30-10-2021, 11:04 PM
Cóż, pod tym względem są do siebie cholernie podobni. Jeśli Love śmiało wyrażałby wszelkie własne myśli to na pewno w jego życiu byłoby o wiele mniej niejasności, jednak zwyczajnie nie miał odwagi. Chciałby po prostu wyrzucić z siebie to, co czuje i przyznać się chłopakowi do wszystkiego. Teraz spoglądał raz na swoje, raz na jego buty, próbując jakby w nich znaleźć odpowiednie słowa do stworzenia zdania. Dlaczego nie może po prostu zdobyć się na cokolwiek? Kontrolę nad nim dzierży strach, nie tego chciała dla niego matka. Nawet normalna rozmowa była teraz wielkim problemem dla któregokolwiek.
- Przestań, przecież dobrze wiesz, że... - że co? Najgorsze jest to, że w słowach, którymi rzucali w gniewie było wiele racji. Teo żył ciągle w cieniu swojej siostry, którą wszyscy podziwiali,. traktowali, jak skarb. Mimo to Love nigdy nie wyrzucał tego przyjacielowi. Za to Barnes skupiał się jedynie na ostatnich słowach matki, bez jakiegokolwiek pomysłu na przyszłość, nie potrafił zaplanować siebie. Zamilkł, słuchając uważnie Puchona. Kiwał co chwila głową, jakby zgadzając się z nim. Jednak czy wszystko mógł zrzucić na magię? Najwyższy czas wziąć się w garść.
- To nie tak... Nie chciałem sprawić Ci przykrości, co do pocałunku... Chciałem to zrobić od dłuższego czasu, ale nie potrafiłem znaleźć w sobie tyle siły. Wiem, że to cholernie wszystko między nami komplikuje. - wyrzucił z siebie, przymykając na moment oczy. Serce ponownie zaczynało mu walić, jak oszalałe. Czuł, że odpowiedź może nie być zbyt pozytywna. W końcu dlaczego cokolwiek miałoby pójść po jego myśli?
- Tego akurat nie żałuję. - dodał jeszcze, pozwalając sobie na nieśmiałe spojrzenie w kierunku Teo.
- Przestań, przecież dobrze wiesz, że... - że co? Najgorsze jest to, że w słowach, którymi rzucali w gniewie było wiele racji. Teo żył ciągle w cieniu swojej siostry, którą wszyscy podziwiali,. traktowali, jak skarb. Mimo to Love nigdy nie wyrzucał tego przyjacielowi. Za to Barnes skupiał się jedynie na ostatnich słowach matki, bez jakiegokolwiek pomysłu na przyszłość, nie potrafił zaplanować siebie. Zamilkł, słuchając uważnie Puchona. Kiwał co chwila głową, jakby zgadzając się z nim. Jednak czy wszystko mógł zrzucić na magię? Najwyższy czas wziąć się w garść.
- To nie tak... Nie chciałem sprawić Ci przykrości, co do pocałunku... Chciałem to zrobić od dłuższego czasu, ale nie potrafiłem znaleźć w sobie tyle siły. Wiem, że to cholernie wszystko między nami komplikuje. - wyrzucił z siebie, przymykając na moment oczy. Serce ponownie zaczynało mu walić, jak oszalałe. Czuł, że odpowiedź może nie być zbyt pozytywna. W końcu dlaczego cokolwiek miałoby pójść po jego myśli?
- Tego akurat nie żałuję. - dodał jeszcze, pozwalając sobie na nieśmiałe spojrzenie w kierunku Teo.