20-11-2021, 09:01 PM
Najgorsze, że Philip w pewnym stopniu zdawał sobie sprawę, że Aaron się z nim droczy. Ale przecież jak inaczej mógłby się zachować? Zignorować? To tak jakby miał na niego po prostu focha. Musiał to skomentować... I to do niego musiało należeć ostatnio słowo! Przynajmniej raz na jakiś czas, kiedy jeszcze pozostawały mu jakiekolwiek kontrargumenty.
Prychnął na niego, gdy usłyszał jak jawnie sugeruje mu, że to właśnie on starał się doprowadzić do wszelkich konfrontacji. Wcale tak nie było! A przynajmniej większość czasu i... Teraz zdaje się też nie. Teraz chciał tylko dowiedzieć się, co jeden ze Ślizgonów - a przypadkiem był to Aaron - robi poza dormitorium w nocy. Jak dobry prefekt.
- A może to ty chcesz tak bardzo doprowadzić do konfrontacji, co? Nie to, żebyś krył się ze szlajaniem się po nocach.
O właśnie. Udało mu się odbić piłeczkę. To chyba wystarczy, by wybronić się od oskarżeń, prawda?
Do randomowych osób? Cóż, nie kupował tego. Co prawda zmierzył go krótko wzrokiem analizując dokładnie jego słowa, ale zwyczajnie chciał zrobić z niego debila.
- Może niektórzy po prostu nie lubią jak się ich obraża? Chyba że to też coś tajemniczego i romantycznego - wytknął ponuro, choć przynajmniej zdążył spuścić trochę z tonu.
Po chwili ciszy i ponownym przyjrzeniu się, co dokładnie Ślizgon zdążył narozstawiać po podłodze, zmrużył lekko oczy, a następnie usiadł na przeciwko niego.
- To możesz na przykład zacząć od udowodnienia mi, że mają sens i cel... - stwierdził w końcu dosyć spokojnie i popatrzył na niego wyczekująco.
Nie do końca wierzył, że tak łatwo uda mu się otrzymać podobne odpowiedzi, ale to chyba lepsze niż wybuch sprzed chwili.
Prychnął na niego, gdy usłyszał jak jawnie sugeruje mu, że to właśnie on starał się doprowadzić do wszelkich konfrontacji. Wcale tak nie było! A przynajmniej większość czasu i... Teraz zdaje się też nie. Teraz chciał tylko dowiedzieć się, co jeden ze Ślizgonów - a przypadkiem był to Aaron - robi poza dormitorium w nocy. Jak dobry prefekt.
- A może to ty chcesz tak bardzo doprowadzić do konfrontacji, co? Nie to, żebyś krył się ze szlajaniem się po nocach.
O właśnie. Udało mu się odbić piłeczkę. To chyba wystarczy, by wybronić się od oskarżeń, prawda?
Do randomowych osób? Cóż, nie kupował tego. Co prawda zmierzył go krótko wzrokiem analizując dokładnie jego słowa, ale zwyczajnie chciał zrobić z niego debila.
- Może niektórzy po prostu nie lubią jak się ich obraża? Chyba że to też coś tajemniczego i romantycznego - wytknął ponuro, choć przynajmniej zdążył spuścić trochę z tonu.
Po chwili ciszy i ponownym przyjrzeniu się, co dokładnie Ślizgon zdążył narozstawiać po podłodze, zmrużył lekko oczy, a następnie usiadł na przeciwko niego.
- To możesz na przykład zacząć od udowodnienia mi, że mają sens i cel... - stwierdził w końcu dosyć spokojnie i popatrzył na niego wyczekująco.
Nie do końca wierzył, że tak łatwo uda mu się otrzymać podobne odpowiedzi, ale to chyba lepsze niż wybuch sprzed chwili.