14-11-2021, 01:11 PM
Podczas kulturalnego picia najważniejsza jest ekonomia więc większą ilość alkoholu to o wiele lepsze rozwiązanie. Poza tym lepiej mieć za dużo niż za mało, nikomu później się nie uśmiecha bieganie po kolejne butelki. Trzeba liczyć zawsze zamiary, a nie siły! Chociaż szczerze mówiąc to Love nie za bardzo się na takich rzeczach znał, jednak wszystko przed nim. Każdy musi zaliczyć chociaż jedną porządną imprezę w swoim życiu. Barnes chętnie zamieniłby swoje życie z tym przeciętnego uczniaka. Pewnie nie docenia wielu pozytywnych elementów swojej egzystencji, skupia się głównie na negatywach oraz ojcu i jego niezłomnych zasadach. Po co? Powinien czerpać garściami z tego, co ma teraz, nie przejmując się staruszkiem. Chyba musi się tego nauczyć, albo ktoś tego musi go nauczyć. Czy można pokładać nadzieję w Teo? Oby.
Cóż, na nim bliskość robiła wrażenie. Nie potrafił powstrzymać szybciej bijącego serca oraz różnych myśli, które teraz próbowały przejąć kontrolę nad jego umysłem. Raczej to przez to, że nie zaznał zbyt wiele czułych gestów. Poza tym zazwyczaj tak ludzie reagują, kiedy przebywają w towarzystwie tak zwanego crusha. Na pewno nie narzekał na zimno, po pierwsze był odpowiednio ubrany, a po drugie stres sprawił, że było mu aż za gorąco. Także chętnie, jak prawdziwy dżentelmen odstąpiłby swój płaszcz Puchonowi. Patrzył na niego z lekkim uśmiechem, pozwalając sobie na moment zatopić się w kolorze tęczówek Prusa. Posłusznie zamknął oczy, a kiedy chłopak ułożył dłoń na jego karku to przez kręgosłup Love przeszedł delikatny dreszcz. Zaczął odwzajemniać pocałunek, gdy poczuł wargi bruneta na swoich. Dłonie jakby automatycznie umieścił na szyi towarzyszą, zahaczając palcami o jego policzki. Po tym, jak się odsunął od niego to Barnes przez moment nadal był w jakimś dziwnym amoku.
- Sam nie wiem... Muszę się upewnić. – zaśmiał się, po czym ponownie do niego przylgnął, skradając z jego ust kolejny pocałunek. Przeciągnął nieco czułość, bez żadnego poczucia winy. To wszystko wydawało się tak cholernie właściwe, przyjemne... – Dobra, masz rację. Świetnie całujesz. – odezwał się, gdy już odsunął się ciut od chłopaka.
Cóż, na nim bliskość robiła wrażenie. Nie potrafił powstrzymać szybciej bijącego serca oraz różnych myśli, które teraz próbowały przejąć kontrolę nad jego umysłem. Raczej to przez to, że nie zaznał zbyt wiele czułych gestów. Poza tym zazwyczaj tak ludzie reagują, kiedy przebywają w towarzystwie tak zwanego crusha. Na pewno nie narzekał na zimno, po pierwsze był odpowiednio ubrany, a po drugie stres sprawił, że było mu aż za gorąco. Także chętnie, jak prawdziwy dżentelmen odstąpiłby swój płaszcz Puchonowi. Patrzył na niego z lekkim uśmiechem, pozwalając sobie na moment zatopić się w kolorze tęczówek Prusa. Posłusznie zamknął oczy, a kiedy chłopak ułożył dłoń na jego karku to przez kręgosłup Love przeszedł delikatny dreszcz. Zaczął odwzajemniać pocałunek, gdy poczuł wargi bruneta na swoich. Dłonie jakby automatycznie umieścił na szyi towarzyszą, zahaczając palcami o jego policzki. Po tym, jak się odsunął od niego to Barnes przez moment nadal był w jakimś dziwnym amoku.
- Sam nie wiem... Muszę się upewnić. – zaśmiał się, po czym ponownie do niego przylgnął, skradając z jego ust kolejny pocałunek. Przeciągnął nieco czułość, bez żadnego poczucia winy. To wszystko wydawało się tak cholernie właściwe, przyjemne... – Dobra, masz rację. Świetnie całujesz. – odezwał się, gdy już odsunął się ciut od chłopaka.