05-11-2021, 04:37 AM
Może i był nieco markotny, ale przede wszystkim zależało mu w tej chwili na doprowadzeniu tej sytuacji do końca... I nie miał tu wcale na myśli samej randki - o ile jeszcze w ogóle nią była. Chodziło jedynie o wszystko to, co sprawiało, że Kaia do pewnego momentu zdawała się czuć tylko coraz gorzej. A tym samym wszystko to, co sprawiało, że on w tej chwili czuł się gorzej... Może było to nieco samolubne, ale po wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło, a konkretniej po wszystkim dobrym, co miało miejsce, liczył że spędzą wyjątkowo miłą noc. Nie miał tu nawet na myśli seksu! Oczywiście byłoby to piękne zwieńczenie randki, ale i bez niego liczył zwyczajnie, że spędzą miło czas. Liczył nawet na romantyczną atmosferę! Tak, on! Pewnie rzecz jasna troszkę inaczej widział romantyzm, niż sama Gryfonka, ale miał w sobie wystarczające pokłady wrażliwości, aby faktycznie zwracać uwagę na podobne rzeczy.
Tylko że parę chwil temu wszystko runęło. A w tym wszystkim swoje miejsce znalazł też jego własny optymizm. Jednak jeszcze nie zdążył uświadomić sobie, że jego markotność jest na tyle wyraźna i wyczuwalna.
- Teraz jeszcze mnie nie męczysz - odparł z lekkim uśmiechem, celowo wplatając tu drobną złośliwość.
Może powinien był pomyśleć też, że nie jest to moment na podobne dogryzanie i Kaia mogłaby wziąć to do siebie... Ale o tym również nie pomyślał.
Gdy tylko wtuliła się ponownie, zaczął głaskać ją po ramieniu... I tu z kolei przyszło mu na myśl coś nieproszonego oraz niepotrzebnego. Mianowicie pytanie, czy aby na pewno mógł ją tak głaskać. Zaraz jednak pokręcił nieznacznie głową, tłumacząc sobie krótko w myślach, że przecież to tylko ramię i nie potrzebował nawet by byli razem, aby dotykać ją w taki właśnie sposób! Niestety jego przewrażliwienie na ten wieczór zostało ulokowane nie tam, gdzie trzeba i zdawał się nadmiernie czujny w niektórych kwestiach. Niemniej nie spodziewał się ponownej ucieczki. Sytuacja była opanowana. Chyba. A on nie przekraczał żadnych granic.
- Nieprawda - udał oburzony ton, choć wciąż brzmiał dużo spokojniej niż przed kolejnymi kryzysami w tej rozmowie. - Na pewno zaśpiewasz mi jeszcze kiedyś, jak ładnie poproszę.
A przecież potrafił ładnie prosić! Od dzisiaj może nawet ładniej!
Tylko że parę chwil temu wszystko runęło. A w tym wszystkim swoje miejsce znalazł też jego własny optymizm. Jednak jeszcze nie zdążył uświadomić sobie, że jego markotność jest na tyle wyraźna i wyczuwalna.
- Teraz jeszcze mnie nie męczysz - odparł z lekkim uśmiechem, celowo wplatając tu drobną złośliwość.
Może powinien był pomyśleć też, że nie jest to moment na podobne dogryzanie i Kaia mogłaby wziąć to do siebie... Ale o tym również nie pomyślał.
Gdy tylko wtuliła się ponownie, zaczął głaskać ją po ramieniu... I tu z kolei przyszło mu na myśl coś nieproszonego oraz niepotrzebnego. Mianowicie pytanie, czy aby na pewno mógł ją tak głaskać. Zaraz jednak pokręcił nieznacznie głową, tłumacząc sobie krótko w myślach, że przecież to tylko ramię i nie potrzebował nawet by byli razem, aby dotykać ją w taki właśnie sposób! Niestety jego przewrażliwienie na ten wieczór zostało ulokowane nie tam, gdzie trzeba i zdawał się nadmiernie czujny w niektórych kwestiach. Niemniej nie spodziewał się ponownej ucieczki. Sytuacja była opanowana. Chyba. A on nie przekraczał żadnych granic.
- Nieprawda - udał oburzony ton, choć wciąż brzmiał dużo spokojniej niż przed kolejnymi kryzysami w tej rozmowie. - Na pewno zaśpiewasz mi jeszcze kiedyś, jak ładnie poproszę.
A przecież potrafił ładnie prosić! Od dzisiaj może nawet ładniej!