22-11-2021, 09:23 PM
Również nie wiedział, czy to, że Gryfon zaczął mówić było zbawieniem, bo nie musiał już gadać sam do siebie, czy było po prostu przekleństwem, bo krótko mówiąc pierdolił. Camden nawet nie potrafił brać go na poważnie. Patrzył na niego, jak na skończonego idiotę, za którego w tej chwili zresztą go miał.
- Ale słuchaj, ja nie chcę z tobą w nic grać - odparł ze znużeniem. - Znajdź sobie kogoś, kogo to bawi, spiszcie sobie zasady, żebyś nie musiał się obrażać, jak coś pójdzie nie po twojej myśli?
Bo co, atakowanie losowej osoby było czystym zagraniem? Gdzie on się wychowywał?
Jeszcze raz spróbował wydostać nogę - tym razem z lepszym efektem. Przynajmniej nie czuł już, że palce chłopaka przymarzły mu do nogawki.
- Ale jak dla mnie, to bardziej kwalifikuje się pod psychologa - dodał, wskazując na niego okrężnym ruchem ręki.
To on. On w całości nadawał się według Camdena na terapię. W dodatku Krukon nie widział w tym nic obraźliwego. Dobra, zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak odbierze to inaczej i może wcale mu to nie przeszkadzało... Ale w rzeczywistości był ponad rzucanie podobnych słów wyłącznie w ramach obelgi. Dlatego też ani na chwilę nie zszedł z poważnego, spokojnego tonu.
- Ale słuchaj, ja nie chcę z tobą w nic grać - odparł ze znużeniem. - Znajdź sobie kogoś, kogo to bawi, spiszcie sobie zasady, żebyś nie musiał się obrażać, jak coś pójdzie nie po twojej myśli?
Bo co, atakowanie losowej osoby było czystym zagraniem? Gdzie on się wychowywał?
Jeszcze raz spróbował wydostać nogę - tym razem z lepszym efektem. Przynajmniej nie czuł już, że palce chłopaka przymarzły mu do nogawki.
- Ale jak dla mnie, to bardziej kwalifikuje się pod psychologa - dodał, wskazując na niego okrężnym ruchem ręki.
To on. On w całości nadawał się według Camdena na terapię. W dodatku Krukon nie widział w tym nic obraźliwego. Dobra, zdawał sobie sprawę z tego, że chłopak odbierze to inaczej i może wcale mu to nie przeszkadzało... Ale w rzeczywistości był ponad rzucanie podobnych słów wyłącznie w ramach obelgi. Dlatego też ani na chwilę nie zszedł z poważnego, spokojnego tonu.