22-11-2021, 11:53 PM
Każdy wynalazca ma frustrujący etap zastoju, w którym nie wychodzi nic... Każdy ma też momenty, kiedy uważa się za nieudacznika i twierdzi, że wszelkie jego działania - od narodzin, aż do tego momentu - nie miały najmniejszego sensu. W podobnym dołku znalazł się Aidan. Nie oznaczało to jednak w jego przypadku, że się podda! Był nieco spięty, ale tym bardziej chciał poświęcić czas na coś... Aby wkrótce móc zainteresować się bardziej czymś wielkim. W końcu i jego ambicje były wielkie. Na tyle, by mógł mieć pełne przekonanie, że jego nauczyciele, nawet ci najbardziej wyrozumiali, nie zrozumieją jego ciekawości i nie wspomogą go w tej przygodzie. Nawet teorią.
Siedział akurat skulony przy biurku, na którym rozłożone były jego notatki na temat bardzo tajnego projektu. Cóż, czuł się tu wystarczająco bezpiecznie. Raczej nikt go tu nie niepokoił... Z boku z kolei miał niewielki palnik z kociołkiem, do którego właśnie odmierzał kolejny składnik.
Jedna kropla, druga...
Huk. Nagłe trzaśnięcie spowodowało, że ręka mu zadrżała i mógł spodziewać się wszystkiego.
Były jednak priorytety. Priorytetem było, żeby nikt nie odkrył jego miejsca. Nie chciał zwracać na siebie uwagi. A więc zamiast odejść od kociołka, w którym coś zaczęło niebezpiecznie bulgotać, chwycił różdżkę.
- Muffliato - syknął pospiesznie.
Może to ten pośpiech, a może fakt, iż wcześniej nie ćwiczył dostatecznie, by dobrze poznac to zaklęcie, ale nie zadziałało. Zmarszczył lekko brwi, odsuwając się o dwa kroki od kociołka, ignorując jeszcze obecność Ślizgonki.
Dopiero gdy wycofał się aż do niej, przypadkiem napierając na nią plecami, rozległ się niewielki wybuch, który zostawił po sobie chmurę ciemnego dymu. Ta zaraz wywołała kaszel u chłopaka, który następnie przeszedł powoli do okna, by otworzyć je szerzej pozwolić dymowi się stąd wydostać. Dopiero po tym zaszczycił dziewczynę spojrzeniem.
- Co? - spytał, uświadomiwszy sobie, że chwilę temu coś jeszcze do niego mówiła.
Siedział akurat skulony przy biurku, na którym rozłożone były jego notatki na temat bardzo tajnego projektu. Cóż, czuł się tu wystarczająco bezpiecznie. Raczej nikt go tu nie niepokoił... Z boku z kolei miał niewielki palnik z kociołkiem, do którego właśnie odmierzał kolejny składnik.
Jedna kropla, druga...
Huk. Nagłe trzaśnięcie spowodowało, że ręka mu zadrżała i mógł spodziewać się wszystkiego.
Były jednak priorytety. Priorytetem było, żeby nikt nie odkrył jego miejsca. Nie chciał zwracać na siebie uwagi. A więc zamiast odejść od kociołka, w którym coś zaczęło niebezpiecznie bulgotać, chwycił różdżkę.
- Muffliato - syknął pospiesznie.
Może to ten pośpiech, a może fakt, iż wcześniej nie ćwiczył dostatecznie, by dobrze poznac to zaklęcie, ale nie zadziałało. Zmarszczył lekko brwi, odsuwając się o dwa kroki od kociołka, ignorując jeszcze obecność Ślizgonki.
Dopiero gdy wycofał się aż do niej, przypadkiem napierając na nią plecami, rozległ się niewielki wybuch, który zostawił po sobie chmurę ciemnego dymu. Ta zaraz wywołała kaszel u chłopaka, który następnie przeszedł powoli do okna, by otworzyć je szerzej pozwolić dymowi się stąd wydostać. Dopiero po tym zaszczycił dziewczynę spojrzeniem.
- Co? - spytał, uświadomiwszy sobie, że chwilę temu coś jeszcze do niego mówiła.