28-11-2021, 06:15 AM
Camden jednak wyczuł sytuację na tyle, by pozwolić sobie zgadnąć, iż zapalniczka wcale nie należała do Gryfona. Właściwie patrzył nawet wyczekująco na drugiego z chłopaków. Dosłownie wystarczyło słowo i wręczyłby mu zgubę... A ten, cóż, nie odważył się. Naprawdę, czy to urocze dziecko obok było aż takim postrachem? I czy Camden aż tyle w takim razie przeoczył?
Ostatecznie schował przedmiot całej tej awantury do tylnej kieszeni spodni odprowadzając drugiego chłopaka wzrokiem. No cóż, może uda mu się kiedyś ją zwrócić... A jeśli nie, to miał nową zapalniczkę. Bo na pewno nie chciał oddawać jej tamtemu. Nawet gdyby należała do niego, jakoś nie miałby ochoty pomagać mu w żaden sposób. Nie po takim powitaniu, nie po ostatnim spotkaniu.
- Częstujesz? - spytał unosząc brwi, jednak skinął przy tym na trzymanego przez niego papierosa.
W końcu istniało chyba coś takiego jak fajka pokoju. Oczywiście Gryfon z pokojowym nastawieniem nie miał nic wspólnego, ale to nie znaczyło, że Cam miał tak samo na każdym kroku starać się po nim jechać. Mógłby... Ale po co. Niekoniecznie go to bawiło. Zwłaszcza że takich jak on zwykle wkurzały osoby uprzejme, które ładnie zawrą drobne docinki.
- To jak, zdążyłeś się już rozruszać? - spytał w jasnym nawiązaniu do ostatniego spotkania i zmierzył go przy tym wzrokiem. - Chyba nie leżałeś już za długo?
I tu właściwie szczerze liczył, że tak nie było. Może potrzebował, żeby ktoś utarł mu nosa i może dawało to Camdenowi trochę sytuacji... Ale po pewnym czasie zaczął zastanawiać się, czy aby nie utknął na zbyt długo. Z drugiej strony "rozmarzał" już jak go zostawił.
Ostatecznie schował przedmiot całej tej awantury do tylnej kieszeni spodni odprowadzając drugiego chłopaka wzrokiem. No cóż, może uda mu się kiedyś ją zwrócić... A jeśli nie, to miał nową zapalniczkę. Bo na pewno nie chciał oddawać jej tamtemu. Nawet gdyby należała do niego, jakoś nie miałby ochoty pomagać mu w żaden sposób. Nie po takim powitaniu, nie po ostatnim spotkaniu.
- Częstujesz? - spytał unosząc brwi, jednak skinął przy tym na trzymanego przez niego papierosa.
W końcu istniało chyba coś takiego jak fajka pokoju. Oczywiście Gryfon z pokojowym nastawieniem nie miał nic wspólnego, ale to nie znaczyło, że Cam miał tak samo na każdym kroku starać się po nim jechać. Mógłby... Ale po co. Niekoniecznie go to bawiło. Zwłaszcza że takich jak on zwykle wkurzały osoby uprzejme, które ładnie zawrą drobne docinki.
- To jak, zdążyłeś się już rozruszać? - spytał w jasnym nawiązaniu do ostatniego spotkania i zmierzył go przy tym wzrokiem. - Chyba nie leżałeś już za długo?
I tu właściwie szczerze liczył, że tak nie było. Może potrzebował, żeby ktoś utarł mu nosa i może dawało to Camdenowi trochę sytuacji... Ale po pewnym czasie zaczął zastanawiać się, czy aby nie utknął na zbyt długo. Z drugiej strony "rozmarzał" już jak go zostawił.