Twoją siostrę! - krew coraz mocniej napływała mu do ust, znajdując ujście również z nosa. - Nie chcę tego ślubu... To kolejna zachcianka mojego ojca. - dodał jeszcze po chwili, łapiąc oddech. Kiedy w pełni do niego dotrze ból oraz wszelkie obrażenia to chyba jutro nie wychyli nosa z dormitorium, udając jakąś chorobę, byle jakoś się pozbierać.