04-11-2021, 04:49 AM
Może problem polegał na tym, że w gruncie rzeczy nie wiedział, kim ta cała Ivy była... Możliwe nawet, że Kaia wspominała mu kiedyś o niej, ale z jakiegoś powodu tego nie zakodował i zdawało mu się, że nie poznał dziewczyny osobiście, w związku z czym rzecz jasna zdawała się ona mało ważna. I choć miał w sobie całe pokłady empatii, tu poznał dziewczynę jako czarny charakter całej historii. Od razu zapałał do niej negatywnymi emocjami, w związku z czym była dla niego po prostu mało ważna. zasługiwała co najwyżej na niechęć i jakoś w tym wszystkim zdawał się zapomnieć, że Kaia miała z nią nieco inną historię.
Powinien był to zauważyć i tak naprawdę, gdy już zaczęła wykładać mu całą sprawę, sam sobie to uświadomił. To naprawdę mogło być coś dużego... To znaczy, nie porównywałby tego osobiście do tego, co oni mieli - ich przyjaźń wydawała się czymś znacznie bardziej poważnym, ale i na to mógł patrzeć jedynie subiektywnie.
Nim zdążył jakkolwiek skomentować jej słowa, okazało się, że Gryfonka ma jeszcze parę słów do dodania. Zdążył jedynie otworzyć usta i zaraz ponownie je zamknąć, gdy tłumaczyła mu, że potrzebowała zapewnień iż jej nie zostawi. Cóż, z jednej strony czuł się nieco urażony, a z drugiej czuł niewyjaśnioną potrzebę podkreślenia tego jeszcze raz, ewentualnie dziesięć... Zwłaszcza że w całym swoim wewnętrznym oburzeniu był tylko i wyłącznie hipokrytą. Co więcej, doskonale o tym wiedział, z czym czuł się jedynie nieco gorzej...
- W razie czego będę męczył cię jeszcze chwilę dłużej, niż będziesz tego chciała - mruknął po chwili.
Nawet przez myśl nie przeszło mu, że to samo zdanie pozbawione kontekstu mogłoby brzmieć okropnie źle - prawie jakby jej groził! Ale właściwie powiedział tu całą prawdę. Gdyby tylko Kaia zdecydowała, że ma go dosyć i odwróciła się od niego, w żadnym wypadku nie zostawiłby tak tego. Z pewnością by o nich walczył! I nie chodziło tu wcale o ich nowy status pary. Chodziło o wszystkie lata przyjaźni... Oraz fakt, iż co jakiś czas sam również borykał się z myślami, że zostanie przez wszystkich zwyczajnie porzucony.
Pyrgnął ją lekko w bok, kiedy postanowiła wyśmiać jego próbę zachowania powagi, jednak ponownie nie mógł powstrzymać kolejnego lekkiego uśmiechu. Ale właściwie jak miał się tu nie cieszyć? Jej uśmiech był dziś wyjątkowy. Może trochę dlatego, że patrzył na nią nieco inaczej, ale przede wszystkim chodziło o to, że chwilami niełatwo było go wydobyć.
- Zaśpiewasz następnym razem - odparł z powagą.
Cokolwiek miało się kryć za słowami następny raz... Sam nie był tego do końca pewien, niemniej jednak następny raz brzmiał jak idealna pora na śpiew. Może nawet drobny duet.
Powinien był to zauważyć i tak naprawdę, gdy już zaczęła wykładać mu całą sprawę, sam sobie to uświadomił. To naprawdę mogło być coś dużego... To znaczy, nie porównywałby tego osobiście do tego, co oni mieli - ich przyjaźń wydawała się czymś znacznie bardziej poważnym, ale i na to mógł patrzeć jedynie subiektywnie.
Nim zdążył jakkolwiek skomentować jej słowa, okazało się, że Gryfonka ma jeszcze parę słów do dodania. Zdążył jedynie otworzyć usta i zaraz ponownie je zamknąć, gdy tłumaczyła mu, że potrzebowała zapewnień iż jej nie zostawi. Cóż, z jednej strony czuł się nieco urażony, a z drugiej czuł niewyjaśnioną potrzebę podkreślenia tego jeszcze raz, ewentualnie dziesięć... Zwłaszcza że w całym swoim wewnętrznym oburzeniu był tylko i wyłącznie hipokrytą. Co więcej, doskonale o tym wiedział, z czym czuł się jedynie nieco gorzej...
- W razie czego będę męczył cię jeszcze chwilę dłużej, niż będziesz tego chciała - mruknął po chwili.
Nawet przez myśl nie przeszło mu, że to samo zdanie pozbawione kontekstu mogłoby brzmieć okropnie źle - prawie jakby jej groził! Ale właściwie powiedział tu całą prawdę. Gdyby tylko Kaia zdecydowała, że ma go dosyć i odwróciła się od niego, w żadnym wypadku nie zostawiłby tak tego. Z pewnością by o nich walczył! I nie chodziło tu wcale o ich nowy status pary. Chodziło o wszystkie lata przyjaźni... Oraz fakt, iż co jakiś czas sam również borykał się z myślami, że zostanie przez wszystkich zwyczajnie porzucony.
Pyrgnął ją lekko w bok, kiedy postanowiła wyśmiać jego próbę zachowania powagi, jednak ponownie nie mógł powstrzymać kolejnego lekkiego uśmiechu. Ale właściwie jak miał się tu nie cieszyć? Jej uśmiech był dziś wyjątkowy. Może trochę dlatego, że patrzył na nią nieco inaczej, ale przede wszystkim chodziło o to, że chwilami niełatwo było go wydobyć.
- Zaśpiewasz następnym razem - odparł z powagą.
Cokolwiek miało się kryć za słowami następny raz... Sam nie był tego do końca pewien, niemniej jednak następny raz brzmiał jak idealna pora na śpiew. Może nawet drobny duet.