20-11-2021, 09:42 PM
- Może większości się nie chce? Może mają inne trasy? Może trochę łatwiej jest mi zauważyć, jak wychodzisz z naszego Pokoju Wspólnego? Już nie mówiąc o tym, że ciągle wymyślasz coś dziwnego i jak już raz się zauważy, to bardziej zwraca się na to uwagę? - mówił szybko, absolutnie przekonany o słuszności swoich argumentów...
Był też przekonany, że Moon ma tak samo sporo racji. Dobrze, był zainteresowany i Aaronem, i tym czym się zajmował, ale każdy z własnych argumentów też miał znaczenie... I liczył, że przekonają chłopaka.
Szczerze mówiąc dużo łatwiej byłoby wyśmiać takie pytanie, gdyby padło z ust kogokolwiek innego... Czy czuł się debilem? Nie! Zdecydowanie nie. Czuł się nim tylko w oczach Aarona... A to zdecydowanie mu nie pasowało.
- Aha, spierdalaj... - mruknął, siląc się na obojętny ton, jakby było to zwykłą, bezsensowną przepychanką słowną, choć jego niezadowolenie z postawionego pytania było oczywiste. Równie bardzo, jak to że kryło się tu coś więcej. Jak na przykład to, że faktycznie zależało mu na opinii Moona.
Po chwili sięgnął po buteleczkę syropu z ciemiernika czarnego i zaczął przyglądać się z udawanym zainteresowaniem etykietce - ot losowy składnik, choć liczył, że utrudni tym zadanie Aaronowi. W końcu, skoro przyniósł go ze sobą, to pewnie zaraz mu go zabraknie.
- Naprawdę myślisz, że nie będzie mnie nigdy stać na wlepienie ci szlabanu, tak? - spytał zerkając na niego, po czym wstał, by zaraz przespacerować się z buteleczką w ręku o parę kroków w bok.
Był też przekonany, że Moon ma tak samo sporo racji. Dobrze, był zainteresowany i Aaronem, i tym czym się zajmował, ale każdy z własnych argumentów też miał znaczenie... I liczył, że przekonają chłopaka.
Szczerze mówiąc dużo łatwiej byłoby wyśmiać takie pytanie, gdyby padło z ust kogokolwiek innego... Czy czuł się debilem? Nie! Zdecydowanie nie. Czuł się nim tylko w oczach Aarona... A to zdecydowanie mu nie pasowało.
- Aha, spierdalaj... - mruknął, siląc się na obojętny ton, jakby było to zwykłą, bezsensowną przepychanką słowną, choć jego niezadowolenie z postawionego pytania było oczywiste. Równie bardzo, jak to że kryło się tu coś więcej. Jak na przykład to, że faktycznie zależało mu na opinii Moona.
Po chwili sięgnął po buteleczkę syropu z ciemiernika czarnego i zaczął przyglądać się z udawanym zainteresowaniem etykietce - ot losowy składnik, choć liczył, że utrudni tym zadanie Aaronowi. W końcu, skoro przyniósł go ze sobą, to pewnie zaraz mu go zabraknie.
- Naprawdę myślisz, że nie będzie mnie nigdy stać na wlepienie ci szlabanu, tak? - spytał zerkając na niego, po czym wstał, by zaraz przespacerować się z buteleczką w ręku o parę kroków w bok.