17-11-2021, 04:05 PM
Uśmiechnęła się do Milesa na zaproszenie do stołu i zaraz zajęła miejsce, zwracając przy tym wzrok ku Biance, kiedy tylko się odezwała. Zgodnie z intencjami, miała teraz jej pełną uwagę.
- Ale przecież nikt nie zabraniałby im też zastawiać ubrań - uznała rozkładając niewinnie ręce i wychylając się przy tym niebezpiecznie na krześle. - Zegarki mogą zostać na koniec.
Zaraz po tych słowach odpaliła finger guns i ponownie przeniosła ciężar swojego ciała na krześle w ten sposób, by jego przednie nóżki łupnęły z siłą o podłogę.
Dopiero po tym dostrzegła Pascala, który choć wcale nie był tu proszony, mógł okazać się idealnym nabytkiem do ich małej grupy... Zaczynając od tego, że w przeciwieństwie do większości uczniów Hogwartu, faktycznie musiał mieć, co postawić. A przecież zabawa jest lepsza, kiedy operuje się galeonami zamiast czekoladowych żab, czy o zgrozo, pojedynczymi fasolkami!
Pokiwała od razu głową.
- Tak, tak. Najpierw wpisowe - odpowiedziała mu nieco nazbyt ochoczo.
Oczywiście nie było wpisowego, ale kto zabroni jej się pobawić? To znaczy, rzecz jasna można byłoby próbować, ale z jakim skutkiem...
Pozostawał jeszcze tylko komentarz Milesa odnośnie jej ślicznych kostek, na który obrzuciła go niemal karcącym spojrzeniem.
- Ale nie mówiłam, że będę się dzielić. Skoro te mają przynieść mi szczęście, to mają przynieść MI szczęście.
W rzeczywistości nie miała do niego żadnego wyrzutu, jednak to faktycznie absurdalne! Czemu mieliby grać jednymi...
- Chyba że... - zastanowiła się chwilę, stukając kilka razy palcem wskazującym o swoje usta. Nie było w tym żadnej ukrytej sugestii, ot odruch przy zamyśleniu. - Nie, gra drużynowa, to chyba nie to.
z/t wszyscy - sesja przedawniona
- Ale przecież nikt nie zabraniałby im też zastawiać ubrań - uznała rozkładając niewinnie ręce i wychylając się przy tym niebezpiecznie na krześle. - Zegarki mogą zostać na koniec.
Zaraz po tych słowach odpaliła finger guns i ponownie przeniosła ciężar swojego ciała na krześle w ten sposób, by jego przednie nóżki łupnęły z siłą o podłogę.
Dopiero po tym dostrzegła Pascala, który choć wcale nie był tu proszony, mógł okazać się idealnym nabytkiem do ich małej grupy... Zaczynając od tego, że w przeciwieństwie do większości uczniów Hogwartu, faktycznie musiał mieć, co postawić. A przecież zabawa jest lepsza, kiedy operuje się galeonami zamiast czekoladowych żab, czy o zgrozo, pojedynczymi fasolkami!
Pokiwała od razu głową.
- Tak, tak. Najpierw wpisowe - odpowiedziała mu nieco nazbyt ochoczo.
Oczywiście nie było wpisowego, ale kto zabroni jej się pobawić? To znaczy, rzecz jasna można byłoby próbować, ale z jakim skutkiem...
Pozostawał jeszcze tylko komentarz Milesa odnośnie jej ślicznych kostek, na który obrzuciła go niemal karcącym spojrzeniem.
- Ale nie mówiłam, że będę się dzielić. Skoro te mają przynieść mi szczęście, to mają przynieść MI szczęście.
W rzeczywistości nie miała do niego żadnego wyrzutu, jednak to faktycznie absurdalne! Czemu mieliby grać jednymi...
- Chyba że... - zastanowiła się chwilę, stukając kilka razy palcem wskazującym o swoje usta. Nie było w tym żadnej ukrytej sugestii, ot odruch przy zamyśleniu. - Nie, gra drużynowa, to chyba nie to.