12-11-2021, 12:14 AM
Dla niego największym problemem był brak planu na przyszłość. Nie przejmował się egzaminami, nauka przychodziła mu z łatwością. W końcu ojciec wychowywał go twardą ręką, przywiązując ogromną wagę do edukacji jedynego syna. Nawet podczas pobytu w Prowansji musiał poświęcać czas na domowe nauczanie. Nie mógł przynieść wstydu rodzinie, musiał być idealnym przedstawicielem rodu. Gdyby ojciec się dowiedział o tym, co wydarzyło się w gorejącym korytarzu... Aż strach pomyśleć, jaką wymyśliłby karę. Dlatego im mniej staruszek wie, tym lepiej mu się śpi, czy jakoś tak. Love by sobie teraz z miłą chęcią strzelił maluszka tej sławnej wódeczki, gdyby oczywiście wiedział o jej istnieniu. Czasem zapodawał sobie nieco ognistej albo chichracza czy też mózgotrzepa, ale nic poza tym.
Przekrzywił lekko głowę, jak psiak, który nie rozumie, co do niego mówi człowiek. Mimo wszystko wygiął kąciki ust w delikatnym uśmiechu, gryząc ciut środek policzka. Po prostu Teodor musi nieco wprowadzić chłopaka w te złote lata, niech pozna mugolską kulturę, bo nie wie, co traci.
Szczerze mówiąc to zachowanie towarzysza nieco zbiło go z tropu. No ale czego oczekiwał? Że nagle Puchon rzuci mu się w ramiona po tym, jak wyznał, że mu się podoba? Nope, życie nie jest takie proste. Mimo wszystko czuł się odrobinę bardziej komfortowo, nabierając nieco pewności siebie.
- To prawda... - zaczął, nachylając się nieco do jego ucha, które omiótł ciepłym oddechem. - Kto by nie chciał mieć... - ponownie urwał, przejeżdżając wargami, jakby od niechcenia, całkiem przypadkiem, po linii szczęki przyjaciela. - Takiego męża, prawda? - dokończył, znajdując się tuż przy twarzy chłopaka. Powoli podniósł spojrzenie, żeby móc wbić je prosto w tęczówki Teo.
Przekrzywił lekko głowę, jak psiak, który nie rozumie, co do niego mówi człowiek. Mimo wszystko wygiął kąciki ust w delikatnym uśmiechu, gryząc ciut środek policzka. Po prostu Teodor musi nieco wprowadzić chłopaka w te złote lata, niech pozna mugolską kulturę, bo nie wie, co traci.
Szczerze mówiąc to zachowanie towarzysza nieco zbiło go z tropu. No ale czego oczekiwał? Że nagle Puchon rzuci mu się w ramiona po tym, jak wyznał, że mu się podoba? Nope, życie nie jest takie proste. Mimo wszystko czuł się odrobinę bardziej komfortowo, nabierając nieco pewności siebie.
- To prawda... - zaczął, nachylając się nieco do jego ucha, które omiótł ciepłym oddechem. - Kto by nie chciał mieć... - ponownie urwał, przejeżdżając wargami, jakby od niechcenia, całkiem przypadkiem, po linii szczęki przyjaciela. - Takiego męża, prawda? - dokończył, znajdując się tuż przy twarzy chłopaka. Powoli podniósł spojrzenie, żeby móc wbić je prosto w tęczówki Teo.