20-11-2021, 10:21 PM
- To nie-... - chciał już wypalić z wyraźną irytacją, ale powstrzymał się, uznawszy, że może jednak wcale nie chciał tak brzmieć i nijak nie wybroniłby się w ten sposób.
W chwili ciszy przewrócił oczami i odetchnął, by zaraz zacząć od nowa.
- To nie tak, że chodzę za tobą w ciągu dnia, nie? Jak interesuje mnie, co robisz tylko nocą, to co to znaczy?
Zaraz. Chyba w jego głowie brzmiało to lepiej. Skrzywił się lekko, gdy dotarł do niego sens własnych słów.
- Nie to mam na myśli - dodał pospiesznie, nim Aaron zdążył odpowiedzieć na nietrafione pytanie.
Nie chciał słyszeć tej odpowiedzi...
Spojrzał ponownie ku niemu, obracając buteleczkę w ręku, szczerze zainteresowany, czy chłopak ma zamiar coś z tym zrobić, jednak w całym tym oczekiwaniu nie chciał dawać po sobie poznać ciekawości.
Wzruszył ramionami w pierwszej reakcji na jego pytanie.
- Wtedy to już nie mój problem. Wtedy nazwiesz stalkerem kogoś innego, kto zainteresuje się tym, co robisz.
A miał tu na myśli nauczycieli. W końcu, co innego miałby zrobić, kiedy nie da się wyegzekwować konsekwencji? Może i brzmiało to słabo... I z pewnością nie miał ochoty na takie zabawy, ale przecież mógł delikatnie mu pogrozić. A co zrobi z tym później, to jego sprawa.
W chwili ciszy przewrócił oczami i odetchnął, by zaraz zacząć od nowa.
- To nie tak, że chodzę za tobą w ciągu dnia, nie? Jak interesuje mnie, co robisz tylko nocą, to co to znaczy?
Zaraz. Chyba w jego głowie brzmiało to lepiej. Skrzywił się lekko, gdy dotarł do niego sens własnych słów.
- Nie to mam na myśli - dodał pospiesznie, nim Aaron zdążył odpowiedzieć na nietrafione pytanie.
Nie chciał słyszeć tej odpowiedzi...
Spojrzał ponownie ku niemu, obracając buteleczkę w ręku, szczerze zainteresowany, czy chłopak ma zamiar coś z tym zrobić, jednak w całym tym oczekiwaniu nie chciał dawać po sobie poznać ciekawości.
Wzruszył ramionami w pierwszej reakcji na jego pytanie.
- Wtedy to już nie mój problem. Wtedy nazwiesz stalkerem kogoś innego, kto zainteresuje się tym, co robisz.
A miał tu na myśli nauczycieli. W końcu, co innego miałby zrobić, kiedy nie da się wyegzekwować konsekwencji? Może i brzmiało to słabo... I z pewnością nie miał ochoty na takie zabawy, ale przecież mógł delikatnie mu pogrozić. A co zrobi z tym później, to jego sprawa.