23-11-2021, 12:11 AM
W sumie dopiero jak zbliżył się tyłem do niej, podniosła wzrok i widząc jego minę i ostrożne spojrzenie, przeniosła wzrok na kociołek w momencie kiedy nastąpił niewielki wybuch. Drgnęła, spodziewając się więcej, ale ostatecznie jedynie irytując się na durną reakcję. Spojrzała na Aidana mało pochlebnie, choć nijak nie był to agresywny wzrok, nie jak na nią.
- Jajco. Co rozlałeś w wejściu? Zabiłam się prawie, spójrz na moją sukienkę. - Pokazując na plamę z oburzeniem, again. - Módl się żeby to się sprało i nie zniszczyło mi kiecki.
Westchnęła, wygładzając materiał ubrania na brzuchu, po czym wyprostowała się, dopiero przenosząc wzrok na jego stanowisko. Nie spodziewała się by przejął się jej sukienką, ale skoro robił wokół siebie syf i przy tym się z nią kolegował, musiał wysłuchać kawałek tyrady.
- Co tym razem wysadzasz? - Zapytała, podchodząc do biurka żeby zerknąć na notatki, bez dotykania. Jej wzrok jednak padł na zakurzony parapet i zdechłe muszki na nim. Skrzywiła się, po czym cmoknęła, unosząc nieznacznie ręce do piersi jakby chciała suę odsunąć w jakiś sposób od, hm, otoczenia. - Wiesz, skoro już tu kiblujesz co chwilę, mógłbyś przynajmniej trochę tu posprzątać. Syf masz, patrzeć tylko jak pobrudzisz notatki, zafajdalisz do eliksiru, zniszczysz czyjeś ubranie...
Musiała dodać, nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Odrzuciła za ramię swoją dzisiaj rozpuszczoną burzę loków, nieokiełznaną, żeby sobie samej nie zasłaniać najbliżej leżących kartek.
- Jajco. Co rozlałeś w wejściu? Zabiłam się prawie, spójrz na moją sukienkę. - Pokazując na plamę z oburzeniem, again. - Módl się żeby to się sprało i nie zniszczyło mi kiecki.
Westchnęła, wygładzając materiał ubrania na brzuchu, po czym wyprostowała się, dopiero przenosząc wzrok na jego stanowisko. Nie spodziewała się by przejął się jej sukienką, ale skoro robił wokół siebie syf i przy tym się z nią kolegował, musiał wysłuchać kawałek tyrady.
- Co tym razem wysadzasz? - Zapytała, podchodząc do biurka żeby zerknąć na notatki, bez dotykania. Jej wzrok jednak padł na zakurzony parapet i zdechłe muszki na nim. Skrzywiła się, po czym cmoknęła, unosząc nieznacznie ręce do piersi jakby chciała suę odsunąć w jakiś sposób od, hm, otoczenia. - Wiesz, skoro już tu kiblujesz co chwilę, mógłbyś przynajmniej trochę tu posprzątać. Syf masz, patrzeć tylko jak pobrudzisz notatki, zafajdalisz do eliksiru, zniszczysz czyjeś ubranie...
Musiała dodać, nie byłaby sobą gdyby tego nie zrobiła. Odrzuciła za ramię swoją dzisiaj rozpuszczoną burzę loków, nieokiełznaną, żeby sobie samej nie zasłaniać najbliżej leżących kartek.