20-11-2021, 10:11 PM
-Może po prostu przyznasz, że nie jestem ci tak obojętny, jak starasz się pokazać? Skoro zauważyłeś, że wymyślam ciągle coś dziwnego, kiedy inni niespecjalnie na to uwagę zwracają… to podchodzi niemal pod stalking, ale przyznam, że schlebia mi, że to mnie ciągle śledzisz - skomentował, powstrzymując się przed kolejnym rozbawionym prychnięciem. Wszelkie wysiłki Philipa, usilna próba zaprzeczenia, że Moon nie miał racji. Jak długo chłopak mógł tak wytrzymać? Bo chyba nie wierzył w prawdziwości własnych słów, skoro niemal od razu człowiek mógł się zorientować, że to była farsa. Ego starszego Ślizgona kazało mu sądzić, że każde spotkanie było ustawiane tylko dlatego, że Leighton zwyczajnie chciał z nim przebywać, ale powiedzenie tego na głos kłóciło się z jego buntowniczą naturą.
Na jego twarzy pojawiła się satysfakcja, kiedy Philip nie znalazł argumentu. Zawsze dziwnie go to cieszyło, bo pokazywało po raz kolejny, że wszystko to co mówił, było prawdą, w którą w pewnym momencie Leighton musiał uwierzyć.
Zajął się eliksirem, mieszając go dalej, sprawdzając czy uzyskał odpowiednią barwę. Zerknął na chłopaka, który postanowił wziąć jeden ze składników, bynajmniej nie po to, by pomóc Moonowi w warzeniu. Zamiast tego wstał z nim, spacerując po pomieszczeniu.
Wyprostował się, wodząc za nim wzrokiem, niczym drapieżnik czający się na swoją ofiarę. Ewentualnie napaleniec widzący prostytutkę.
-A będzie, Leighton? Wlepisz mi szlaban i co? Ustaliliśmy już, że niespecjalnie jestem zainteresowany wykonywaniem go - odpowiedział ciekaw, co takiego chłopak chciał zrobić z fiolką. Była mu potrzebna, ale nie na tyle, żeby Aaron miał zamiar błagać go o zwrócenie jej.
Na jego twarzy pojawiła się satysfakcja, kiedy Philip nie znalazł argumentu. Zawsze dziwnie go to cieszyło, bo pokazywało po raz kolejny, że wszystko to co mówił, było prawdą, w którą w pewnym momencie Leighton musiał uwierzyć.
Zajął się eliksirem, mieszając go dalej, sprawdzając czy uzyskał odpowiednią barwę. Zerknął na chłopaka, który postanowił wziąć jeden ze składników, bynajmniej nie po to, by pomóc Moonowi w warzeniu. Zamiast tego wstał z nim, spacerując po pomieszczeniu.
Wyprostował się, wodząc za nim wzrokiem, niczym drapieżnik czający się na swoją ofiarę. Ewentualnie napaleniec widzący prostytutkę.
-A będzie, Leighton? Wlepisz mi szlaban i co? Ustaliliśmy już, że niespecjalnie jestem zainteresowany wykonywaniem go - odpowiedział ciekaw, co takiego chłopak chciał zrobić z fiolką. Była mu potrzebna, ale nie na tyle, żeby Aaron miał zamiar błagać go o zwrócenie jej.