21-11-2021, 02:07 AM
Bum.
Aaron po raz kolejny sprawił, że Philip mieszał się we własnych zeznaniach, chyba całkiem zapominając, co takiego chciał przekazać starszemu chłopakowi. Jakich dowodów Leighton potrzebował, by poprzestać na tak usilnych próbach, nie mając większych szans z Moonem? Jasne, być może gdzieś w przyszłości miał mieć szansę na utarcie nosa chłopakowi, niemniej nie było mowy, aby ta sytuacja nastąpiła teraz. I nie, kiedy Aaron faktycznie miał mocne argumenty, kontratakując wszystko, z czym wyskakiwał Philip.
-Wczoraj Prevens wymknęła się z Pokoju Wspólnego mniej więcej czterdzieści minut po ciszy nocnej, a jakoś nie wydaje mi się, byś postanowił sprawdzić, dokąd idzie - zauważył, wspominając jedną z dziewczyn należących do tego samego domu, co oni. Kolejny dowód na to, że Leighton uwielbiał sprawdzać tylko to, co robił Aaron. Co prawda nijak nie wiedział, co takiego owa Prevens robiła, ale o tym młodszy chłopak nie mógł wiedzieć.
-Wiem co? - zainteresował się, udając zdziwienie. Chciał usłyszeć odpowiedź właśnie z ust Leightona. Zmuszanie go do tego było kolejną formą zabawy.
Stanie tak blisko niego dawało mu satysfakcję. Podobnie, jak rumieniec, który dostrzegł na twarzy niższego chłopaka, a który wywołał uśmiech Moona. Satysfakcja czaiła się w jego ciemnych oczach, póki co nie wstępując na jego buzię aż tak jawnie.
-Trzeba przyznać, że całkiem przystojny z niego staruszek. Kto wie czego mógłby mnie nauczyć z tak życiowym doświadczeniem - rzucił, lekko się uśmiechając. Czy obawiał się opiekuna domu? Niespecjalnie. Ile razy został przez niego ukarany? - Ale chyba nie będziesz się nim wysługiwał, co? Ostatecznie jesteś samodzielnym człowiekiem - szepnął mu do ucha, puszczając jego rękę i wracając do eliksiru, którym powinien się zająć. Był ciekaw, w którym momencie coś pójdzie nie tak, bo w chwili, w której w krypcie pojawił się Philip, Moon zainteresował się bardziej nim, niż tym, co robił.
Aaron po raz kolejny sprawił, że Philip mieszał się we własnych zeznaniach, chyba całkiem zapominając, co takiego chciał przekazać starszemu chłopakowi. Jakich dowodów Leighton potrzebował, by poprzestać na tak usilnych próbach, nie mając większych szans z Moonem? Jasne, być może gdzieś w przyszłości miał mieć szansę na utarcie nosa chłopakowi, niemniej nie było mowy, aby ta sytuacja nastąpiła teraz. I nie, kiedy Aaron faktycznie miał mocne argumenty, kontratakując wszystko, z czym wyskakiwał Philip.
-Wczoraj Prevens wymknęła się z Pokoju Wspólnego mniej więcej czterdzieści minut po ciszy nocnej, a jakoś nie wydaje mi się, byś postanowił sprawdzić, dokąd idzie - zauważył, wspominając jedną z dziewczyn należących do tego samego domu, co oni. Kolejny dowód na to, że Leighton uwielbiał sprawdzać tylko to, co robił Aaron. Co prawda nijak nie wiedział, co takiego owa Prevens robiła, ale o tym młodszy chłopak nie mógł wiedzieć.
-Wiem co? - zainteresował się, udając zdziwienie. Chciał usłyszeć odpowiedź właśnie z ust Leightona. Zmuszanie go do tego było kolejną formą zabawy.
Stanie tak blisko niego dawało mu satysfakcję. Podobnie, jak rumieniec, który dostrzegł na twarzy niższego chłopaka, a który wywołał uśmiech Moona. Satysfakcja czaiła się w jego ciemnych oczach, póki co nie wstępując na jego buzię aż tak jawnie.
-Trzeba przyznać, że całkiem przystojny z niego staruszek. Kto wie czego mógłby mnie nauczyć z tak życiowym doświadczeniem - rzucił, lekko się uśmiechając. Czy obawiał się opiekuna domu? Niespecjalnie. Ile razy został przez niego ukarany? - Ale chyba nie będziesz się nim wysługiwał, co? Ostatecznie jesteś samodzielnym człowiekiem - szepnął mu do ucha, puszczając jego rękę i wracając do eliksiru, którym powinien się zająć. Był ciekaw, w którym momencie coś pójdzie nie tak, bo w chwili, w której w krypcie pojawił się Philip, Moon zainteresował się bardziej nim, niż tym, co robił.