02-12-2021, 12:49 AM
Szczerze mówiąc nawet nie myślał wiele o chłopaku, który zdecydował się ulotnić. Oberwał i zdecydował się na odwrót. Zdecydował się być z dala od konfliktu i było to jak najbardziej uzasadnione. W tym samym czasie Camden postanowił zamienić sobie parę słów z Gryfonem i... Cóż, żałował tylko, że nie mógł podać zapalniczki tamtemu. W końcu miał teraz chodzić z kradzionym fantem przez nie wiadomo jak długo, a szkoła była duża i nie sposób kojarzyć w niej każdego. I już na pewno nie wywiesi ogłoszenia, że ma czyjąś zaginioną zapalniczkę...
- Uwierzyłbym w to, jakbyś był tak z trzydzieści centymetrów wyższy - odparł ze spokojem, choć liczył, że drobna złośliwość do niego dotrze.
Nie to, żeby Cam miał cokolwiek przeciwko niższym... Ale jak ktoś stara się pozować na groźnego to chyba jednak wzrost może przeszkadzać, prawda?
Szczerze mówiąc zdziwił się też, że chłopak tak łatwo się poddał, odpuszczając papierosa. Spodziewał się więcej prób, a zaraz po nich ataku. A może ostatnim razem tylko coś brał i dlatego tak zależało mu na tym, żeby się bić?
Nawet nie odpowiedział. Jedynie wzruszył jednym ramieniem na znak, że takie jest życie... Cóż poradzić. To mimo wszystko znowu on zaczynał i chciał mu dokuczyć, albo może przestraszyć go, wydmuchując tym prosto na niego.
Uśmiechnął się lekko, kiedy chłopak postanowił go wyminąć, by jednak wrócić do zamku. Nie zamierzał go gonić i terroryzować... Ani nie było to w jego stylu, ani nie chciał, by Gryfon zajmował zaraz cały jego wolny czas.
- Czyli na otwartej przestrzeni mieścisz się chociaż w barach... - rzucił, jak sądził, na do widzenia.
- Uwierzyłbym w to, jakbyś był tak z trzydzieści centymetrów wyższy - odparł ze spokojem, choć liczył, że drobna złośliwość do niego dotrze.
Nie to, żeby Cam miał cokolwiek przeciwko niższym... Ale jak ktoś stara się pozować na groźnego to chyba jednak wzrost może przeszkadzać, prawda?
Szczerze mówiąc zdziwił się też, że chłopak tak łatwo się poddał, odpuszczając papierosa. Spodziewał się więcej prób, a zaraz po nich ataku. A może ostatnim razem tylko coś brał i dlatego tak zależało mu na tym, żeby się bić?
Nawet nie odpowiedział. Jedynie wzruszył jednym ramieniem na znak, że takie jest życie... Cóż poradzić. To mimo wszystko znowu on zaczynał i chciał mu dokuczyć, albo może przestraszyć go, wydmuchując tym prosto na niego.
Uśmiechnął się lekko, kiedy chłopak postanowił go wyminąć, by jednak wrócić do zamku. Nie zamierzał go gonić i terroryzować... Ani nie było to w jego stylu, ani nie chciał, by Gryfon zajmował zaraz cały jego wolny czas.
- Czyli na otwartej przestrzeni mieścisz się chociaż w barach... - rzucił, jak sądził, na do widzenia.