22-11-2021, 11:31 PM
Pewnie jakby komuś powiedziała, że naprawdę ma w swoim życiu przyjaciół - nawet jeśli nie ufała im w stu procentach i zawsze miała się na uwadze - to nikt by jej nie uwierzył. Była okropna, to prawda, aż nazbyt szczera, gwałtowna, nieprzewidywalna, w sumie zwyczajnie uważa się ją za szaloną. Ale mimo to jak się pozna jej lepszą stronę, za tą grubą, grubą ścianą wokół jej serca, taką z czerwonej cegły i żelbetonu i z fosą dookoła żeby nie było za łatwo się tam dostać... WTEDY okazuje się całkiem fajna podobno!
Zależy w zasadzie kiedy się ją poznało. Teraz faktycznie raczej każdy był na straconej pozycji, poznała wszystkich i już kogo nie lubiła, tego nie lubiła. A jednak na przykład taki Aidan poznał ją jeszcze zanim zrobiła się... Taka. To był całkiem fajny dzień, ona uciekała przed goniącymi ją, starszymi dzieciakami, a Aidan coś wybuchł. Oboje schowali się w tym samym miejscu, a za wybuch odstało się goniącym ją. I tak oto uznała, że ta znajomość jest może całkiem przydatna. Poza tym, trzeba powiedzieć, że chłopak absolutnie ją zaintrygował.
Od tamtej pory lubiła nawet z nim rozmawiać, doszukiwać się co właśnie robi i jaki ma w tym cel. Było to inspirujące, choć sama nijak często nie miała pojęcia o czym do niej mówi tak dokładnie, nie była geniuszem kreacji i innowacji. Ale chciała mu w tym pomagać, z ciekawości, z użyteczności może w przyszłości, jak i zwyczajnie czasem, rzadko, robiła coś ot w dobrej wierze. A kto jak nie ona, choć smukła to drobniutka, nie umiałby się włamać tu i tam po coś? I tak dla siebie czasem też coś podbierała, głównie podręczniki z działu zakazanego.
Znając kryjówkę Aidana na jego próby zrobienia czegoś z niczego, zarówno z braku laku, jak i chcąc dać mu coś, co znalazła akurat zupełnie przypadkiem, zaszła do jego... Nory. Tak to nazywała, inaczej się nie dało. I jeszcze drzwi się zacięły! Naparła na nie, a te z trzaskiem otworzyły się aż sama drgnęła, co z kolei spowodowało, że w tym drgnieniu pierwszy krok do środka skutkował poślizgnięciem się na jakimś płynie. Wyłożyłaby się na plecy gdyby nie przytrzymała się klamki desperacko.
- Fuck! - rzuciła siarczyście, stając ostrożnie na nogach ze stęknięciem i spoglądając dopiero na rozlaną plamę po eliksirze - chyba - na podłodze. - Moja sukienka, ja pierdolę! - Rzuciła z oburzeniem, zamykając za sobą drzwi prawie w foszku, by dopiero wejść do środka pomieszczenia, już jak człowiek tym razem. Jednak zamiast na Aidana, patrzyła na dół czarnej sukienki uwalony w czymś niewiadomego pochodzenia. Może nie powinna była zakłądać tak długiego stroju w to miejsce, ale nie przebierała się co chwilę na nowe okazje! Dziś miała na sobie ot właśnie sukienkę do ziemi, czarną jak zawsze, główny kolor przez nią noszony, z krótkim rozcięciem na boku i wcięciem w dekolcie. Rękawy sięgały odrobinę za łokcie, dzięki czemu liczne bransoletki mogły się lepiej prezentować. Bo jak się już nosić godnie, to w całym obrazie, nie tylko kawałku. Chociaż teraz to chyba już nieważne...