12-11-2021, 02:04 AM
Z alkoholem to był taki problem, że walnąć sobie małpeczkę to się nie opłacało. Skoro masz do wyboru 100 a 200 no to lepiej wybrać już te dwie setki wódeczki. No, ale to się komplikuje, bo przecież nie będzie się piło samemu, więc skoro już się inwestuje pieniążka w 200 wódeczki dla dwóch osób. Wiadomym jest, że lepiej się już zgadać na pół litra. Tak chyba właśnie powstają początki alkoholizmu. Albo zwyczajnie takim myśleniem kierują się przyszli przedsiębiorcy! Może Teosiek powinien zostać magicznym wodzirejem? Zawsze widział się w roli z miłą profesją, która była powiązana z transmutacją. Może zacznie wytwarzać różdżki? Raczej nie, pewnie odda się jakimś magicznym badaniom.
Love zbliżył się dziwnie niebezpiecznie, ale początkowo było to miłe. Wieża była zimna, a Puchon jakoś nie ubrał się wybitnie odpowiednio. Mógł uciec się do animagicznych sztuczek, ale chyba umarłby, co nie? Kameleony chyba nie dostosowywały tak prosto temperatury ciała. Może gdyby miał futro, ale nie. Tymże jedynie mógł popisać się Love. Właśnie - bliskość, Teo nie widział w tym nic nad zwyczaj. Jeszcze kilka dni na sobie siedzieli, te kilka centymetrów zabranej przestrzeni aktualnie nie zdawały się niepokojące. Prus nawet położył od niechcenia dłoń na wewnętrznej stronie uda Ślizgona, pocierając je delikatnie. Tak żeby rozgrzać zmarzniętą dłoń.
- Poza tym, że dobrze czaruję i mam przed sobą przyszłość to... Zresztą, pokaże ci. Zamknij oczy. - W końcu nie będzie się tak sucho chwalić, że chociażby umie wypić morze wódki. Dlatego myśląc analogicznie poprosił chłopaka o zamknięcie oczu, przyłożył mu rękę do karku i podniósł nieco jego brodę w górę. Pocałował go z pasją, pochylając kawałek jego postury w tył i sunął powoli ręką wzdłuż jego kolana. Odkleił się od Barnesa, klepiąc go ręką w pierś. Tym samym się nieco od niego odsunął. - Świętnie całuje. Taka moja klątwa - wzruszył ramionami, a nie robiło mu to różnicy. Zrobił to bez żadnych ukrytych pobudek, zwyczajnie chciał się pochwalić umiejętnością
Love zbliżył się dziwnie niebezpiecznie, ale początkowo było to miłe. Wieża była zimna, a Puchon jakoś nie ubrał się wybitnie odpowiednio. Mógł uciec się do animagicznych sztuczek, ale chyba umarłby, co nie? Kameleony chyba nie dostosowywały tak prosto temperatury ciała. Może gdyby miał futro, ale nie. Tymże jedynie mógł popisać się Love. Właśnie - bliskość, Teo nie widział w tym nic nad zwyczaj. Jeszcze kilka dni na sobie siedzieli, te kilka centymetrów zabranej przestrzeni aktualnie nie zdawały się niepokojące. Prus nawet położył od niechcenia dłoń na wewnętrznej stronie uda Ślizgona, pocierając je delikatnie. Tak żeby rozgrzać zmarzniętą dłoń.
- Poza tym, że dobrze czaruję i mam przed sobą przyszłość to... Zresztą, pokaże ci. Zamknij oczy. - W końcu nie będzie się tak sucho chwalić, że chociażby umie wypić morze wódki. Dlatego myśląc analogicznie poprosił chłopaka o zamknięcie oczu, przyłożył mu rękę do karku i podniósł nieco jego brodę w górę. Pocałował go z pasją, pochylając kawałek jego postury w tył i sunął powoli ręką wzdłuż jego kolana. Odkleił się od Barnesa, klepiąc go ręką w pierś. Tym samym się nieco od niego odsunął. - Świętnie całuje. Taka moja klątwa - wzruszył ramionami, a nie robiło mu to różnicy. Zrobił to bez żadnych ukrytych pobudek, zwyczajnie chciał się pochwalić umiejętnością